Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

z balkonu [haiku]


Fanaberka

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zawsze właściwie bardziej oglądam, niż czytam Twoją miniaturkę. Czerwone (tu różowe, niepełne jak księżyc) i czarne - połączenie zawsze intrygujące, dodatkowo wzmocnione kontrastem: katedra (wzniosła strzelistość) i wrony (przyziemność, ostrzeżenie).
Ale najbardziej podoba mi się uchwycenie czegoś oczywistego, o czym wie się samemu, ale nigdy o tym nie pomyśli: wszędzie wokół takich katedr, wież, baszt krążą czarne, złowieszcze stada ptaków. Czytając Twoje słowa zobaczyłem je nagle we wspomnieniach.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ten poranek - różowy, ale w najbliższą niedzielę już pewnie nie będzie w takich kolorach, jak trza będzie wyłożyć ofiarę na malowanie :)
Pozdrowienia - O.
EEE, te cegły maja kilkaset lat i nadal czerwone. "Jak się wysuszy to się wykruszy" - jak mawił pewien dziadek, gdy wielkanocne jajko wpadło mu gdzieś tam za ubranie i rodzina chciała powtórzyć wielkanocną, łazienkową torturę.
Szczęśliwie to nie moja parafia ;)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ten poranek - różowy, ale w najbliższą niedzielę już pewnie nie będzie w takich kolorach, jak trza będzie wyłożyć ofiarę na malowanie :)
Pozdrowienia - O.


zatem katedrę nalezy oglądać tylko o świcie, kiedy ją słońce różowi. zresztą smugi mogą być ciekawym eksperymentem. takie kopcie :)
Kopcie? Jak ze zgaszonych ognisk :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zawsze właściwie bardziej oglądam, niż czytam Twoją miniaturkę. Czerwone (tu różowe, niepełne jak księżyc) i czarne - połączenie zawsze intrygujące, dodatkowo wzmocnione kontrastem: katedra (wzniosła strzelistość) i wrony (przyziemność, ostrzeżenie).
Ale najbardziej podoba mi się uchwycenie czegoś oczywistego, o czym wie się samemu, ale nigdy o tym nie pomyśli: wszędzie wokół takich katedr, wież, baszt krążą czarne, złowieszcze stada ptaków. Czytając Twoje słowa zobaczyłem je nagle we wspomnieniach.
Pozdrawiam.
Taki obraz zobaczyłam o świcie, po wyjściu na balkon.
Ta czerń, ułożona w pasma, skojarzyła mi się jeszcze z kolorem habitów. A katedra dosłownie dźgała zarumienione niebo :-)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Świetny kontrast. Ładna obserwacja i obrazek.
Wrony... ptaki z sadzy - super! :-)
Zastąpiłabym "smugi" np. wyrazem "stado".

Pozdrawiam,
jasna :-))
Stado jest jak chmura, a te wrony krążyły po wyciągniętych, spiralnych trajektoriach, jak smugi dymu, o których wspomniała dzie wuszka .
Dzięki, Jasna :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Fanaberko :-) oj, bo się zapętlisz ;-)
Jeśli nie widziałaś ptaków, skąd wiesz, że to wrony?

Kilkakrotnie wracałam do Twoich "wronich smug". Zestawienie tych dwóch wyrazów mi zgrzytnęło. Zazwyczaj mówimy o smugach dymu, cienia, smużkach łez, o chmurach ułożonych w smugi, itp., czyli w paski, które odcinają się od tła.
Dlatego wycofuję wcześniejsze uwagi, bo wydaje mi się, że w tym wypadku mogą być
smugi wron.
Za zamieszanie przepraszam, ale taki był mój pierwszy odbiór.

jasna :-))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Fanaberko :-) oj, bo się zapętlisz ;-)
Jeśli nie widziałaś ptaków, skąd wiesz, że to wrony?

Kilkakrotnie wracałam do Twoich "wronich smug". Zestawienie tych dwóch wyrazów mi zgrzytnęło. Zazwyczaj mówimy o smugach dymu, cienia, smużkach łez, o chmurach ułożonych w smugi, itp., czyli w paski, które odcinają się od tła.
Dlatego wycofuję wcześniejsze uwagi, bo wydaje mi się, że w tym wypadku mogą być
smugi wron.
Za zamieszanie przepraszam, ale taki był mój pierwszy odbiór.

jasna :-))
Przed wschodem popadało. Deszcz dzwonił o dachy, wyszłam na balkon - w domu tego ni ma, (jestem w gościach i co chwila wpisuję koment z nie swojego konta :-)
Potem chmury gwałtownie wyparowały, wschód zaróżowił i od zachodu nadlaciały chmary wron. To najwyższe piętro, leciały tuż nad moją głową. Krakały. To było mieszane stado: wrony, kawki, gawrony. Nic dziwnego - te ptaki tak latają. Wokół wież katedry utworzyły spiralne smugi, gęste i ciemne.
Przed chwilą spojrzałam na wieże. Są oświetlone, a między nimi błyszczy duża gwiazda. Również haikowy widok.
:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • tyle tu korytarzy, arteryjek, bocznych odnóg, że naprawdę można zabłądzić na śmierć, skonać z głodu i pragnienia w zapajęczynionej i spowitej kurzem alejczynie, po której nie szedł nikt od czasów Mieszka I Plątonogiego. mimo wszystko – podjęłaś ryzyko. im dłużej przemierzasz labirynty korytarzy, tym gmach zdaje się (pozornie?) maleć, okazuje się bardziej przytulny i niehorrorystyczny. dotąd siwe ściany nabierają pastelowych barw, plafoniery świecą jaśniej. robi się cieplej i milej. aż tu nagle – dysonans, kontrapunkt: jedna z bocznych odnóg okazuje się być... nadziemną (sic!) sztolnią. w dodatku coś ci mówi, że to tam, właśnie tam! idziesz. im dalej, tym śpiewniej, słychać zapijaczone głosy, zgięte i wyżęte nuty piosenek o sokołach, omijaniu gór, dołów, o tym, co zrobi doskonale morskim opowieściom. biesiada w teatrze kopalnianym! na widowni, pośród hałdek zwiercin – suto zastawione stoły! za nimi - czerwoni zatłuszczeńcy o brodziskach uwalanych majonezem, ich szkaradne i niskobudżetowe panie. skrępowany jak diabli, niemal skulony stoję na środku sceny i tak szalenie nie pasuję do reszty obrazka, wizualnie odcinam się od rozpasanej czeredy. skromniś, myszoludek-sztafarzyk, postać niczym radio jednozakresowe odbierające tylko tę stację, która nadaje wyłącznie sprawdzone wiadomości. mówię swój monodram, częściowo z pamięci, czasem jednak zerkając na zadziubdziane maczkiem mankiety białej koszuli. lecą puszki, puste kieliszki, w głowę trafia mnie szczeroniezłoty puchar. zniżam głos aż do szeptu. ma być tajniej i ciszej, mniej scenicznie. wzmaga się buczenie. schodzę, nim mnie całkiem zatłuką. zaraz na scenę tanecznym krokiem wbiegają klauni: ten z małpą na sznurku, ten z niedźwiedziem na patyku. teraz to ja się gubię w meandrach kulis. pewien nieprzebrzmiały gwiazdor rozdaje autografy na wylinkach, naganiacze – zaproszenia na roast eks-prezydenta, długo wyczekiwaną koronację Korwin-Mikkego, zaproszenia na stypę w klimacie rave. odnajdujemy się po paru godzinach błądzenia. zderzają się nasze, tyleż mroczne, co bajkowe światy, wnikają w siebie. połączone kolory nie tworzą, na szczęście, szarości.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Twoja proza jest intensywnie surrealistyczna i pełna mrocznych, niepokojących obrazów, które tworzą silne wrażenie, ale momentami staje się trudna do uchwycenia w całości.
    • ty zawsze walcz o siebie gdy stoisz nad przepaścią gdy dobrze ci jak w niebie a życie jest zbyt łatwe   a drogi się prostują to miej się na baczności nie pozwól uśpić serca i Boga kochaj mocniej :)
    • Wejść chciałbym do świata Ludzi przeciętnych    - Zagnieździć się  W ich uściskach, Czekoladowych marzeniach O samo zaspokojeniu  Półśrodkami z plastiku, Z silikonu, i niebieskich tabletkach Jakże znieczulających, By spotęgować wrażenia W tylko jednym miejscu - - W łóżku własnej sflaczałości. Gdy wokół przecież tylko problemy Od których oddalić się trzeba Strzelając w łeb innym swoją obojętnością.   Może wojny rozstrzygną O zwycięstwie tej odległości od życia, Może Apokalipsa lub Armageddon jakiś..   - Uciec tak od jutra w ciemny zakątek Z innymi współżyjąc lub samemu, Gdy zasypiam - oddać się rozkoszy Własnej myśli, niczym ręce prowadzącej Wzdłuż i ku końcowi tego, co namacalne.
    • ,,Dopóki walczysz, jesteś zwycięscą ,, Św. Augustyn   stoisz nad przepaścią na progu nieskończoności nie widać światła pogrąża ciemność pochłania bezsilność   walcz o siebie zaufaj sobie Bogu białe róże uśmiechają się z Ołtarza   pomoc jest w pobliżu zawsze nie wybieraj nigdy zła walcz o siebie prawdę   światła nie trzeba szukać  jest w nas to dar wystarczy wierzyć zaufać Bogu   Jezu ufam Tobie   9.2024  andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...