Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ja ciebie morze podwójnie wielbię chociaż
odpływasz iskierką nadziei biała flota
nie zawsze oznacza spełnienie drobiny piasku
na dnie serca układają się w stosy muszli

wczoraj się oziębiło gdybyś był powiedziałbyś
załóż beret ten ciepły nie zmarzniesz

gdybyś był... a jesteś szantą jasnowatą w dodatku
astrową nie przypominaj mi wiem że to nie są nagrobne
kwiaty ja za tobą morze tęsknię nawet zgubiłam swoje gniazdo
mewy się uśmiechają i tylko podpowiadają
my nie nurkujemy
...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja już "sny scypiona" czytalem - bylo mi smutno :(
przy Hadrianie tez
nawet przy Janie naszym Kochanowskim
ale tutaj jakos nie bardzo
jakos ten utwor powtarza wszelkie wyrazy
robi sie straszny zlepek
to co ze wiersz jest na smutno
na smutno jest juz od tysiaclecii
ale to ze ktos chce byc smutnym
niech to napisze porzadnie
u mnie takie smutki nie przechodza
no to wreszcie coś konstruktywnego rzekłeś, kochany bufonie:):):)
Opublikowano

To wcale nie jest takie złe - ciekawe, jakich by jeszcze można środków użyć do takiego tematu. Oczywiście, topos odejścia jest często używany, ale - jaki temat teraz jest nie zużyty?
Dla mnie na plus.
Pozdrawiam

PS - te dwa środkowe wersy mają swoją moc, trochę rozpływa się ona w tych "...", ale to już tylko wg św. mnie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To są sprawy publiczne tak jak publiczne jest to forum.
tak, tylko że napisałam do autorki a odpowiedział M. Krzywak

Widzisz, istnieje na świecie coś takiego jak negacja krytyki pewnych krytyków przez innych krytyków. To ma korzenie antyczne, zatem nie wynalazłem tutaj nic nowego.

P_S - a gdzie jest "bufon"? To ty, Marianno?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niezły skrót, powoduje, że kolejny raz tu zaglądam :-)
Trochę mi przeszkadza wersyfikacja pierwszej zwrotki, wiem, wiem, że teraz tak się pisze ;)
Można by pomyśleć nad drugą zwrotką, może tak ją ustawić, żeby usunąć "gdybyś był... " z trzeciej. Bo ta "szanta jasnowata i w dodatku astrowa" jest interesująca, dalej też jest ciekawie.
Jak dla mnie - całkiem fajny wiersz.
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...