Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

asfalt czernieje proporcjonalnie do nieba
tylko tyle i zapach codziennego obiadu
uparta o łokieć obserwuję wielki świat

za ulicą park
sąsiadka z córką weekendową
idąc pod rękę bez wyrazu
twarzy błyskiem pod oczami
zapaliła mój parapet

parkomatka co tydzień
sprząta obrusem
gotuje żaluzje
a kawałki łamią im zęby
zza okularów wystające bilety
czekają na wykorzystanie

nagle zapachniała sałatka
wreszcie przytuliłam się do głosu
który śpiewa mi codziennie
z akompaniamentem tłuczka do ziemniaków

Opublikowano

http://www.nastolatek.pl/pokaz.php?a=wiersz&ida=2423
http://jest-lirycznie.art.pl/wiersz.php?id=12056&PHPSESSID=6abcfaac68533f9e95bb0a7cdd370b38
http://www.actionmag.net/~poezja/printview.php?t=1287&start=0&sid=0a98e672e489d5ff78d7f17cab7ac56b
http://kasjopea.googlepages.com/parkomatka
http://www.ewiersze.mojeforum.net/-vp2638.html
http://www.portalsukcesu.pl/?category,show,12781
http://www.szp.art.pl/tworczosc/kasjopea.html

po tylu postach i odsłonach - czego wiersz tu jeszcze szuka?
krytyki?
;D

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Radziłbym przemyśleć to, co pogrubione.
"U" wątpliwej urody i sensu gra słowem.
"wielki świat" - po co (ironia? ;) skora dalej wiadomo, że ulica itp.
inwersja "weekendowa"
idąc... - tu: wersyfikacja udziwniona, nie chwytam sensu takiego podziału
"kawałki" - chyba przesadny realizm? ;) (łamią sobie na tym zęby? albo jakoś tak, albo i bez)
"wreszcie" nie wynika z wcześniejszego zapisu i w sumie, niczego nie wnosi.
W sumie: niezly wiersz o miłości (matczynej) i szczęściu w ciepełku "zmieniaczków" (bez kiełków) :D
b
ps. a prosiłem, żeby po obiedzie? - teraz te żaluzje mi tkwią między zębami a sernikiem ;)
Opublikowano

:) no cóż...umieszczając wiersz w różnych miejscach można otrzymać różne opinie i ciężko się później połapać, czy ma jakąś wartość czy nie ale z drugiej strony, zbyt mało komentarzy może wytworzyć przed autorem jego wypaczony obraz, dlatego wolę tę drugą opcję. Poza tym czasem dobrze odkopać stary wierszyk i zastanowić się czy czegoś nie zmienić, więc pewnie dlatego się tu znalazł, no ale następnym razem wkleję coś nowego, coś co dzisiaj napisałam.

Dziękuję za uwagi, przemyślę je.

Opublikowano

W rzeczy samej, postulowałam. :-D
Wobec tego konsekwentnie oraz specjalnie dla Pana Zdanowicza wyjaśniam na przykładach, gdzie moim zdaniem wiersz jest przekombinowany (tzn. gdzie są niepotrzebne, nic nie znaczące słowa czy zabiegi poetyckie):

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pierwsza i ostatnia strofa są dobre: zrozumiałe, spójne, z uczuciem.
Takie jest moje zdanie w całości i łopatologicznie. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie jestem autorem (-ką) - ale dziękuję za próbę analizy.
Kilka rzeczy jest oczywistych. Np. "parapet" (bo peelka obserwuje z okna), "obrusem", bo odświętnie co tydzień - weekendowo.
Ale oddajmy pole autorce.
Please...
;)
b
Opublikowano

Rozumiem, ze peelka obserwuje z okna. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego parkomatka zapaliła parapet peelki. Dla mnie ta metafora jest niejasna i przekombinowana.
Jeżeli obrusem, bo odświętnie - to dlaczego nim sprząta? To też wg mnie przekombinowane. Obrusem można by np. "odświętniać" (jeśli już ma byc oryginalnie), ale dlaczego sprzątać nim właśnie?
Ale oczywiście ja też z niecierpliwościa oczekuję odpowiedzi Autorki na to wszystko.
A więc please...
;-)

Opublikowano

a ja widzę :) choćby dlatego, że przerzutnia nadaje inny, dodatkowy sens wyrażeniu: "bez wyrazu" :P

[quote]zapaliła mój parapet....................................dlaczego akurat parapet?
sprząta obrusem.......................................dlaczego obrusem?



tak jak Pan Bogdan wyjaśnił :)

a dlaczego zapaliła? bo się na nią gapiłam i poczuła się obserwowana, jej wzrok spowodował że parapet zaczął mnie parzyć w uparte łokcie i odeszłam od okna, obserwując ją nadal ale tym razem myślami :P

więc sobie dalej w myślach patrze, jak zajęta codziennością kobieta sprząta co prawda niedbale ale się stara, sprząta obrusem? może coś pod nim chowa, coś nim przykrywa...

[quote]gotuje żaluzje...........................................dlaczego żaluzje?

a dlaczego nie? żaluzje zamiast makaronu? :) może nie za bardzo udany obiad?

[quote]a kawałki łamią im zęby...............................czego? komu?
kawałki żaluzji rzecz jasna, są twarde (niedogotowany obiad? źle zrobiony, nieumiejętnie, wymówka, żeby go nie jeść? no nie wiem przestrzeń interpretacji spora i zależy od rozumienia wcześniejszych fragmentów, a ja swojej nie chcę narzucać)

[quote]zza okularów wystające bilety......................dlaczego zza okularów?
w końcu parkomatka prawda?, w parkomatach są bilety żeby móc chwilę postać na parkingu, może ta matka parko jest taką ostoją, miejscem zatrzymania się? czemu bilety wystają zza okularów akurat? może patrzy na córkę takim wzrokiem, chcąc ją zatrzymać jak najdłużej, ale wie że ma ograniczony czas...

coś jeszcze wyjaśnić? :)
Opublikowano

Dzięki za wyjaśnienia. Teraz wszystko jasne. :-)
Mam nadzieję, że się nie obraziłaś? Po prostu wiersz pisany nie moim językiem/poetyką, mam inny sposób wyrażania i wewnętrznego przetwarzania rzeczywistości.
Ale dwie strofy przemawiają do mojej wyobraźni i podobają mi się.
Pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...