Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Pewien kamieniarz chciał być najsilniejszy i najtwardszy na świecie
Więc zamienił się najpierw w wodę, potem w ogień a na końcu w kamień
Nie ma bowiem na świecie twardszej rzeczy od kamienia
Aż pewnego razu przyszedł kamieniarz
i rozbił go w drobny mak






chciałabym byś był motylem
co obojętnie łaskocze pod kolanem
(a to miejsce, w które tak trudno sie podrapać)

krasnoludkiem
co nurkuje we mchu
zlizuje z jagód słodką rosę
i zasypia wtulony w brzuszek maślaka

ślepą plamką
w mojej głowie drugą połówką
co nie jest ani prawa ani lewa

kobietą
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


myślałam, ze to może ironia. Tyle zachwytu na początek dawno nie dostałam :)

A wiersz erotyczny.. i owszem:).. ale to zalezy od tego co kto widzi :)
Opublikowano

myślę, że wielu napaleńców czyha za rogiem już
ale żaden z nich nie przetrawił - nie przepoczwarzam
w pięknego motyla, to tylko gąsienice - zjadające okiem
jeśli w ogóle gąsienice mają cóś podobnego,
człowiek lubi przyjemność - żeby kobietki wiedziały,
że tacy mężczyźni też, hi, to taka moja interpretacja
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano
krasnoludkiem
co nurkuje we mchu
zlizuje z jagód słodką rosę
i zasypia wtulony w brzuszek maślaka


* a ja ten erotyczny kawałek kupuję

Pewien kamieniarz chciał być najsilniejszy i najtwardszy na świecie
Więc zamienił się najpierw w wodę, potem w ogień a na końcu w kamień
Nie ma bowiem na świecie twardszej rzeczy od kamienia
Aż pewnego razu przyszedł kamieniarz
i rozbił go w drobny mak

czy ten pierwszy to na pewno kamieniarz?
pozdrawiam ciepło/ES
Opublikowano

Dorma, ŚWIETNIE. Bardzo dobry tekst, i bardzo Twój, choć strasznie złagodniałaś ;) Tylko plizzzzz wywal te trzy kropki na końcu!!!
Naprawdę nie mam się do czego przyczepić (poza trzykropkiem). Ale jeszcze tu wrócę, więc kto wie... Pierwszych kilka wrażeń - rewelacyjnie.
Pozdrawiam, j.
PS. Kamieniarz jak najbardziej OK.

Opublikowano

Joaxii dzięki. Nawet nie wiesz ile znaczy dla mnie Twoja pochwała. Trzykropek oczywiście kasuję. wiedziałam, że sie do tego przyczepicie :)

Pani Stanisławo. Prawdziwym kamieniarzem jest ten drugi. a ten pierwszy to tylko człowiek, który nie wie czego chce i nie wie jak wielkim skarbem jest pozostawać sobą, tylko z zawodu jest kamieniarzem

Pani Ewo serdeczne dzieki za wgląd i wyobrażenia :)




A teraz najlepsze:
Stawiam piwo temu kto zgadnie co autor miał na myśli.. Tzn jaka jest interpretacja autora:)?

Opublikowano

Wiersz znakomity.

A co Autor miał na myśli - hm, z jednej strony twardość która rozsypuje się w mak, z drugiej delikatność chcenia podmiotu. A co ciekawsze, podmiot wskazuje na rzeczy drobne i kruche - vide plamka, motyl, krasnoludek. więc może to być pewna przenośnia tego, co może się stać ze zbyt twardym kamieniem. Może, chociaż to jest tylko zarys mysli :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

No, nie podoba mi się jak - jasna cholera!!!
;D
(przecież nie mogę się zgodzić tak łatwo z Krzywakiem ;)
Poezja literacka, oddalona od życia, w dodatku zdziecięcona, przez te baśniowości (żeby choć jedna bajka, ale tu baśń i bajka - 2w1 razem!)
Motyw stolarza, grabarza czy kamieniarza - po stokroć użyty. Ja np. nie wierzę w krasnoludki (po lekturach Marii K. to mam ;), co innego Smurfy!
No i ta pointa: być kobitą! A cóż za sztuka? za problem? Każden porządny facet to potrafi bez tentego ;D

W sumie całkiem nieźle!
Udany wierszyk, być może najlepszy, który czytałem w Twoim napisaniu.

Ale przyczepić się można ;)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No, jak powiada Stephen, po tych poprawkach jest zgodnie z normami UE* już na pewno ;)
(* oczywiście pod warunkiem zamiany krasnoludka na smurfa!) :D
Opublikowano

No, jestem! Próbuję wkleić tę interpretację od wczoraj wieczorem, ale wysiadł mi Internet (chyba przez to dymienie kompa, o którym Ci napisałam na "privie"). Już chciałam lecieć do kafejki netowej, ale wreszcie se naprawiłam połączenie w panelu sterowania, bo mnie cóś tknęło (nie żebym taka mądra była, ale widać mam babską intuicję). ;-)
A więc:
Według mnie jest to wiersz o marzeniu. Peelka mówi do idealnego, wymarzonego mężczyzny, którego nie zna w rzeczywistości – stąd tytuł: „Niewidzialny”.
Zresztą ten tytuł ma jeszcze inne znaczenie: mężczyzna, o którym marzy peelka, powinien być przeciwieństwem kamieniarza z baśni, będącej mottem (lub początkiem) utworu.
Ów kamieniarz chce być „twardzielem”, tzw. „prawdziwym mężczyzną”, mucho, nieustępliwym, władczym, zaborczym, bojowym, agresywnym, egoistycznym – takim, z którym trzeba się liczyć, ale który nie liczy się z nikim i nikt go nie obchodzi (takie są kamienie, dopóki ktoś ich nie roztrzaska). Zawsze jednak kiedyś może się trafić większy twardziel i potłuc tego pierwszego – jak w tej baśni. Natomiast nikt nie roztrzaska kogoś „niewidzialnego”, kto nikomu nie wchodzi w drogę (czy też nie stoi na drodze, jak głaz). Bo po co? Żaden mucho nie pokusi się o walkę z kimś takim, bo to by go skompromitowało – walczyć z „mięczakiem”, „słabeuszem”, który woli ustępować pola?
Peelka marzy, żeby ten idealny mężczyzna był delikatny i czuły, i „niewidzialny”:
1. jak motylek łaskoczący pod kolanem (gdzie go nie widać, a tylko czuje się subtelne „mizianie” {wyraz pochodzi z filmu Machulskiego pt. „Kilerów dwóch”}); co prawda, myli mnie to: „obojętnie” i „a to miejsce, w które tak trudno się podrapać” – czyli idealny mężczyzna przeszkadza? – ano, nie ma bliskiego człowieka, który by nie przeszkadzał, więc skoro już musi, to niech robi to ledwie wyczuwalnie, jak ten motylek, i bez złośliwości, bez agresji, mimochodem tylko – tyle, ile musi, aby żyć i być dostrzeganym;
2. jak krasnoludek, pieszczący subtelnie i czule, i potrzebujący również czułości oraz bezpieczeństwa (opieki) – tego „brzuszka maślaka”, w który może się wtulić i spokojnie zasnąć;
3. jak ślepa plamka (w głowie? – bo chyba to wyrażenie z następnego wersu tyczy się zarówno plamki, jak i drugiej połówki); myślę, że chodzi tu o szyszynkę, która jest czasem potocznie nazywana plamką z powodu wielkości (ma rozmiar ziarnka pieprzu); znaczenie i rola szyszynki jest nie do końca wyjaśniona, podobnie jak znaczenie i rola kochanego mężczyzny ;-))); dawniej mąż był głową rodziny, zarabiał na nią, więc wszystko w rodzinie zależało od niego – teraz kobiety są samowystarczalne materialnie i nie muszą nikogo się bać ani słuchać, a mężczyźni nie służą do utrzymywania rodzin i do podejmowania wszelkich decyzji;
4. jak druga połówka (peelki? jej mózgu? jej osobowości?) – myślę, że – tak, jak w potocznie stosowanej metaforyce – chodzi o towarzysza życia, który będzie dzielił z peelką wszystkie trudy dnia codziennego, wszystkie radości i smutki, wszelkie uczucia, itd., itp. – będzie jej dopełnieniem, oparciem, ostoją, równoważeniem, uzupełnieniem jej niedoborów i braków (np.: wad, kompleksów, lęków, słabości itd.).
No i pointa: czy mężczyzna może być kobietą? (oczywiście wyłączając p. Zdanowicza, dla którego to pestka). Według mnie chodzi o to, żeby – w przeciwieństwie do tradycyjnego mucho – idealny mężczyzna umiał być łagodny jak kobieta, tak samo delikatny, tak samo czuły, wyrozumiały, oddany, tolerancyjny, empatyczny, umiejący wybaczać i przepraszać, przyznający się do swoich słabości, niedoskonałości, błędów, potrzebujący oparcia, pomocy, ostoi, dopełnienia – żeby umiał kochać w takim samym stopniu jak kobieta.

No, jak, Dormo? Czy wygrałam może jakieś piwo?
Bo jeśli nie, to ja stawiam! Najwyższy czas, żebyśmy wreszcie się razem napiły piwka i pogadały sobie w realu. Co nie? ;-)

Opublikowano

Bogdanie - właśnie owa baśniowość/kruchość jest opozycją - bo na cóż by był ten podział wiersza. Tutaj tkwi pytanie od jakiej tezy wyjdziemy i w jakim języku (byle nie "miziania", Matko Boska) przemawia podmiot - i co za tym idzie - kim ona jest tutaj. Jeżeli delikatną kobietą to nie zawsze podejście do tego "kamiennego" jest bezstresowe. Chociaż ten "drobny mak" jest zastanawiający, bo kto tutaj w końcu kogo? Kamieniarz zresztą został rozbity przez - kamieniarza, Przypadkowy paradoks? Chyba nie.
:)

A ze mną nie wolno się zgadzać.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Janie!
;)
A gdzie tu opozycja? Baśń do bajki? A gdzie, że tak powiem - za przeproszeniem, zimne piwo do obiadu? Brudne skarpetki obok łóżka (bo Liga Mistrzów wczoraj byla...). Bo jeśli odpuścimyto z realu wzięte "mizianie" (pod kolankiem ;) - to zostaje...?
Marzenie - bajka o Królewiczu ze Srebrnej Góry.
Nawet jeśłi potraktować dwie części tekstu jako skrajne manifestacje jakichśtam uogólnień nt. "pći" - to nie ma opozycji, tylko zwierciadlana przyległość.
To, co jest istotne, mieści się gdzieś poza wierszem. Co przedpointa jakoś zapowiada:
"co nie jest ani prawa ani lewa

kobietą"
- ale jednocześnie upraszcza, nazywając imieniem: Ewa.
Ing-Jang to jest człowiek.
A nie chwalący się - jestem w 50% kobietą, spoko ;)
pzdr. b
PS. Jeśli nie zauważyłeś - mój poprzedni komentarz nie był w tym tonie, w którym raczyłeś go odczytać (chyba? ;)
PS. 2 - Pozdrawiam autorkę i sorry za prywatę pod wierszem ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bo musi się słuchać, oglądać i klikać - z tego leci kasa, Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa, a kiedy w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa. Super solo na gitarze i saksofonie    
    • 1. Czy rzeka naszych dziejów gdziekolwiek zmierza? Nie kieruję nią, więc wieszczyć nie zamierzam. Ale patrzę za siebie w tył podręczników, Gdzie spisany bieg coraz wbrew do wyników: 2, Piszą tam wszędy, że Polski wewnętrzny stan Za powód jej zwycięstw i klęsk winien być bran; I z kim na geo-ringu przeciwnikiem To bez znaczenia i nic tego wynikiem. – Lecz wbrew: Na mapie Polska za Batorego, Za Władysława, za Zygmunta Trzeciego W innej proporcji jest do Rosji jak widać Niż za Króla Stasia,  – to się może przydać. – Może, bo „Historia magistra vitae est” [1] Kiedy pisze: co było i co przez to jest. Gdy odwraca uwagę od spraw istotnych Nie jest belferką dla państw spraw prozdrowotnych.   A trzeba by pilnie wyciągnąć wniosek „bokserski”, że po to ważą tych panów w rękawicach, żeby 1 zawodnik o wadze piórkowej nie walczył z 1 zawodnikiem o wadze superciężkiej, gdyż jak pouczał Izaak Newton „Siła równa się masa razy przyśpieszenie.” Więc dalej, że kiedy Rzeczypospolita mniej więcej utrzymywała swoją wielkość do r. 1772, to Rosja bardzo powiększała swoje terytorium wcale nie kosztem Rzeczypospolitej, ale tym samym zwiększając swoje możliwości i tzw. głębię strategiczną. Co by jeszcze dalej kazało wyciągnąć negatywny wniosek co do braku sojuszu Polski z sąsiadami Rosji na znanej w geopolityce zasadzie „Sąsiad mojego sąsiada jest moim przyjacielem.”, więc np. Chanatem Kazachskim (قازاق حاندىعى, istniał w latach 1465-1847 i podzielił los Rzeczypospolitej), Chanatem Dżungarskim (istniał w latach 1634-1758, który toczył wojny z Rosją w XVII i XVIII wieku), Chanatem Jarkenckim vel Kaszgarskim (istniał w latach 1514-1705.), Chanatem vel Emiratem Bucharskim (istniał w latach 1500-1920, i w końcu podzielił los Polski w starciu z ZSRR), Chanatem Chiwskim (Xiva Xonligi , istniejącym w latach 1511-1920, i w końcu podzielił los Polski w starciu z ZSRR), Chinami (których stosunki układały się dosyć pokojowo z wyjątkami, np. próbą powstrzymania ekspansji Rosji przez armię chińską w r. 1652 przy nieudanym oblężeniu gródka Arczeńskiego bronionego przez Jerofieja Chabarowa, który jednak po stopnieniu lodów wycofał się w górę Amuru oraz odstraszające kroki militarne w tym samym celu w latach 80-tych XVII w. cesarza Kangxi (panującego w latach panujący w latach 1661-1722.))  i Mongolią (która akurat wystrzegała się większych konfliktów z Rosją od XVI do XVIII w.). Nie wspominając o Chanacie Krymskim i Persji, z którymi Rzeczypospolita jakieś stosunki utrzymywała. Wniosku tego jednak lepiej nie wyciągać, bo takie wyciąganie prowadzi wprost do pytania o ewentualny sojusz azjatycki blokujący ewentualne agresywne poczynania Rosji, bo takiego ani nie ma, ani nawet prac koncepcyjnych.   3. Albo fraza „królewiątka ukrainne” Z sugestią: one Polski kłopotów winne, Latyfundiów oligarchów dojrzeć nie raczy, Konieczne, – tuż czyha wniosek, co wbrew znaczy!   A trzeba by pilnie wyciągnąć któryś z przeciwstawnych wniosków, że: a) Albo te latyfundia magnatów w I RP nie były takie złe, skoro i dzisiaj są latyfundia. Bo? – Np. taka jest właściwość miejsca, że sprzyja ono wielkim majątkom ziemskim. b) Albo, że dzisiaj na Ukrainie biegiem trzeba by przeprowadzić parcelację latyfundiów oligarchów.   Nasi lewicowi histerycy-historycy wniosku a) nie chcą przyjąć, bo przeszkadzałby im w lewicowaniu, (albowiem przecież nie w badaniu czy wykładaniu historii!). Wniosku b) zaś przyjąć nie chcą, bo zarówno by im utrudniał propagandę, jak i nie wydaje im się specjalnie bezpieczny (ci wszyscy pazerni a krewcy współcześni oligarchowie jeszcze by postanowili rozwiązać problem lewicowego histeryka), co zresztą może i słusznie, tyle, że wyjątkowo tchórzliwie.   PRZYPISY [1] Jest to cytat z „De Oratore” Cycerona.   Ilustracja: W żadnej książce opisującej historię wojen Rosji z Polską ani razu nie udało mi się zobaczyć porównania ich wielkości, tedy je sobie sam zrobiłem w Excelu.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @MIROSŁAW C. święte to one nie są lecz ciut prawdy w nich jest ludzie gdy skończą pracę siedzą lub leżą we dnie   zamiast skorzystać z czasu bo mogą robić co chcą tworzyć poznawać tematy czekają - chyba wiadomo co Pozdrawiam
    • a o kwiatach to możemy pomalować otoczeni igłami lasu oddychamy ciszą to tu usycha lipcowy deszcz nie ma krawężników i ulicznych bram nawet nie widać naszych zmarszczek malujesz dłońmi cień miniaturkę chwili czuły uśmiech uzależnieni od marzeń i kolorów dnia przenieśmy niebo w naszą stronę obłoki wędrujące ptaki i ten lecący w oddali samolot czas niestety wracać ponagla nas niedziela czarny pies i kończy się ostatni papieros.
    • @Alicja_Wysocka znam Dawida Garreta. I podziwiam. Ale jak dawno temu byłem w Wiedniu, tuż przed Świętami to tam stał grajek /jeden z wielu/. Skrzypce. Jak dzisiaj to jego granie wspominam to mam ciarki na plecach. Nigdy, wcześniej ani później takiej cudowności nie doświadczyłem. I ta atmosfera..,. Drzewa w lampeczkach, kawiarnie, uśmiechnięci ludzie. "O kurde blaszka" !!! To od Romy. Dzięki Roma.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...