Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mam dziś wychodne, spotkam się z ulicami,
chętnie za kimś się obejrzę. Zaciekawić
obcego, zaczepić - może wyda się znajomy?

Wychodzę ze swojej jamy, szok słoneczny,
kolory - biją po oczach. Podoba mi się cały ten
pierdolnik, ortaliony, odblaski, trajkotanie miasta.
Nikogo nie znam i jestem u siebie.

Liczę wszystko, czego jest więcej, niż jeden.
Nie wiedziałam, że aż tyle tego może być.

Nie byłam jeszcze w wielu miejscach,
ale jak tam trafić, kogo zapytać?
Na szczęście są ulice i psy bez kagańców.
Każde z nas ma swoje imię i swój węch.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jak ktoś przez wiersz gada do ...
to rzeczywiście wielki problem
myślę Dotyku, że mnie nie cierpisz
nie cierpisz każdego słowa, a ja z usmiechem
sorka
uśmiech przed burzą ślę
MN

nie ma nic do rzeczy czy kogoś cierpię czy nie. Przeczytałam komentarz. I ty przeczytaj go ponownie.

bez odbioru.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


jak ktoś przez wiersz gada do ...
to rzeczywiście wielki problem
myślę Dotyku, że mnie nie cierpisz
nie cierpisz każdego słowa, a ja z usmiechem
sorka
uśmiech przed burzą ślę
MN

nie ma nic do rzeczy czy kogoś cierpię czy nie. Przeczytałam komentarz. I ty przeczytaj go ponownie.

bez odbioru.
i?
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Gorzko. I to "z wiosną".
W końcu nie wiem, czy dobrze, czy źle (pomieszanie emocji, bo ironia peela dotyczy nie tylko tego, co spotyka na 'spacerze', ale też siebie: "Każde z nas" - utożsamionego z elementem miasta-tłumu).
Czy ten fragment trzeba czytać też przez ironię:
"Liczę wszystko, czego jest więcej, niż jeden.
Nie wiedziałam, że aż tyle tego może być."?
Jeśli tak, to tylko wobec peela. Więc "świat" byłby w tym wypadku ok, świat - wszystko poza nami, którzy ten "pierdolnik" tworzymy. Ale ta ortalionowa rzeczywistość w jakiś sposób peelowi "pasuje" - jest jego środowiskiem, może nie arkadią, ale czymś oswojonym.
Zatem "ulice bez kagańców" - to rudyment naszego marzenia o raju? A psi węch - to jedyne, co pozostało "nam" z czasów "naturalnej natury"?
Smutny to byłby dzień, gdybyśmy mogli spotykać się naprawdę tylko "z ulicami".
:)
pzdr. b
ps. z 2 wersu bym wywalił "się" i z tego kawałka coś wymienił:
"szok słoneczny,
kolory - biją po oczach." (wiem, że mają oddawać agresywność, choć oba wyrażenia to pospolite frazeologizmy, drugi bardziej "przenośny" przez konkretyzację "bicia" - ale oba, w parze, jak dla mnie za wiele ;)
  • 13 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Każdego z nas dopada jakaś niemoc, a tej twórczej chyba doświadczył każdy poeta. I choć to dołujące uczucie z pewnością minie. Trzeba cierpliwości. Natchnienie pojawia się często w ułamku sekundy, wystarczy maleńka iskierka.  Papier zaczeka, jest cierpliwszy od człowieka. Pozdrawiam.
    • Ach ta zmiana czasu:) Doskonale ją osadziłaś w pierwszej cząstce, w dodatku w parze z Vivaldim. Cóż chcieć więcej...  Całość świetna, niezwykle klimatyczna, nie mówiąc o puencie, która w ujmujący, subtelny sposób oddaje upływ czasu. Bardzo mi się podoba takie obrazowanie. Piękny wiersz. Pozdrawiam. 
    • @Nata_Kruk @Leszczym @Berenika97 pięknie Wam dziękuję za komentarze. Wasze słowa i interpretacje są bezcenne.   @Nata_Kruk @Berenika97 dziewczyny  trafiłyście w punkt z komentarzem.    @piąteprzezdziesiąte @iwonaroma @huzarc dziękuję za obecność i uznanie wierszydła. Pozdrawiam. 
    • @Berenika97 ... nie każdy brak słów ...   milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć … skąd wziąść śmiałość  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia     
    • Pogodziłem się z samotnością przez pewien czas się gniewała gdy uprawiałem miłość z miłością ona na mnie z tęsknota czekała przepraszam wybacz już wracam wzięła mnie czule w ramiona staliśmy tak we dwoje od końca w milczeniu godząc się bez słowa ona najwierniejsza z wiernych zawsze każdą miłość wybacza moja przyjaciółka wróg zakochanych gdy uczucie umiera do niej powracam i znowu jest nam dobrze razem chociaż czegoś ciągle brakuje kiedy z nią jestem o innej marzę gdy innej nie ma ją akceptuję lecz kiedyś znowu samotność zdradzę
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...