Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Leżycie razem, a jednak pustać zajęła przestrzeń
między. Chwytasz dzielone na dwoje końcówki
jego włosów, oczekując spełnienia jakiegoś z zakończeń

tradycyjnych dla literatury,
podczas gdy fizyka głosi różną od zera wypadkową
waszych sił. On boi się odpowiadać

na wszystkie nieme rozpytywania, mimo że pragniesz,
by swoim głosem na nowo rysował ci schemat rozchodzenia się
fali, na której odpłyniesz.

Chcę spełniać dla Ciebie pierwszą zasadę dynamiki.
Równoważyć siły?
Nie. Trwać w bezwładności.

Opublikowano
pustać - pojęcie pochodzące z teorii filozoficznych ks. Józefa Tischnera. Za jego książką "Historia filozofii po góralsku": Na pocątku była pustać. Jakbyś siedzioł w Chyźnym, to byś tak samo godoł. Nie wiem, cy wiecie, co to "pustać"? Pustać to jest jak-by pół nicego. To się ciągnie, ciągnie i nie kóńcy. Jak te pola między Jabłonkom a Chyźnym. Spróguj chycić kosę i kosić. Idzies krok po kroku i nic ci nie ubywo. Pierwej umres, jako dokosis do końca.
Opublikowano

Dobry, przyjemne przerzutnie. Podobają mi się próby poszukiwań innych określeń dla utartych znaczeń, a pustać jest w tym wierszu genialna,w tym temacie mam na myśli, bardzo mi się podoba
uśmiechy
Jaipur

Opublikowano

Gasparku, dziwię się, że tutaj tak pusto :/. widać
eksperymenty nie są mile widziane na forum, mam jednak
nadzieję, że to Cię nie zaraża, poniewasz wiersz godny uwagi,
powiem tyle - dobry.

mam jedno ale odnośnie wersyfikacji, może

jego włosów, oczekując spełnienia jakiegoś

z zakończeń tradycyjnych dla literatury


pozdrawiam Karspena :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 dziękuję @Maciek.J dziękuję @Migrena dzięki @Alicja_Wysocka dzięki
    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...