Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak w szklanej kuli zamknięte,
zaklęciem baśniowej wróżki,
zdarzenia, barwy, pejzaże –
jednego życia okruszki.

Bawi się chłopczyk przed domem –
krótkie spodenki i szelki...
wsiadł na rowerek – w świat ruszył...
a świat był wtedy tak wielki!

Aż tam się kończył – pod lasem –
dalej już tylko nieznane,
pełne tajemnic i czarów,
jak bajki do snu szeptane...

tata dłubiący w „Syrence”
i mama – jeszcze tak młoda...
okrągły nieba skraweczek
do studni wpadł, tam gdzie woda

w małe zaklęta lusterko
przedrzeźnia błękitne tonie...
gdzieś w kącie podwórka malwa
strzelistą czerwienią płonie...

jaśminu krzak rozłożysty –
ostoja ptasich uniesień...
stubarwny przepych na klombach
od wczesnej wiosny po jesień...

niepowtarzalny do dzisiaj
smak babcinego rosołu...
pies z kotem – antagoniści –
przy jednej misce pospołu...

pokoje dziadków domostwa,
zdobne „twórczością radosną”:
cukierkowate aniołki
i Napoleon pod Moskwą...

czerwony koń na biegunach...
misiaczek z wytartym noskiem,
któremu powierzał chłopiec
i radość każdą i troskę,

a z popielnika pod piecem,
gdy z dziadkiem w fotelu usiadł,
mrugała nań iskiereczka,
jak na tamtego Wojtusia.

*

Czasami z marzeń półsennych
płynie melodia – nieobca –
i wabi, kusi rozkosznie
i tylko... nie ma już chłopca.

Odleciał do baśni, której
nie dośnił i nie domarzył.
Wszystko to w jednej kropelce,
płynącej... cicho... po twarzy.

Opublikowano

Wiersz mi się bardzo podobał. Na chwilkę poczułem się, jakby w innym świecie, czas cofnął się o sto lat. Odbiór zepsuła mi tylko ostatnia zwrotka, szczególnie :"odleciał do baśni której,
nie dośnił i nie domarzył"
Wybiła mnie ona z rytmu wierszu, tak jakbyś celowo chciał złamać wiersz pod sam jego koniec?

Opublikowano

aleś wprowadził nastrój... wtedy ponoć było tak pięknie, bardzo dobrze to opisałeś, ja niemal tam byłam :) płynnie i iezwykle przyjemnie się czyta te łzawości.

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

Przybywam z całkiem innego portalu poetyckiego za namową Pana Tadeusza Hutkowskiego ..
To pierwszy wiersz jaki tutaj przeczytałem i.. ????
Jest cudowny ..po prostu ..
Przenosi w czasy dzieciństwa - pełen emocji .
Doskonale zbudowany i pomyślany , rytmiczny i czyta się świetnie ..
Może wśród takich wierszy bedzie mi cudownie i nie bedę musiał walczyć z tz. nowoczesnym pisaniem ..klejeniem wierszy z wulgaryzmów i nazywaniem tego poezją pełna emocji .
Gratuluje autorowi fantastycznego tekstu .

Z uszanowaniem LG.

Opublikowano

Bardzo ładnie ( nie wiem tylko w trzeciej od końca jak jest z czasem "usiadł" wcześniej jest , że powierzał jakoś może "siadał" lepiej , ale z rymem do Wojtusia wtedy nie bardzo - nie znam się na rymowaniu),to tak tylko do przemyślenia...

Ogólnie bardzo mi się podoba

Pozdrawiam

Tadeusz

Opublikowano

Mógłbym się przyłączyć do grona przedmówców, bo nic więcej nie przychodzi do łba wobec takiego zaczarowania. Jednak postaram się wyzwolić z okowów sentymentu i powiem wpr. Nie wiem dlaczego, ale najbardziej podobają mi się (już drugi raz!) te zwrotki, których nie napisałeś :))) Pozdrowienia.

Opublikowano

Fryderyku, sto lat to może nie, ale czterdzieści spokojnie:-). Jeśli chodzi o ostatnie zwrotki: cóż - nie do końca za moją sprawą wiersz kończy się tak, a nie inaczej. Ja tylko jakieś tam rymy dodałem i powiązałem w zwrotki. Fabułę napisało życie:-).

Dzięki - pozdrawiam:-).
**********************************************************

Ha - no jasne, Natalio, że pięknie było:-) - chociaż bywały i problemy wielgachne jak góra: a to powietrze zeszło z koła w rowerze, a to piłka poleciała za płot sąsiada, a to w czasie najważniejszego na świecie meczu piłkarskiego na boisku przed domem mama zawołała na obiad... ale poza tym całkiem, całkiem...:-).

Pozdrawiam serdecznie - dziękuję:-).
****************************************************

Ewo, przysięgam - tylko mojemu zdrowemu(?) rozsądkowi należy zawdzięczać, że wiersz liczy zaledwie:-) 12 zwrotek. Szczypta "życia okruszków". Oczywiście przepraszam, jeśli za długi:-).

Pozdrawiam pięknie - dziękuję:-).
******************************************************

Areno, temat stary jak świat, wiem że niczego nie odkryłem, ale po prostu MUSIAŁEM dorzucić swoje trzy grosze. "Powróćmy jak za dawnych lat..." - przedwojenny przebój - Żabczyńskiego bodajże.
Oczywiście Twoja pozytywna recenzja bardzo mnie cieszy.

Dzięki serdeczne - pozdrawiam:-).
******************************************************

Leonie, miło mi spotkać się z Tobą po raz pierwszy:-). Ogromnie cieszę się, że wiersz przypadł Ci do gustu. Widać warto mieć ciepłe wspomnienia z dzieciństwa, bo opowiedziane stają się przyjemne również dla innych ludzi - to bardzo przyjemne odczucie dla autora.
Nie pokusiłbym się o zdyskwalifikowanie jako poezji, utworów zawierających wulgaryzmy. Różne emocje miotają ludźmi i z różnych aspektów życia czerpią swoje natchnienia. Dopuszczam wulgaryzmy w wierszach, jeśli uznam, że ich użycie było absolutnie konieczne. Zdecydowanie jednak odrzucam epatowanie nimi. Sam staram się ich unikać.

Serdeczne dzięki - pozdrawiam:-).
************************************************

Czasem tak troszeczkę smutniej jakoś robi się na duszy, Dormo. Rady na to nie ma, należy przeczekać, albo jako antidotum napisać sobie wierszyk... czy ja wiem... np. o... muszli klozetowej:-))).

Pozdrawiam pięknie - dziękuję:-).
***************************************************************

O, i oto "naganiacz" we własnej osobie:-))).
Bardzo dziękuję Tadeuszu, za pozytywną ocenę wiersza.
Jeśli chodzi o zauważoną przez Ciebie niekonsekwencję używanych czasów: zwróć uwagę, że nie jest to jedyne miejsce w wierszu, gdzie występuje. Już w drugiej zwrotce: "bawi się" - "wsiadł" a potem jeszcze "wpadł" - "przedrzeźnia". Absolutnie nie twierdzę, że Twoja uwaga nie jest słuszna, jednak wydaje mi się, że treść wiersza nie pozostawia wątpliwości, iż chodzi o czasy minione - nawet bardzo:-).
Jesteś uważnym czytelnikiem - bardzo mi miło:-).

Pozdrawiam serdecznie - dzięki:-).
*************************************************

Twoje "zaczarowanie" poczytuję zobie za sukces, Romanie (hmm... czyżby znowu rym?:-))) ). Całe szczęście, że nie "obezwładniło" Cię do reszty - dzięki temu wiem, jak zostać prawdziwym poetą. Po prostu muszę zacząć pisać to, czego nie piszę:-))).

Dzięki - pozdrawiam:-).

Opublikowano

Witam Yourek ! Alle to bylo niebezpieczne wrecz weszlam jak zaczarowana do tej szklanej kuli iiii zapomnialam ze nie znam zaklecia przez co nie moglam z niej wyjsc. Co prawda bylo tam bardzo milo,ale przeciez rzeczywistosc czeka....super sie czytalo.
do ulubionych, pozdr, M+A

Opublikowano

Mario, gdyby udało mi się wejść do tej szklanej kuli, nie szukałbym ani klucza, ani zaklęcia powrotnego:-). A rzeczywistość? E tam - do szklanej kuli z nią!:-).

Dziękuję pięknie - pozdrawiam:-).
*****************************************************

Michale, również załączam ukłony głębokie i pełne szacunku, chociaż bez "panowania" - nie przywykłem w internecie - wybacz:-).

Twoja recenzja to bardzo miły prezent na święta - bardzo dziękuję:-).

Pozdrawiam serdecznie:-).
******************************************************

*Proszę natychmiast sprowadzić chłopca tutaj*
Niestety, Joanno - apel skierowany pod niewłaściwym adresem:-). Kluczyk do szklanej kuli gdzieś się zapodział:-).

Dziękuję Ci serdecznie - pozdrawiam:-).
********************************************************



Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne,  rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
    • @Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super!  Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :))) 
    • @Gosława Masz rację.  Opowiem Ci, jak zajęta byłam prasowaniem, nagle zaniepokoiła mnie cisza, myślę sobie,  co się dzieje? Schodzę na półpiętro, a chłopcy wyciągnęli z piecyka, który zwie się 'koza' - szufladę z popiołem. Popiół szczęściem był już zimny, ale mnie zrobiło się gorąco. Całą zawartość, rozsypali po pokoju, gdzie się dało, garściami na dywan, na fotele, na podłogę. Wiesz ile było sprzątania? Nie wciągniesz przecież popiołu do odkurzacza. Nawet kilkukrotne mycie podłogi - to za mało. Ufff...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...