Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Idę więc...
Mijam wiaty rdzą przeszyte.
Raz pod górę idę, znowu w górę,
wreszcie w dół i znowu szczytem.

Idę, kwitną drzewa.
Chyba wiosna? Tak - już wiosna.
Chmury wiszą przemoknięte -
pierwsza burza - słychać, groźna.

Idę - skręcam za wiaduktem
i obieram kurs na zachód.
Urzekło mnie tam słońce,
kładąc cicho się na dachu.

Idę, robię postęp każdym krokiem.
Miasto gaśnie, grają świerszcze.
Jeszcze tylko znajdę klucze.
I pod domem jestem - wreszcie!

Opublikowano

ja bym przestawiła:
robię postęp z każdym krokiem
i pod domem jestem - wreszcie
jeszcze tylko znajdę klucze
miasto gaśnie grają świerszcze


Można jeszcze "wygładzić", przemyśleć rady.
Pozdrawiam mile
- baba

Opublikowano

podmiotem lirycznym jest jak najbardziej wędrowca, podróżnik, być może nawet osiedlowy, tudzież coś innego w ten deseń, pustelnik. och, cóż za pełne kunsztu, plastyczności i obrazowości opisy przyrody !

podmiot liryczny zwraca uwagę na niezmiernie istotny fakt w kontekście wędrówki swej całej, jakim jest burza. kto wie czy akurat jego piorun nie trafi, kiedy przebywać będzie pod drzewem ? druga strofa wprowadza nastrój grozy, buduje napięcie. odbiorca wręcz musi przeczytać kolejną strofę, by dowiedzieć się, jak podróż podmiotu lirycznego potoczyła się dalej.

w kolejnej strofie procesowi opisu ulega słóńce. podmiot liryczny musi się wobec tego bardzo szybko przemieszczać /być może ma jakieś nadprzyrodzone moce, które otrzymał od samego Stfurcy Błękitnawego/, skoro tak prędko uciekł przed burzą. cóż że romantyzm ! genialna zwrotka ! ach, ach, och !

z ostaniej strofy dowiadujemy się, że peel popełnił dzień cały bezczelnie wędrując sobie. kiedy dopadł go złowieszczy mrok nocy, postanawia wrócić czem prędzej do domu. w końcu mu się to udaje.

jeżeli tekst jest zamierzony, to gratuluję świetnego poczucia humoru. podejrzewam jednak, że Autor był śmiertelnie poważny formułując myśli swe o, patetyczne i nieosiągalne zwykłym śmiertelnikom, takim, jak chociażby ja - malutki żuczek.

pozdrawiam.

  • 4 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Biały Dom" nad rzeką Moskwą. Lew z Pireusu epitafium wielkiemu mocarstwu nie napisał, elegii i trenu też nie. Na wcześniejszą zamianę wiosny w zimę nikt nie dawał zgody, na Wietnam. To co groteskowe upaść musiało, łabędzi śpiew, za późno, za mało. Czy historia tylko mówi, że próby wyprostowania *pokrzywionego drzewa człowieczeństwa" skazane są na niepowodzenie?   Ta sama droga, drzewo i las, od dziesiątków lat. Historia jak bieg pociągu lot samolotem, czy błyskawicą gwiazdy. I nikt nie zna dokładnego rozkładu jazdy. Commonwealth też się rozpadł, miał trwać bez końca  od wschodu do zachodu słońca. Ta sama droga kamienie ciche dziś jak las po burzy. Dotykam, pieszczę, jak kwiaty zatrzymuję, przez chwilę, na chwilę, jak najdłużej. Co byłoby z nami gdyby Marshall możliwy był? Pośród tysięcy mu podobnych, ten biały wybieram. Odkładam, o poranek nie pytam. Nie wiem, czy będzie szczęściem.               - cdn -                        
    • @Migrena  Przypomniałeś mi Nangar Khel- piekło tam i piekło po powrocie. Niedoposażeni musieli sobie radzić sami. "Obraz zabitych i rannych to był szok. ylko fakt, że na skutek twojego działania giną osoby niewinne, które nie musiały i nie powinny zginąć. Jeszcze długo potem miałem w głowie potworną gonitwę myśli". A przecież żołnierz musi wykonać rozkaz. I to zostaje- trauma do końca. ale wychodził z tego wojenny raport strat. Nie umiał już myśleć bez krwi w zdaniu. Nie umiał już czuć się bez broni w dłoni. I słowa których nikt nie słyszał tylko echo.   Poruszający bardzo- tak bardzo do trzewi. Piękny. Poetycki. Bardzo. Jacku.              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Też mi się od początku wydawało, że jest to bardzo specyficzne alter ego peela.   On w ogóle mógłby być (i jest nim częściowo) przewodnikiem po wierszu, po jego li(ry)cznych zakamarkach.
    • @Roma Tej wiersz najpierw wydał mi się nieco obrzydliwy. Ale prawda nie zawsze bywa łatwa do przełknięcia (i znowu o ślinie... bleee...) Każdy zetknął się chyba kiedyś z takimi złośliwcami, którzy nałogowo opróżniają innym na głowę swoje spluwaczki i są od tego uzależnieni. Pewnie dlatego, że, jak słusznie zauważyłaś, potrzebują regularnej dostawy dopaminy. Spodobały mi się Twoje nawet zabawne neologizmy od-alkoholowe, trochę mniej prowokacyjny, odstręczający nastrój. Akceptuję go jednak, skoro mowa o plugawych osobowościach. Może warto było tak walnąć prosto z mostu. Wielka szkoda, że niektórzy próbują zapełniać jakąś pustkę w swoim życiu tonami śliny wypluwanej na innych ludzi.  
    • @tie-break Grabarz jako psychopompos pojawia się na drodzę orszaku z kilku powodów. Jako fatum śmierci przypomina rozradowanym uczestnikom orszaku że śmierć i o nich pamięta więc oni muszą pamiętać o niej. Wręcza im zaproszenie w formie nekrologu na śmierci wesele by ich sprowokować do refleksji nad kruchością bytu, jest też pewnego rodzaju bytem duszy literata i historyka. Byłby rad gdyby choć w godzinie pogrzebu ktoś dostrzegł go i uronił choć łzę nad jego straconym życiem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...