Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedyś
żywe słowa
teraz
niemogłuche

szeptane ostrożnie
w strachu
o powietrze i duszę rzadką
co wymknąć się gotowa
w razie nieuwagi

patrzą niby w siebie
lecz bardzo niepewni
czy sobie nawzajem
zjawą czy człowiekiem

pokutnym popiołem
czas wysrebrzył włosy
czekają pod drzewem
pijąc zimną kawę

nisko nad chodnikiem
ołowianą chmurą
krążą myśli trwożne





[sub]Tekst był edytowany przez Michał Kowalski dnia 26-06-2004 16:20.[/sub]

Opublikowano

Bardzo lubię takie wiersze... Mam jednak parę uwag.

"patrzą niby w siebie
lecz bardzo niepewni
czy sobie nawzajem
zjawą czy człowiekiem"

Troszkę przeszkadza mi powtórzone "czy". Zastanawiałam się czym możnaby to zastąpić. Ty Michale masz główkę do pięknych metafor, zwrotów, epitetów, nie chcę ingerować w Twój utwór, ale wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby bez tego powtórzenia.

"kiedyś żywe słowa
teraz niemogłuche

(...)

patrzą niby w siebie
lecz bardzo niepewni
czy sobie nawzajem
zjawą czy człowiekiem "

Może naprowadzić jakoś, że w trzeciej strofie mowa jest o ludziach, a nie o słowach...

I troszkę zmieniłabym szyk ostatnich trzech wersów:

"Nisko nad chodnikiem
ołowianą chmurą
krążą myśli trwożone"

Przepraszam za ingerencję. Wiersz i taki mi się podoba. Ma piękną wymowę i jak zwykle ślicznie namalowałeś ten obraz Michale. Pozdrawiam, Patryś.

Opublikowano

Witaj Michale,

przede wszystkim: sto poetyckich lat! - wszak dziś Twoje osiemnaste urodziny!

Wiersz piękny - ton, oszczędność, nowości słowne i udane metafory. I myśl - wiele z niego wynika. Zastanawiam się nad "trwożnie krążą" - chyba, że chciałeś tak "żż" zabrzmieć - ja wolałbym coś bardziej miękkiego.

Gratulacje!
Niech Ci pióro tak dobrze dalej służy!
(bo i nam przyjemniej będzie :)
pzdr. bogdan
[sub]Tekst był edytowany przez Roman Bezet dnia 20-06-2004 20:43.[/sub]

Opublikowano

No więc panie dorosły Kowalski wszystko co miało być powiedziane zostało ( tak mi się w każdym razie wydaje), a ja się skromnie podpisuję pod etykietom ważne.

Pozdrawiam.

P.S Dołączam się do życzeń ( spóźnione, ale szczere).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...