Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

spróbuj mnie dotknąć róża – bóg
zdławić w ramionach swych w kielichu
bym padł zemdlały u twych nóg
niczym szaleniec na chodniku

niby ten wariat co spod kół
wydarł aut maskom krzyk ulicy
ściśnij i upuść pół na pół
słyszysz mnie przecież– tu nikt nie krzyczy

ty mnie pocałuj różą – bóg
w wargach mych utop sen swój dziewiczy
tak – bym pamiętać ciebie mógł
ja – biedny grajek – chłopak z ulicy

ty mnie pokochaj róża – bóg
i nie usychaj na mej piersi
bym jeszcze kiedyś pisać mógł
o tobie – innych krocie wierszy


[sub]Tekst był edytowany przez Witold_Adam_Rosołowski dnia 19-04-2004 17:52.[/sub]

Opublikowano

Eh... wzuszający. Wszystkie róże z ogrodu świata będę zazdrościć tej jedynej.
Historia i wiersz jak z "Małego Księcia".
Bardzo mi się podoba.
Tylko w 4 strofie, a w 2 wersie dodaj jedną literkę ;), wtedy będzie idealny.
Zakochałam się w tym wierszu. :)
Do ulubionych i pod poduchę.
Dawno nie czytałam takiego pięknego wiersza. Istne orzeźwienie.
Dzięki za "duchowy" prysznic.
POzdrawiam cieplutko.
Ann

Opublikowano

Hi Adam! pare razy juz czytalam ten wiersz i nie moglam sie zebrac na komentarz moze tajemnicza "roza-bog" jest powodem?
no a tak wogole to radze az tak nie tracic glowy, by chciec sie nawet dac zdlawic.....w kielichu.
zakonczenie wzruszajace ,co ja mowie caly wiersz ladny (;
pozdr.zyczac wzajemnej milosci.... M+A

Opublikowano

fabula rasa, nikt się człek skłonił ku tobie i liznął piórem po potylicy,
gdzieś coś utknęło, musnęło czoło i w dal odeszło
.......lecz to już było... ' ty się pochyl - róża - bóg
ty się pochyl - ze mna we mnie " :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mario - dziękuję Ci za komentarz - z traceniem głowy to jeszcze chyba nie całkiem (jeszcze myslę) a jeśli mowa o "wzajemnej miłości" - to tematu nie ruszę bo mój i wewnątrz mnie - tajemnicza "róża-bóg" - nie wiem i nie powiem czy to osoba czy tylko przyczyna napisania tego wiersza

serdeczne pozdrówko W_A_R
ps. Mario - wybacz - zadałaś kilka troszkę krępujących mnie pytań - jedno jest dla mnie ważne - że ktoś taki jak Ty przeczytał go

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...