Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przybądź do mnie w wiatru pędzie
co potrafi wpiąć we włosy
deszczu wstążki, krople rosy
utul w ramion swych obłędzie


gdy się kwiatem maj zieleni
słońcem muśnij twarzy skronie
i spleć w jedność nasze dłonie
przybądź do mnie wśród promieni


pośród ziół pachnącej łąki
ty na strunach swej gitary
uczyń w sercu moim czary
nie doznając w nim rozłąki


zostań przy mnie w śnie przejrzystym
co ukoi zmysłów burze
w twej nagości się zanurzę
bądź uczuciem nagłym, czystym.

Opublikowano

Od czego by tu zacząć...

1. Podstawowa sprawa - to czym faktycznie jest ballada. W dwóch słowach, jest to utwór liryczny, posiadający mini-fabułę (!), czyli krótką historyjkę opowiedzianą za pomocą wiersza. W powyższym trudno jest mówić o jakiejkolwiek fabule, jest to raczej zbiór pobożnych modlitw i życzeń, odnośnie wiatru, słońca, kwiatów, uczuć. To za mało na balladę. Nawet gitarową (wierzę, że ten utwór w rzeczywistości, jest piosenką turystyczną - to fajnie, ale do wiersza stąd daleko)

2. Mało ciekawych środków stylistycznych, nawet jakiegoś konceptu się nie dopatrzyłem (chyba, że próba zatrzymania słońca przy sobie, ale to słaby chwyt).

3. Najlepiej jest czymś czytelnika w wierszu zszokować, albo chociaż doprowadzić, do jakiegoś przewrotnego zakończenia - nie zawsze się to udaje, ale tutaj brakuje śladów prób takiego rozwiązania.

Reasumując - dobry liryczny opis, to za mało. Jakość tekstu nie jest fatalna - ale trzeba Ci dużo więcej pomysłów i innego podejścia. (czas poczytać więcej współczesnej poezji ;P)

Bardziej udanych prób życzę w przyszłości, pozdrawiam serdecznie! ;D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
    • @GosławaWiersz - obraz, przemawia spokojem i zostawia ... niepokój. Jest to coś, co porusza. Gdy mgła "penetruje okoliczne rowy" ktoś mi bliski bierze aparat foto. i "wyrusza na żer" . Wiersz piękny!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...