Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaczęłam się leczyć w zielonym szpitalu.
Zgniłozielonym. Jak wnętrze duszy.
Opowiadałam podłodze wszystkie historie
swojego życia. Przytakiwała.

Robiłam przerwy na tabletki.
Dużo piłam. Dużo piję. Nie palę. Święta
wyrocznia podłogi orzekła: jeśli nie
połamiesz kości podczas rzucania się

o ściany to przeżyjesz. Tak się stało.
Siedziałam w kucki i głaskałam się
po głowie. Ściągałam skarpety z nóg
i zakładałam. Przychodzili karmili

mnie z łyżeczki a ja plułam jedzeniem
po ścianach. Brałam swoje gówno
w dłoń i lepiłam z niego rzeźby.
Ustawiałam potem na parapecie. By

wyschło na słońcu i skruszało.
Miałam plany na przyszłość. Więcej
rzygać mniej czuć. Tak było. Często.
Najniższy stopień degradacji
Ciała umysłu ducha.

Siedziałam na parapecie czekając
aż skruszy mnie słońce.

[sub]Tekst był edytowany przez Natasza Dziedziejak dnia 19-06-2004 19:54.[/sub]
[sub]Tekst był edytowany przez Natasza Dziedziejak dnia 19-06-2004 23:44.[/sub]

Opublikowano

temat bardzo ciekawy i zapewne ogromnie osobisty, początek wciąga jak opowiadana na żywo histria, mimo wszystko przychylam się do zdania moich poprzednikow ze tak mocne slowa, wcale nie są potrzebne, podkreslic swe uczucia można w inny sposób, co nie znaczy ze gorszy... Ogolnie wiersz jest dobry, czytalam z przejęciem... proponuję jedak trochę go usubtelnić. Pozdrawiam

Opublikowano

te wulgaryzmy są potrzebne moim zdaniem, moznaby je zastąpic, ale po co. autor tak chciał - mi się podoba. co można napisać zamiast 'gówno' - 'kupa'???? to by było smieszne... jest dobrze tak jak jest... mimo tego 'gówna' i wymiotowania widze tu subtelność - wiersza nawet bym nie nazwała ostrym - jest dosadny i trafił w mój gust

pozdrawiam

Opublikowano

przychylam się do zdania Tery
słowa "gówno" nie da się zastąpić - "kupa" "stolec"??
bez sensu

lubię takie wiersze..
emanujące mrokiem, zagubieniem, nieszczęściem i bezsilnością

podoba mi się

pozdrawiam
Emilka

Opublikowano

Powiem tak: ze względów osobistych podoba mi sie ten tekst. Mam nieco zastrzeżeń natury formalnej - momentami wiersz jest za bardzo opisowy, przez co rzeczywiście zbliża sie do prozy. Kontrowersyjne słowo na gie, które Pani użyła, nie jest w zasadzie zbyt kontrowersyjne, poza tym jest absolutnie nie do zastąpienia w tym tekście i w tym kontekście (może to nadinterpretacja, ale lepienie rzeźb z gówna wcale nie musi być rozumiane dosłownie). Ogólnie rzecz biorąc - podoba mi się, choć warto byłoby go jeszcze "podrasować".
Pozdrawiam, j.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena znam te konie kiedyś pogalopowałem na takim w Niemczech piękne zwierzę. Mój też był gospodarczy silny i zarazem łagodny jak baranek, a pysk taki miękki i parskał uroczo.
    • letnie rozgrzane noce przetykane szeptami w ciemności aksamitne niebo nad głową z garścią gwiazd rozrzuconych niedbale jak cekiny migocą z oddali przeglądając się w neonach miasta są błyszczące jak twoje oczy kiedy patrzysz na mnie z uśmiechem rozmarzona światłem księżyca drżę gdy usta muskają skórę wilgoć wargi chłodzi i grzeje czasem ścina krew w błękit  lodu albo żarem różowi skórę bezszelestnie przykrywasz dłonią małą szramę tuż przy nadgarstku palce lekkie jak puch gołębi przysiadają na niej jak ważki otulona ciemnością nocy spadam w otchłań ukrytych pragnień letnie sierpniowe noce przetykane rozgrzaną ciemnością /z Tobą aż do końca.../      
    • kiedy otrzymałam bukiet niezapominajek najpierw z radością szepnęłam - niech żyje poczta kwiatowa ale zaraz potem się zawahałam   bo wraz z nim ktoś dołączył bilecik z czerwonym napisem  "doczekasz się mnie_niebawem" i dla mnie zabrzmiało to trochę jak...groźba?   po zastanowieniu uznałam, że i kwiaty i note najsłuszniej będzie zniszczyć ale moją uwagę przykuła mała czcionka koloru różowej (lubię to!) landrynki o krótkiej treści: "sprawdź, czy warto" a pod nią wydrukowany kod QR   - to już mnie uspokoiło, jakaś reklama uwspółcześniona ulotka  przyznam, że nawet zainteresowała mnie taka rzecz   przyłożyłam więc telefon i wyskoczyła grafika  kwieciste nibytwarze  każda podpisana męskim imieniem wszystkich było dokładnie 12 obejrzane sprawdziłam - numer i imię mają znaczenie (!)   arcy-już-ciekawa dotarłam do tekstu   "jakie kwiaty dostałaś?   przelicz litery On na ciebie czeka dopasuj, przetestuj"   szybko obliczyłam - niemożliwe! ktoś sobie robi żarty; oj, to kiepskie! już miałam zamknąć apkę, kiedy ekran zaczął mrugać  i pojawił się On____o ja cię kręcę!   no serio Ten On - facet marzeń! błękitne oczy (moja odwieczna słabość) uśmiech jak z plakatu i włosy czaaaarne    - rety, aż mi się serducho rozbujało a On? zniknął równie szybko, jak się pokazał! przewinęłam każde zdjęcie nie było Go! gorączkowo sunąc palcem po ekranie pytałam:   - ej, co się z tobą stało?? gdzie jesteś??    zeszłam i do samego końca strony  a tam kręciło się spiralnie:   "jeżeli liter było więcej__   zjedz bukiet, potem głośno wypowiedz kwiacianą nazwę  a On się pojawi"   coooo? aż kilka razy zamknęłam i otworzyłam oczy co to w ogóle za zabawy??   odłożyłam telefon, zrobiłam sobie cappuccino wykluczone! no raczej!!   a w myślach pojawił się_Ten On   zjeść bukiet?? phi, cóż za bzdurny pomysł?!  łypnęłam na wiązankę ...decyzja przyszła z chwilą   dobra, wiem, że to przegięcie ale...te niebieskie oczy!!   (jeszcze tylko dopytałam w google czy to roślina trująca) i tak, chociaż to zabrzmi głupiośmiesznie, naprawdę zjadłam te kwiaty i głośno rzuciłam w kierunku smartfona: niezapominajki!   no i czekałam, poważnie, czekałam na co? sama dziś nie wiem   może na dzwonek do drzwi?   może na to że On z telefonu wypełznie? (przyznaj się: też na to po cichu liczyłeś/liczyłaś?) minął kwadrans, pół godziny, godzina   nie stało się absolutnie NIC   z wolna uświadomiłam jednak sobie w jaki absurd uwierzyłam! sam bukiet, jakaś aplikacja, reklama - i Jego obraz wystarczył _ __ tylko po co i dlaczego akurat do mnie  i kto to do diabła wysłał?!   i zaraz wspomniała mi się jedna rozmowa...   z dobrych kilka miesięcy temu znajomy informatyk stwierdził że jeśli się znajdzie dobrego wabika ludzie w sieci okazują się bardziej naiwni niż 4letnie dzieci bo poczucie "anonimowości" i "kierowania" tak bardzo ogłupia, że wszystko się łyka   a manipulacja drugą osobą z odległości jest obecnie wręcz banalna do wykonania i on sam jest w stanie przekonać każdego! do totalnie nielogicznej czynności używając jedynie wirtualnych narzędzi   i nagle gorzka ślina podeszła mi do gardła   bo przypomniałam sobie co i JAK  wycedziłam w odpowiedzi:   "JA wiem dobrze czym jest manipulacja i już też nie przesadzaj  bo JA na ten przykład mam swój rozum i MNIE  i MOJEJ  inteligencji nie obrażaj!"   po tych słowach tylko się uśmiechnął i zmieniliśmy temat, więc zapomniałam...   ***   wieczorem tamtego dnia przyszła wiadomość oczywiście - od niego!:   "jak smakują niezapominajki?"   cóż, domyśl się co na to odpisałam - nie wszystko powtarzać wypada, lecz podpowiem zaczyna się na s... a kończy na ...alaj   ale, ale ważny jest morał, bo jest i morał  tej historii:   warto mieć świadomość jak działa i jaką siłę sprawczą ma wirtualna manipulacja   i choćby po to żeby nie dać zrobić z siebie idioty/tki nie zjadać tego "kwiatka"    ***   Pst. co roku od męża otrzymuję bukiet niezapominajek z bilecikiem i napisem (oczywiście w kolorze różowym)   "a jednak się doczekałem" rozumiem, doceniam   a moje serce wciąż porusza Ten Jego uśmiech i czysty błękit pewnego spojrzenia   

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Naram-sin starałem się uchwycić tę wędrówkę w czasie i przestrzeni w surowy i prosty sposób. Bez metafor i specjalnych przegięć. Wyszło jak wyszło :)   To Ty najlepiej to ocenisz :) Gdybym przywołał słowa z filmu " między wierszami" to napisałbym tak : starałem się pisać tak, jakbym tam był. To tyle. Dziękuję.     @Robert Witold Gorzkowski Kiedyś miałem dom w lesie i jednych jedynych sąsiadów. Mieli konia. Wielkiego, potężnego perszerona. Na imię miał Adolf. Ile ja się na nim najeździłem ? Na oklep. Po lasach, polach i płyciznach Pilicy. Dawałem im co miesiąc po cztery stówy. Bo koń potężny to i potrzeby potężne.  Nie chcę nawet myśleć co się z nim stało kiedy sprzedałem swoje ranczo. Ale wspomnienia zostały.   Dzięki Robert.    
    • @Robert Witold GorzkowskiŚwietnie się czyta - chce się dowiedzieć jeszcze więcej o tym draniu - a tu takie ...zaskoczenie! Naprawdę zaskakujący i rewelacyjny! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...