Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Ja się na Pani rozwijałem"*
czytając wiersze z lekkim bólem,
choć napisanych jest niemało,
przebrnąłem wszystkie - hydraulik.

Wnikając w różne achy ochy,
słysząc grającą westchnień strunę,
to teraz ciągle myślę o tym,
zwłaszcza, gdy w ręku mam śrubunek.

Lub jakiś nypel, co nakręcam
z trudem na sztywny koniec prostki,
aż od wysiłku drży mi ręka
- remont u pani byłby boski!

Zmodernizować instalacje,
kolanka mufkę i grzejniki.
Nowe przybory, ciepły akcent;
ten się na pewno przyda w życiu.

Marzę by z panią czytać teksty
w przerwach pomiędzy rur zgrzewaniem,
gromadzić gesty, w których dreszczyk
zasnuje mgiełką smutną pamięć.

Zmienić złudzenia w kwiat dziewanny,
świat przykryć kołdrą z niedomówień.
Zagrzebać w piasku nasz realizm,
tiulowy grzeszek wspólnie unieść.

Lecz rzeczywistość każe wesprzeć
podatkiem tych, co tkwią na górze.
A ty mi mówisz; cicho, szeptem:
"Zapłatę wziąłeś - już w naturze".

Więc wyobraźni mogę ulec
rozwój na pani? - w marzeń sferze.
Znajdzie się chyba hydraulik,
co remont zrobi bez zastrzeżeń?




*cytat jednego z fanów na spotkaniu ze znaną i ciągle młodą wokalistką

Opublikowano

Celnie napisane, tylko fachowcy wiedzą ile to dziurek trzeba załatać, ile zaworów odkrecić, dokrecić, ile kolanek i sztucerków połączyć, ile syfonów przetkać - więc proponuję ten wiersz Jacka - WĘŻYKIEM, proszę państwa, WĘŻYKIEM!!!
Pozdrawiam fachowo Piast

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


w sumie to on taki uroczy nie jest wypłata w naturze - no no
serdecznie pozdrawiam Jacek

miałam na myśli sposób komentowania (Autora) /
a hydraulik...hmm, wszystko się może zdarzyć /
:)
serdeczności
-teresa
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




eee tam :) tragedie, nieszczęśliwe miłości, dramaty...
to wszystko dotyczy wyłącznie bohaterów lirycznych, autorzy w większości mają bardziej różowe myśli i smaki (tak myślę), Ty je ubrałeś w strofy
dziękuję za chwilę uśmiechu, dobrze napisane
pzdr.
am.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • znaleźć w lesie wyjątkowo duży, najlepiej omszały kamień. i ustawiać pod nim znicze. w imię pustki, na znak pamięci o Niedomyślonym Do Końca. niech absolutnie nie zrodzi się z tego kult, nie będzie jak w filmie Motór, fabuła małego szaleństwa – w żadnej mierze komediowa, pseudopomnik czy pseudogrób, wotywny, totemowy kamulec nie stanie się celem pielgrzymek wyznawców niedoreligii, która rozleje się po kraju, świecie. chodzi o głazisko przeładowane nieistniejącym znaczeniem, aż kipiące od udawanej mistyki, pełne tętnienia juchy w żyłach niezaproszonych gości, niewywołanych duchów. o wabienie spadających gwiazd, o zgrabione palcami z powietrza Nic i Nic, nadanie im spoistego kształtu. nie pomyśl, że chodzi mi o potrzebę religijności, ja, ateusz od piętnastego roku życia nagle poczułem tęsknotę do wysławiania mrzończadełek, czczenia ludzików z fal mózgowych. bardziej o wydrwienie tego. zanurzenie dłoni w bezsensach, odleglinach. uśmiechnij się widząc świeczuszki z dyskontu zapalane o północy w środku lasu. pomyśl, że zaraz coś wybiegnie z mroku i... nie, nie zaatakuje nas. przeciwnie – da się pożreć.  
    • @Leszczym  Moja Babcia słuchała To ostatnia niedziela Mieczysława Fogga, ta piosenka powstała na bazie Gloomy Sunday, śpiewała ja mała Norweżka, a oryginalnie piosenka została napisana przez dwóch Węgrów i była zakazaną, ze względu na to, że ludzie, słuchając jej popełniali samobójstwa, to tak na marginesie ku ścisłości. Wzmianka o babci sympatyczna.:)    
    • Słońce przelewa się przez miasto wrzącym bulgotem, jak przez rurki i retorty w laboratorium chemika. Zmęczenie przedpołudniowym spacerem kieruje mnie w stronę pobliskiego przystanku. W szparze między rozgrzanymi lipcowym upałem chodnikowymi płytami dostrzegam drobne źdźbło trawy. Przykucam ostrożnie, by przyjrzeć się mu bliżej. Jego zieleń ulotniła się już, brzegi pożółkły, kwiatostan pochylił w niemej prośbie. Ten widok porusza mnie dogłębnie, jakby źdźbło wyrosło wśród moich własnych wewnętrznych spękań. Niepozorne, lecz cierpliwe, kruche, lecz oznaczające życie.   Dam ci łąkę, pełną szelestów, zapachów, brzęczenia trzmieli i wonnych podmuchów wiatru. Dam ci strumień, w którego wodach ochłodzisz swoje odbicie. Dam ci śpiew ptaków ze wszystkich krajów świata. Tęczę. Może wiersz napiszę. Chcesz?   Ale źdźbło nie odpowiada mi na żadne z pytań, tylko jeszcze niżej skłania swoją kędzierzawą wiechę ku ziemi. Zauważam nieopodal kurtynę wodną. Podchodzę do niej, i przykładam złożone w miseczkę dłonie do jednej z dysz. Stoję w zimnym, perlistym oparze, moja koszulka nasiąka wilgocią. Obserwuję powoli osiadającą się na skórze mgiełkę; miseczka po kilku chwilach wypełnia się niewielką ilością wody. Wracam do mojego źdźbła, podlewam. Woda błyskawicznie przecieka w szczelinę chodnika. Po drżącej łodydze spływa jedna spora kropla, w której błyszczy zniekształcona miniatura miejskiej ulicy. Moja twarz również jest mokra.
    • @huzarc @huzarc  Dziękuję serdecznie za opinię!   Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć — zależało mi na wprowadzeniu lekkiej groteski poprzez element alienizacji. Białe wiersze o mrocznej, skłaniającej do refleksji tematyce to zdecydowanie moja stylistyka.
    • @Gosława Z akcentem może na był :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...