Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

noc była na tyle szampańska
że każdy kręcił swój własny film
że każdy miał w się w czym pławić
że każdy mógł być out of control

że każda moja ręka była zajęta
czym innym

muzyka nastrajała jedynie do
orgii lub zbiorowego samobójstwa

miłość? tę przepiłem już dawno
kaca zastąpiłem aureolą

tymczasem O. (zajęcie jednej z moich rąk)
przekonywała że mimo okoliczności
łatwa nie będzie

a potem sobie poszedłem

Opublikowano

Fajne, a to co pod spodem nie bierz pod uwagę,
bo to takie moje widziwisię ;)
Pozdrawiam.

noc na tyle była szampańska
że każdy kręcił swój własny film
każdy miał się w czym pławić
out of control każdy mógł być

ręka zajęta każda czym innym
jedynie muzyka nastrajała
do orgii lub zbiorowego
s-amo-bójstwa

miłość? przepiłem już dawno
kaca w aureolę zmieniłem

tymczasem O.
(zajęcie jednej z rąk)
przekonywała że mimo okoliczności
łatwa nie będzie

a potem so...bie poszedłem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlaczego peel nie?;]
pzdr

Sory, małe sprostowanie. Myślę, że peel już mi wybaczył.
Pochodziłam sobie z pointą, pogawędziłam z peelem
i inaczej teraz go widzę. Przypadł mi w całości.
Umie przyciągać myśli, a to plus.

Serdecznie pozdrawiam
-teresa
Opublikowano

oczywiście tytuł wiersza jest parafrazą tytułu piosenki Marka Grechuty /'ocalić od zapomnienia'/. zdaję się także, iż podmiot liryczny może się odwoływać do tejże kompozycji naszego artysty. wspomina się bowiem o muzyce i miłości. jednakże bardziej o charakterze negacji.

noc była na tyle szampańska
że każdyi
kręcił swój własny film
miał w się w czym pławić
mógł być out of control
-> zmiany co prawda drobne, kosmetyczne, ale myślę, że nadmiar słów w tym przypadku nie jest potrzebny.

ze strofy pierwszej wywnioskować można, że podmiot liryczny powraca do pewnego wydarzenia, które miało istotny wpływ na jego osobę. natomiast zwrotka druga nieco wytrąca z tego tropu, bowiem peel wydaje się być nieco rozkojarzony. a może spowodowane to było pewnym pozytywnym aspektem owej nocy ?

że każda moja ręka była zajęta
czym innym

muzyka nastrajała jedynie
do
orgii
zbiorowego samobójstwa

miłość- tę przepiłem już dawno
kaca zastąpiłem aureolą
-> w tym fragmencie postawiłem na budowanie nastroju przy ewentualnym czytaniu tekstu na głos, a także dwuznaczność.

naturalnie - myśli podmiotu lirycznego wciąż oscylują wokół owej, 'szampańskiej' nocy. pesymizm, smutek, żal, zmęczenie wręcz wołają z tych strof. peel nie do końca jest świadomy tego, co robi, czy robić opcjonalnie mógłby. w każdym bądź razie - mimo przeżycia /zapewne nieszczęśliwej/ miłości i w mniejszym czy też większym stopniu otrząśnięcia się zeń, nie bija od niego radość, a melancholia.

tymczasem O. (zajęcie jednej z moich rąk)
przekonywała że mimo okoliczności
łatwa nie będzie

a potem sobie poszedłem


czy chodzi o ponowne uczucie, które pukało do serca podmiotu lirycznego, a mimo to, odrzucił je ? a może to tylko kobieta, która chciała co najmniej ciekawie spędzić noc wspomagając się ręką podmiotu lirycznego ?

oczywistym jest to, że niemożność jednoznacznego dojścia do sedna pointy, przechyla szalę tekstu na plus. mimo tych drobnych uwag jest dość ciekawie. mnie w znacznym stopniu przekonuje ten utwór. podoba mi się jego tonacja.

pozdrawiam.

Opublikowano

Aż mi głupio, kiedy dochodzę dochodzę do wniosku, że Twoje interpretacje moich wierszy są bardziej pracochłonne od... moich wierszy. Dzięki wielkie za to, że Ci się chce. Bo nawet, jeśli interpretacja nie do końca zgodna z moim zamysłem (a może to lepiej?), to fakt jej istnienia świadczy o Tobie tylko dobrze. Nie muszę wierzyć Ci na słowo, że rozkminiłeś wiersz dogłębnie. Poza tym to miłe.
Dzięki wielkie i pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

"a potem sobie poszedłem"

ale przedtem trochę się działo,
ja to widzę poprzez szarawo-błękitny dymek,
iście szampańska to noc, jednak peel nie czuje się
szczęśliwy,rozlicza się z przeszłością:
"miłość? tę przepiłem już dawno
kaca zastąpiłem aureolą
", podoba mi się ten wiersz,
odbieram go jak kadr z muzycznego filmu "szalonych lat
....- dziesiątych".
Z pozdrowieniami
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zostałem po niej jak świt, który utracił własny oddech - świat niby wschodzi, ale każde światło drży, jakby mgła niosła w sobie więcej bólu niż wszystkie ludzkie serca zebrane w jednym miejscu. Ona była światłem - nie światłem zwykłym, lecz tym pierwotnym, które przecinało kosmos, delikatne jak skrzydło rodzącej się gwiazdy i potężne jak milczenie wszechświata, zanim wymyślono jakikolwiek czas. Jej oczy...dwie głębokie studnie nieba, z których wyciągałem marzenia jak srebrny pył - marzenia, które nie chciały spaść, bo nawet ziemia nie była godna ich ciężaru. A teraz - zostały po niej mgły. Gęste jak pamięć rozdarta w miejscu, którego nawet śmierć nie potrafi zabliźnić. Chodzę przez wrzosy, przechowujące jej oddech w liściach, a każde drżenie tych liści mówi mi szeptem, że nie odeszła dlatego, że chciała, lecz dlatego, że świat był zbyt ciasny dla jej światła. Zniknęła piękniej, niż ja kiedykolwiek potrafiłbym żyć. Tęsknię tak, że myśli rozmazują się jak dym, tracą granice, chcą stać się mgłą, by ją odnaleźć - choćby jako cień światła, choćby jako najcieńsza iskra w nicości. Czasem mgła zatrzymuje na sobie odcień Fioletu, jakby szukała kogoś, kogo brakuje jej tak samo jak mnie. I wtedy wiem, że nie brak mi tylko światła - brak mi Fiołków, które potrafiły pachnąć nawet w nocy. Tęsknię tak, że wiatr niesie smak jej imienia, jakby sama przestrzeń płakała po tym, czego nie zdołała zatrzymać. Czasem, gdy stoję między mgłami i zamykam oczy, przychodzi do mnie jej zarys - niepełny, urwany, jak skrzydło anioła, któremu przerwano lot w połowie snu, a pióra wciąż krwawią światłem, które nie ma gdzie wrócić. To drżenie boli bardziej niż jej odejście, bo przypomina, że jej światło przetrwało nawet śmierć, ale już nie przetrwa drogi powrotnej do mnie. Kochałem ją, jak się kocha ciszę na pustyni - do dna, do sucha, do bólu, z pragnieniem, które nie ma gdzie spaść. Byłem tylko cieniem człowieka z dłonią wyciągniętą ku niebu, którego już nie ma. A jednak nocą mgła podchodzi pod samo serce, jak pytanie, na które nie istnieje odpowiedź. I przez krótką, nierealną chwilę jej wszechświat błyska we mnie raz jeszcze - jak gwiazda, która powraca tylko po to, by umrzeć drugi raz w tym samym miejscu. A jej gasnące światło wypełnia ciszę szarpnięciem tak głębokim, że nawet Bóg nie zdołałby wypowiedzieć jego bólu. I wtedy wiem jedno: to nie ja płaczę. To świat płacze po niej. Mgła. Wrzosy. Czas płaczą. A ja tylko stoję, ze światem w popiele, z sercem pełnym jej cienia, i oddycham tym, co po niej zostało - światłem, które przeszło przez wszechświat, światłem, które nie zna powrotu, światłem, które nie ma już właściciela, a jednak trwa - jak echo jej istnienia, jak drżenie mgły, jak pamięć samego wszechświata, który stracił kogoś, kogo nie potrafił zatrzymać.      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Jaka cała reszta. Nic nowego pod słońcem.
    • Filozofia wiarą. Świat zadaje pytania-wikła. Niebieska jest strzała! Wąż przyjął kształt…  
    • (Ile ma d.. u dam Eli?)       Rabina tani bar.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...