Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czy te zwierzęta dawne, roześmiane smoki,
czy miały dwa języki, i czy były jędrne
na tyle, aby tworzyć słowa na kształt zdarzeń?
A może czarnoksiężnik zakodował w księgach

formuły i symbole, których użyć starczy,
by powiedzieć: "chodź, góro", a ona wnet pójdzie?
Albo: "rozstąp się, morze", a ono posłusznie
u stóp się będzie ścielić, niby perski dywan?

Nam dano język mierny i nieskładną mowę,
którą możemy czasem popisać się w barze,
gdzie kurwę nazwiesz kurwą, i każdy zrozumie.
Nic więcej. Między słowem oceany cieczy.

Niepotrzebne wycieka z opasłych tomiszczy
i pozostaje papier. Bo to on jest rzeczą.

  • Odpowiedzi 47
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

))...
- P. Sylwester, zadziwiająco merytoryczna, warsztatowa uwaga, dotycząca słowa "starczy" powaliłaby mnie kompletnie, gdyby nie to, że żart ów ma brodę dłuższą, niż mój dziadek.)

- P. Rafał - Nauka czytania ze zrozumieniem przerabiana była, zdaje się, w III podstawówki. Trza było nie spać. Co do kolejnych rewelacji i przemyśleń - nie wypowiem się, przez litość..)

pozdrawiam.;-))

Opublikowano

Lobo bardzo dobry wiersz, przyznam się, że zanim nie zacząłem czytać o górze i morzu, to myślałem, że ci nie wyszło- proszę jak kilka linijek potrafi zmienić opinię. Jestem na tak, nawet trzy razy jakby ktoś miał wątpliwości.
pozdrawiam Jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To była moja subiektywna ocena. Również (tak jak pan Jimmy) na początku myślałem, że wiersz Ci nie wyszedł. Nie wspomniałem również ani słowa o stronie technicznej, która, moim zdaniem - jest dobra. Ta 'trójka' wynika ze zniechęcającego początku. Zepsuło mi to przyjemność z czytania. Ale to tylko moje subiektywne odczucie, którym się nie przejmuj.

A tak poza tym..
Daruj sobie litość.

I nie wywyższaj się (
Opublikowano

))...
- Jymmy, dzieki za poczytanie.;-))

- P. Rafał - nie jesteśmy na "ty", w każdym razie nie przypominam sobie. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić. Oceny Pańskiej oceny nie zmieniam. Umiejętność komentowania czegokolwiek jest taką samą sztuką, jak umiejętność pisania czegokolwiek.

pozdrawiam.;-)

Opublikowano

Witaj Lobo, fajnie Cię widzieć na zielonej stronie :-)
I jaki wiersz!
Pierwsza zwrotka nie mniej zmysłowa niż Twoje wiersze konkursowe, a w ostatniej niemal rekolekcje.
;)
O technice nie wspomnę.
Gratuluję.

Opublikowano

))...Witaj, Fanaberka.;-)...No, faktycznie, podobne do "graffiti", bo i forma identyczna - to wariacja sonetu spenseriańskiego (forma dokładnie, inny układ rymów). Widzę, czytałaś oba, dzięki.;-))

pozdrawiam.;-))

Opublikowano

))...Witaj Messa.;-) "Dziwka" jest za mało jednoznaczna, w końcu chodzi tu o słowa, które dokładnie przylegają do opisywanej rzeczy.

))

pozdrówko.;-))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tiaa... to dziecko też ma już sporą brodę... i przypuszczam, że też sobie sama tego nie wymyśliła.

p.s.1: osobiście uważam, że pisanie komentarzy i pisanie wiersz to dwie całkiem różne historie.
p.s.2: kiedyś czytałem tu wiersze kogoś o takim samym nicku, ale to musiał być ktoś inny (odnośnie reakcji na niektóre komentarze).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Dziwka" jest mało jednoznaczna? Eee tam! Dziwki są w barze, zaś te osobniki określane mocniejszym mianem zdarzają się wszędzie - i od dawna nie jest to nazwa zawodu. Dlatego ten wyraz, choć mocniej naładowany emocjonalnie, wcale nie jest bardziej jednoznaczny od "dziwki" - wprost przeciwnie. ;-)
Natomiast jeśli chodzi o jędrność języka - a, to inna sprawa. Z pewnością język "barowy" to najjędrniejsza warstwa współczesnej mowy ludzkiej. Jak widać, jędrność słów nie pokrywa się z ich jednoznacznością i precyzją, a nawet chyba jest odwrotnie proporcjonalna. ;-)
Ale wiersz bardzo dobry. Słowo nie staje się ciałem, chociaż poeci wciąż chcieliby wierzyć w jego magiczną moc. Tyle mądrych słów wypowiedziano i zapisano, tyle wierszy, książek, filozofii, tyle recept na dobro, na ziemski raj - a świat się wcale nie zmienia, k..a!
"Oceany cieczy" może i są trochę "masłem maślanym". Ale "cieczy" jest potrzebne do rymu z końcową "rzeczą". ;-)))
A tak poważnie, to myślę, że właśnie słowa - pisane i mówione w nieskończoność, powtarzające w kółko to samo na nieskończenie wiele sposobów, a niczego nie zmieniające w rzeczywistości - te słowa są właśnie takim "masłem maślanym", takim "oceanem cieczy". Dla mnie może zostać. Chyba że ktoś tu wymyśli coś lepszego, może bardziej jędrnego. ;-)
Pozdrawiam, Lobo, i załączam wyrazy radości, że wróciłeś i nie utonąłeś całkowicie w Nieszufladzie-Nie-Mającej-Dna, jak już się obawiałam; widzę, że dalej lubię Twoje wiersze. :-)
Opublikowano

))...
- P. Sylwester:
ad 1/ - owszem, całkiem różne, tu pełna zgoda. Tyle, że ja napisałem, że i jedno i drugie (pisanie i komentowanie) jest sztuką, wymagającą wiedzy i umiejętności, a nie, że są to rzeczy tożsame.
ad 2/ jeśli czytał Pan tutaj wiersze "kogoś o tym samym nicku", to z pewnością były to wiersze moje. Nicki są "niepowielalne", autonomiczne.

- Oxyvia - no, nie. Kurwa jest jednoznaczna, jako "kobieta oferująca miłość za pieniądze". Dziwka, to może byc "cichodajka", ale także znienawidzona żona, która przesoliła zupę, lub nielubiana sprzedawczyni w sklepie osiedlowym, która próbowała oszukać przy wydawaniu reszty z zakupów itd, itp. "Oceany cieczy" jako tautologia?...Hmmm...;-))...Może za daleko odejdę, ale na Jowiszu są "oceany cieczy" nie będącej wodą. Można sobie wyobrazić "oceany magmy", czegokolwiek. Znany jest skądinąd zwrot "morza łez"...Pomijam rym, jako rzecz wtórną dość...;-))) ...Dziękuję za poczytanie.;-)

pozdrawiam.;-))

Opublikowano

))...
- P. Eugen De - tak, na końcu drugiej jest pytajnik. Druga kwestia - tam jest: by powiedzieć: "chodź, góro", a ona wnet (czyli "zaraz, natychmiast") pójdzie?, więc nie "ono".

- P. Dariusz - nie da się udziwnić. Słowo musi "przylegać do zjawiska/rzeczy/ osoby".))

- Sokratex - oto skutek dobrania niewłaściwego narzędzia poznawczego, tu - niewłaściwej interpretacji tekstu...)) Powstaje z tego fajny bardzo komentarz (dziękuję), ale kompletnie nie przystający do wierszyka...;-) A wierszyk mówi sobie spokojnie (na przykładzie to podam): "jest narzędzie, zwane młotkiem (też zła nazwa, bo młotek nie służy do młotkowania, tylko do wbijania gwoździ). Gdybyś znał prawdziwą nazwę tego narzędzia, samo wbijałoby gwoździe". O to chodzi tekścikowi, więc całość Twojego wywodu, choć zręczna, nie przystaje/ nie oddaje sensu wiersza, polemizuje więc nie z nim, tylko z Twoim mylnym wyobrażeniem o tekście. W tym kontekście uwaga: Warto porównać, jak znakomicie Charles Baudelaire uniknął nazwania
"kurwy" po imieniu (i całego tematu) określając ją "zepsutym aromatem słowa"
jest kompletnie nie na miejscu, prawda? Tak samo, jak rozważania o papierze/słowach na nim pisanych, bo "nic nie oddające słowa wyciekają spomiędzy kartek i (jako rzecz) pozostaje sam papier. No i całość wywodu też nie, oczywiście ( z podanych powyżej względów). Tym nie mniej, dzięki raz jeszcze za wyczerpujący (choć nietrafiony) komentarz..;-))

pozdrawiam.;-))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...