Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

świętości w tym śnie nie ma, chociaż aureole
zwieńczają perystazy żółci wewnątrz kałuż.
mgłą? kurzem? dusznym dymem były otoczone
krecącym w nosie. błogi sen przywoła valium.

na morzu wielki statek. wodę palcem zamul
wzbudzajac błotne fale. sztorm kadłub zatopi -
orzechową łupinę, a szczury z pokładu
bez paniki, ospale zejdą jak po opium.

wolne stawianie kroków i tak taflę mąci,
kiedy układasz stopy na żółtych głowicach.
szedłeś kiedyś po świetle? nie wiesz, jak gorące
mogą być blaski w wodzie. okręt wciąż nie znika.

plamy wzrok zaburzają. smugi kością w gardle.
nie chcę już stóp kaleczyć, muszę uciec z Arles.

(po lub przed przeczytaniem zapraszam do obejrzenia obrazu Vincenta van Gogha "Gwiaździsta noc w Arles")

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zwykle to co zostaje z wiersza to dobry początek i koniec
w środku to produkt - komsumując spoglądasz na te skrawki,
po pierwsze jakieś przeplatanie czasownik - rzeczownik - przymiotnik,
a NIEDOPRACOWANIA też winny być tylko nie wymuszone
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak - u Ciebie to barok, przesilenie,
napisz wiersz troszkę lżejszy, unoszący
się nad tym goghiem i arles, a nie ciągnący
w głębiny, właśnie próbowałem Ci przekazać, że
rymy u Ciebie psują, nie zrozumiałaś, trudno,
pewnie ciężko mnie zrozumieć
MN
Opublikowano

"aureole - otoczone
kałuż - valium
zamul - pokładu
zatopi - opium
głowicach - znika
gardle - arles

niedopracowane
MN"

dawno czegoś tak śmiesznego nie czytałem
asonanse nie są tu niedopracowane
rymy niedokładne to wyższa szkoła jazdy

rymy tu nic nie psują

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czytając ma się wrażenie, że człek zapomina co było przed chwilą
to takie ciężkie, a nie wiedziałem, że to sonet, hi, a mistrzu? do
mnie? aż się rozparłem na tym kredensikowym taborecie i o malo
nie spadlem, hi, gdyby gogh był w pobliżu pewnie straciłby drugie
uchop, bo bym za nie złapał
MN
Opublikowano

nastąpiło nieporozumienie, Mistrzu napisałam do kolegi H. Lectera, który poddał w wątpliwość sonteowość tego sonetu. Nie nazwałabym mistrzem kogoś, kto asonans nazywa niedopracowaniem - z całą sympatią :) radzę zostawić w spokoju drugie ucho vanGogha, i tak jest wystarczająco pokrzywdzony. Co robi na porządnym portalu poetyckim ktoś, kto nie wie co to sonet?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...