Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Razem w kieracie, równo noga przy nodze,
często w galopie, z troską, by zdążyć na czas,
po krętych ścieżkach ku wytyczonym celom,
w słońcu czy w słocie - w jednym zaprzęgu od lat.

Dziś przy uprzęży stroik z wiosennych wianków,
chomąta błyszczą, cały wóz tonie w kwiatach,
wróbel przyjaciel gromko oznajmia światu:
Pięćdziesiąt pięć lat strzeliło im jak z bata!!!


14 kwietnia 2007 r.

Opublikowano

Na te piękne dni o barwach szmaragdowych
ślę jubilatom serdeczne życzenia radości
i długich lat życia w dobrym zdrowiu

a teraz do Ciebie
- jak dziew uszka może Bińku
to ja Biniulku :)

więc mam propozycję - nawet do odrzucenia :)

a jakby:
noga za nogą
lub noga w nogę

bo noga przy nodze raczej sugerują stan statyczny
a tu jednak idą w kieracie.
:)
pozdrawiam cieplej niż jest u was we wrocku :))

PS. bym zapomniał
ładna ta laurka dla Jubilatów

Opublikowano
razem w kieracie noga przy nodze
często w galopie by zdążyć na czas
po krętych ścieżkach ku jasnym celom
w słońcu i w słocie w jednym zaprzęgu

od wielu, wielu - od bardzo wielu lat

dziś przy uprzęży stroik wiosenny
chomąta błyszczą, wóz tonie w kwiatach
wróbel przyjaciel gromko ćwierka światu:
Pięćdziesiąt pięć lat strzeliło jak z bata!!!


to nie jest żadna poprawka Twojego Benie wiersza
/jakże bym śmiał/ :)

to jest tylko skromna parafraza :)))))))
Opublikowano

"noga przy nodze" bo to chodzi o jedną
nogę męża i jedną nogę żony - tak
napisane ma przekonać,że zawsze są razem jedno przy
drugim i idąc w kieracie noga przy nodze...
"noga za nogą" przywołuje uczucie ślamazarności a Autorce
nie o to chodzi(?) Ja bym nie zmieniała.
Chyba, że błądzę - to przepraszam:) A.

Opublikowano

Ja obok Ciebie, z boku truchtem,
doganiam wczoraj, każdego dnia.
W poezję czasem uda się uciec,
lecz pociąg - życie, przed siebie gna.

Stukają tory, skrzypią rozjazdy,
zatrzyma chwilę stacja "miłość".
Kiedy - nie wiem,w czasie tej jazdy
pięćdziesiąt pięć z bata strzeliło.


serdecznie pozdrawiam i gratuluje, życzę dużo zdrowia

Jacek

Opublikowano
Dzie wuszka
A przekażę, przekażę, na pewno się ucieszą. W Ich imieniu dziękuję.

Ewa Kos
Kosino, nie martw się, tylu poetów masz w bliskim otoczeniu, że pewnie któremuś cosik zrodzi się w głowie, żeby Cię/Was zaskoczyć w przyszłym roku. Musisz wierzyć :)))
Dziękuję za życzenia, przekażę komu trzeba.

Marlett
Dołączę co najlepsze, dziękuję.

Adam Sosna
Miło Cię widzieć, dobroci i Tobie.

Egzegeta
Za życzenia dziękuję w imieniu Szmaragdowych Jubilatów (a widzisz zapomniałam o nazwie jubileuszu), przekażę na bank razem z podarowaną parafrazą.
A teraz ja:
A jednak znalazłeś zdrobnienie – ładne – wiem, że lubisz zdrabniać .
Bardzo lubię w Tobie tego wesołego chłopca :)))
Tak jak ostrożnie zakładałeś, propozycję odrzucam, z czego zresztą sam się wycofałeś po komentarzu Alleny. Tak też bym to wytłumaczyła, iść noga przy nodze, to nie to samo, co noga za nogą.

Zak Stanisława
Stanisławko, ładne życzenia Im zmontowałaś, na pewno się ucieszą z jeszcze jednego prezentu, dziękuję bardzo.

Allena
Wyręczyłaś mnie , Allenko, dziękuję. Tak właśnie należało to odczytać, zresztą Egzegeta też po Twoim trafnym komentarzu zmienił zdanie :)))

Jacek Suchowicz
Jacku Drogi, i od Ciebie prezent, ale radości Im dostarczę. Wszystkie Wasze miłe życzenia i wierszowane załączniki zostaną wydrukowane i przekazane Jubilatom, niech się radują. Dziękuję bardzo.


Jesteście kochani, wszystkim bardzo, bardzo dziękuję i zapewniam, że życzenia dotrą do Adresatów. Pozdrawiam ciepło, z chłodnego, wietrznego Wrocławia.
Opublikowano

Ad Jubileum...

Pod pełnią błękitu nieba
niech każdy dzień Wam upływa...
Zapachem sosen i kwiatów,
złotymi kroplami miodu
miłość się zrywa do lotu -
czas niech ją kiściami Wam zrywa.

Bóg uwielbiony niech będzie,
że Was w Swe szaty otula...
W bieli skrzydeł Anieli,
Dar cudem błogosławiony,
jak korab niesiony żaglem,
niech niosą Was przed tron Króla.

Stopami muskajcie róż płatki,
a w oczu swych malachicie,
jak w lustra krysztale czystym
najczystszych dłoni dotykiem,
dojrzyjcie Jego Miłość,
a w sercach Serca odbicie.

Szanownym Jubilatom z życzeniami zdrowia i Miłości nieprzebranej...

Taki jubileusz to musi być za szczególne zasługi u Boga...
Czy za lat ...dziesiąt będą takie jubileusze, skoro "być razem" wychodzi już z mody?

Pozdrawiam, Beenie, serdecznie - Piast

Opublikowano
M.Krzywak
A ja odrzeknę: oby chociaż raz na jakiś czas udało się myśli zamienić na słowa, to już będzie dobrze.
PS. Gdzieżeś to bywał Krzywy Michale ?
Cieszę się, że jesteś, bo brakowało na orgu Twojego wigoru. pozdrawiam serdecznie

Egzegeta
Znaczy to, że mogę odnotować kolejne zagadnienie, w którym popisałeś się znawstwem, i jakby co, wiem do kogo kierować zapytania :))) pozdrowionka i ode mnie

Piast
Widzę, Piaściku, że obaj z Jackiem wróciliście uduchowieni z Messakoncertu, i od razu widać efekt. Bardzo dziękuję za kolejny piękny prezent dla Jubilatów, który niebawem do nich dotrze.
Ad. bycia razem: może nie wyszło z mody, to narzeczeństwo trwa dzisiaj dłużej - będą jubileusze narzeczeństwa ;))) serdecznie pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mimo, że ja nie baranek, życie mam i tak nieźle pokręcone ;)))
A te baranki, Messalinie, są z innej parafii
pozdrawiam serdecznie

to co innego? - toż barany kończą się około 20 kwietnia,
może Ty Beenie spod znaku byka?

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mimo, że ja nie baranek, życie mam i tak nieźle pokręcone ;)))
A te baranki, Messalinie, są z innej parafii
pozdrawiam serdecznie

to co innego? - toż barany kończą się około 20 kwietnia,
może Ty Beenie spod znaku byka?

z ukłonikiem i pozdrówką MN

nic z tych na czterech, ja to ta, co lubi pływać :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to co innego? - toż barany kończą się około 20 kwietnia,
może Ty Beenie spod znaku byka?

z ukłonikiem i pozdrówką MN

nic z tych na czterech, ja to ta, co lubi pływać :)))

pływać lubią różne stwory
wymyślone przez człowieka
lecz z nich który woli poryć
w ziemi, cóż mu tu wywlekać,
gdy miast płetw i łusek - sierść i
rogi w głowy górnej części, huuu!

a jam byk ty Ryba
tak bywa, huihihihihihi
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...