Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Prokurator Puchała Piotr podchodził poprzedniego poniedziałku prosto pod posiadłość podejrzanego Pawełka. Prokuratorskiemu pododdziałowi policjantów przewodził Pruchnicki.
- Popełniono poważne przestępstwo, powiedział prokurator Puchała podinspektorowi Pankracemu Pruchnickiemu.
- Panie prokuratorze, półszeptem powiedział policjant, proszę popatrzeć po podwórku, pełno podejrzanych przedmiotów. Przywiązany postronkiem podwórkowy pies podskakując poszczekiwał.
- Podejmujcie przewidziane prawem postępowanie, powiedział Puchała. Pododdział policjantów prowadził podkomisarz Piorun . Podkomisarz polecił podkomendnym podejść pod półtorametrowy płot, później podczołgać pod piwniczny podest.
– Przełaźcie pod półką- poganiał podopiecznych Puchała.
– Połapać podejrzanych podczas porannego podrzemywania, pokrzykiwał.
Podkomisarz przeczuwając podstęp przestępcy popędzał podkomendnych:
- Pędź posterunkowy piwnicą pod pokój przestępcy, przejścia poblokować.
– Przyjąłem polecenie powiedział poważnie posterunkowy. Postękując, przygrubawy policjant poleciał przez piwnicę. Piorun poganiał pozostałych: - panowie, prędzej! Pomknęli prosto przez portal parteru.
Podczas penetrowania piwnicy policjanci policzyli poukładane pod piwnicznymi półkami paczki pieniędzy.
– Przeogromny pieniądz! powiedział podchorąży Piech, pocierając podbródek paczką pięćsetek.
- Pogadasz później, pokrzykiwał poganiając policjantów podinspektor.
- Pędź po pokojach, pospiesznie polecał.
Prokurator Puchała poprawiał przed parkanem popielate palto popatrując przez podwórze pod przepastną powałę poddasza.
-Połapiecie psiarwy? pytał półgłosem prokuratora postawny prokurent państwa Pogorzelskich. Prokurator pokazał palcem podwórze
- Pracujemy, powiedział pokasłując.
Przed piętnaście po pierwszej, podejrzanego porębę Pawła przyłapanego przez policjantów podczas próby przeskakiwania przez płot, postawiono przed postawną postacią prokuratora. –Powiem prawdę-powiedział Poręba pochlipując- przywłaszczyłem pieniądze przedsiębiorstwa przeznaczone początkowo powodzianom.
- Piętnaście patyków? Powątpiewająco pytał prokurator.
- Prawie piętnaście- przyznał przestępca.
- Posiedzicie parę…przerywając powiedział podpierając prawą pięścią podbródek prokurator Puchała. Pukanie przerwało potyczkę pomiędzy pseudo partnerami.
- Proszę , powiedział prokurator przechylając postawną postać przez porozrzucane papiery. Przez próg przeszedł Przewodniczący.
- Przyłapałeś przestępcę, powiedział popatrując przez pociemnione półszkła. Powstając prokurator przytaknął.
– Puchała, pisma procesowe przygotowałeś ? pytał poirytowany pryncypał.
- Podwładni pracują przy pisaniu pisma ponaglającego policję.
– Pewno przyjęli politykę przeczekiwania, powiedział poważnie przechadzający się po pokoju Przewodniczący.
- Po południu podzwonię po posterunkach policji, pojutrze przyniosą pewno przedmioty przestępstwa, prokurator potakiwał podenerwowanemu pryncypałowi.
- Poczekam. Przewodniczący prawie przebiegł przez półkole pawilonu pozastawiając przybitego podwładnego.




Prokurent państwa Pogorzelskich przystanął polonezem przed posesją państwa położoną pomiędzy przedwojennymi parkami pełnymi przeróżnych ptaków.
- Prawie pierwsza, pójdę przywitać Panią, postekując przeskoczył przez porozrzucane patyki. Przed podwojami posiadłości przywitała prokurenta pokojówka Pamela.
- Prowadź piękna, powiedział przymilnie pięknej Pameli. Pani Pogorzeliska popijała pepsi.
- Poreba przyskrzyniony, posiedzi piętnastkę, poinformował. Pogorzelska podskoczyła.
- Posiedzi? Ironicznie pytała przestraszonego prokurenta.
-Przestępca posiedzi? Pan przynosi półprawdy.
- Pieniądze przepadły, piętnaście patyków! Pogorzelska płakała.
- Padnie przedsiębiorstwo, polecę panu po pensji panie prokurencie.
- Pan popełnił poważne przeterminowanie przedpłat powodzianom.
- Pójdzie pan powiedzieć pełną prawdę prokuratorowi Puchate, prawdę pochodzenia pieniędzy podwędzonych przez przestępców.
- Przeklinam pana panie prokurencie, pies pana pierdolił. Pokrzykiwała poirytowana.
- Przepraszam panią, przelękniony prokurent przyklęknął przed Pogorzelską, prowadziłem pani przedsiębiorstwo prawidłowo pomagając pracownikom podczas przeliczania pieniędzy poniedziałkowym popołudniem.




Prokuratura poustalała przebieg popełnionego przestępstwa. Pawełek Paweł przyszedł po pieniądze przed północą pokonując pokaźny parkan przy pomocy potężnego postronka. Pochował przywłaszczone przestępstwem pieniądze pod posadzką przepierzenia piwnicznego przebijając płytki podłogowe przy piecu. Potem poszedł pospać po pierwszym popełnionym przez pazerność przestępstwie.

Opublikowano

Jest wigilia,
pisze to opowiadanie, czy jak tam to nazwać, już trzy godziny,
mama mnie woła abym pociął karpia, a ja jeszcze mam odkurzyć pokój i ubrać choinkę,
zresztą nie mam siły już tego ciągnąć a wydawało mi się, że można tak pisać bez końca,
myliłem sie, przeceniłem własne zdolności,

pozdrawiam wszystkich - padalec.

Opublikowano

pokątny pomysł pana padalca przynosi prozaiczne pytanie - potraktować poważnie pisanie? popieprzyć powagę. Przecież powinniśmy przynajmniej pierwej pożartować, pohumorzyć, podniecił pierogi (podjeść?). Później pooceniać.
Panestis Pombre poczytał, pokumał pomysł, przetrawił, pokomentować, pozdrowił, pokiwał palcem, pomachał pałką policyjną, popamiętał padalec, przypierdolił ponownie, pokotłowało, poczarniało, pogodziło pojedynkowiczów picie, pili, pili, pokolędowali, pili, pili, p...oniec... ;p

Opublikowano

asher,
nie zrozumiałem aluzji z tym kabaretem, ale ponieważ jestem człowiekiem bardzo ulegającym innym to założe ten cholerny kabaret ale pod warunkiem, że ty otworzysz najpierw własny bar mleczny serwujący klientom naleśniki z serem i dżemem, różne pierogi, rogaliki z masłem i kawę mleczną oraz co tam jeszcze w takich barach bywa.

sanestis,
fantastycznie to napisałeś - jestem pod twoim urokiem - podobało mi się,

maciej i magda,
fajnie,że zajrzeliście - dzięki,

diana,
to ty jesteś super - dziekuję.

Opublikowano

Nie, no masakra. żenada na całego. w jakimś radio puszczają ostatnio debilną reklamę,w której facet nawija słowami na litere ,zdaje się, "n". to ten sam poziom. wiem, w tytule jest ten słodki dopisek:"z przymrużeniem oka", ale jakoś nie dam rady go przymrużyć na tyle, żeby nie wyrazić swojego zdania. ale dam ci tez plusa-za cięzka pracę , którą musiałeś włożyć rychtujac tego cudaka. dużo potu i znoju... z którego niewiele wyszło. szkoda.

Opublikowano

o cholera, jakiś następny rutkowski tylko głupszy od piotra,
co ty jesteś jakiś sprawny inaczej, że własnego oka nie możesz przymrużyć ?
" debilna reklama" a w niej ktoś "nawija" ?
poza fizyczną ułomnością masz jeszcze dołek psychiczny ?
jest okres świąteczny więc życzę ci by zło cię opuściło !
znajdź sobie jakąś dziewczynę chociaż i zabaw się a nie pierd..... bez sensu,
a tego plusika to sobie wsadź, wiesz chyba gdzie.

Opublikowano

Mógłbym się tu teraz po tobie przejechać jak po łysej kobyle, ale po co? Jesteś debilem.Na dodatek bez odrobiny talentu. Pójdę więc w ślady Piotra Rutkowskiego i klasycznie cię oleje. Taki dobry uczynek sam dla siebie zrobie z okazji świąt i Nowego Roku.

Opublikowano

och k.s rutkowski,
ktoś już kiedyś opowiadał tutaj o tobie, ze uprawiasz seks ze zwięrzętami ale nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, ze chodzi o łysą kobyłę - wyobrażam sobie te amory, malutki facecik, no taki kurdupelek z drabinka aluminiowa podchodzi od tyłu do tej swojej wybranki, włazi na drabinką, obnaza się, zadziera biednej klaczy ogon i zaczyna się orgia,
mysle M.S."rutkowski" , że ona wyłysiała od tego seksu z tobą - wstydz sie draniu, takie "stosunki" powinny być karane,
a i twoja psychika na tym cierpi bo wszędzie gdzie patrzysz widzisz łyse kobyły - nawet tu, na forum literackim,
słuchaj, a mamie za ciebie nie wstyd, za takiego zboczeńca ?

nie nadymaj się tak M.S. "rutkowski" bo polecisz do góry, zgodnie zresztą z niepisaną zasada, że głupota umie latać,

na razie tyle mój kurdupelku,

padalec.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

No właśnie, jest zabawne i fajne. I najważniejsze....jest to coś nowego w stosunku do tych jednostajnych tekstów " stałem przy barze, a tu wchodzą dziwki" albo "kurwa, chyba ją wyrucham" itd itd itd. Czy wszystkie teksty muszą być na pograniczu Chandlera lub E.A.Poe ? Bardzo chętnie przeczytałbym coś śmiesznego... właśnie przeczytałem i uśmiechnąłem się. Rozluźniłeś mnie po "cięzkim dniu". Dzięki. p.s. Te urywki sam wymyśliłem i wszelkie podobienstwo przypadkowe.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

john m.s,
kefas m,
dzięki wielkie za miłe słowa;
nie wiem skąd w mojej biednej głowie narodziło się słowo "ironicznie" - jasne,że przekąśliwie będzie fantastycznie brzmiało,

pozdrawiam - padalec

Opublikowano

czytam nie wiem który już raz i cały czas tekst mnie całkowicie rozwala [pieprzyć pieprzonych przeciwników przytoczonej przez przeszanownego pana Padalca przypowieści], ale z każdym czytaniem mnożą mi się słowa, słówka i słóweczka na "p". np.

„Przeklinam pana panie prokurencie, pies pana pierdolił. Pokrzykiwała poirytowana.”


"Przeklinam pana panie pieprzony prokurencie, pies pitbull pierdolił pięknie pana prokreację pominąwszy. Przekrzykiwała poirytowana ponad powszedniość przeciętnie piękna pani."

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Od pierwszego spotkania z nim minęło mi już co najmniej pół roku - może trochę więcej. Zewnętrzne okoliczności spowodowały, że poznaliśmy się w gronie moich znajomych. Przerozmawialiśmy w ich obecności, podczas kilku następujących po sobie imprez, sporo godzin. W pewnej jednak chwili przestało nam to wystarczać, umawiając się z okoliczności na okoliczność zaczęliśmy szukać osobnego kąta. Ciszy bez obecności - w każdym razie bez tej ciągłej - bawiących się do muzyki i drinków osób. By móc spokojnie rozmawiać bez przekrzykiwania własnych myśli.     Opowiadaliśmy sobie o sobie wzajemnie. O kolejach losu. Pracach. Osiągnięciach zawodowych. Prywatnych Osiągnięciach, pasjach i zainteresowaniach. Znajomościach. O zakończonych związkach. Krzywdach od ludzi i trudnościach. O kłopotach w rodzinach wreszcie. I o planach na przyszłość, w tym także urlopowych.    Mówił wiele o literaturze, w tym o poezji - i o przeczytanych książkach. Do tej pory wydawało mi się, że nie można tyle przeczytać, bo to po prostu amożliwe. Chociaż sama przeczytałam sporo, interesując się wieloma kwestiami. Nie mówiąc już o edukacyjnej i o zawodowej sferze życia - gdyż zrobiłam licencjat z psychologii, wybrawszy jako temat pracy psychoterapię, połączoną z doradztwem personalnym - a potem, już pracując, zdałam egzamin na prawo jazdy i ukończyłam - i to jeden po drugim, prawie ciągiem - kilka kursów, wliczając kilkumiesięczny z zarządzania przedsiębiorstwem. Tym bardziej zaskoczył mnie wiadomością, że jest malarzem.     - Malujesz obrazy? - zapytałam z adowierzaniem. - Mówisz poważnie? Myślałam, że raczej piszesz książki... no wiesz, opowiadania i wiersze. Bo tyle mówiłeś o literaturze...     Uśmiechnął się.     - To pewnie przez to, że tyle przeczytałem. Jakoś tak wyszło, że uwielbiam czytać. To najpewniej dzięki matce, ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim... całe dzieciństwo nic, tylko podsuwała mi książki. Nie rozumiejąc, a może nie chcąc przyjąć do wiadomości, że ja wolałem obrazy. I nadal wolę. Zobacz - wyjął telefon z kieszeni marynarki i otworzywszy wyszukiwarkę, zaczął wpisywać nazwiska: Van Gogh... Munk... Dali... Beksiński. Patrz - mówił, odnajdując i pokazując ich obrazy - na ten... na ten... i ten... i jeszcze ten. O, a tego nie można przegapić, wręcz muszę ci go pokazać. - Spójrz - powtórzył, dotykając palcem internetowej reprodukcji. - A to moje - otworzył kolejną stronę i wpisał swoje nazwisko, dodając słowo "obrazy".    - Beksińskiego znam i uwielbiam - powiedziałam zmienionym głosem, bo coś mnie tknęło. Jakbym poczuła... ale co? I aż się zdziwiłam, bo aż do tego momentu potrafiłam określić - lub nazwać - każde z doznawanych odczuć bądź wrażeń. - Wiesz: z powodu wyrazistości, wręcz magiczności... przepraszam, nie magiczności a magii, to jest właściwe słowo - jego dzieł. Beksiński... - urwałam, bo znów coś mnie tknęło. Tym razem - chyba - spowodowało to jego spojrzenie. Kątem oka zauważyłam, że w jeszcze w chwilach, gdy mówiłam o swoim ulubionym malarzu, zatrzymał na mnie wzrok. Gdy podniosłam głowę, wciąż patrzył. Spojrzeniem, jakim dotąd na mnie nie spoglądał.     - Andrzej, no co...? - zająknęłam się. - O co chodzi? Dlaczego tak dziwnie na mnie patrzysz? Coś się stało? - stawiałam kolejne pytania coraz szybciej. Wbrew sobie, czując wyraźnie, że powinnam wypowiadać je wolniej. O ile w ogóle, bo....    - Nie patrz tak! - podniosłam głos, próbując rozładować napięcie, które pojawiło się między nami ni stąd, ni zowąd. - Zrobię ci drinka, chcesz? - nie czekając na odpowiedź odwróciłam się, aby podejść do zastawionego butelkami i szklankami stolika. Nie zdążyłam. Podszedł i powstrzymał mnie, obejmując w pasie obiema rękami. I ostrożnie przygarniając do siebie.     - Nie odsuwaj się... - powiedział cicho.     W odpowiedź "Nie odsuwam się" włożyłam tyle zdecydowania, ile tylko byłam w stanie, aby wybrzmiała pewnie i zwyczajnie. A w duchu sklęłam samą siebie, że nie potrafię odsunąć się odeń. Dobrze, że nie widział mojej twarzy, pierwszy raz tak napiętej w jego obecności.     - Andrzej, ja... - zaczęłam. I znów urwałam, bo ton moich słów nie był tak pewny, jak tych wypowiedzianych przed chwilą.     - Tak, ty? - zapytał, gdy pozostając w jego objęciu, zaczęłam się doń powoli obracać.     On też czuł niepokój, wyraźnie zresztą widoczny również na jego twarzy. Niepokój przed tym, co powiem - w sytuacji, kiedy nagle prawie bez  słów, wszystko nagle stało się między nami oczywiste. Nic innego przyszło mi do głowy, jak tylko powtórzyć ostatnie wyrazy. Chciałam, aby - czując, co chce powiedzieć - z moich opowieści domyślił się wszystkiego. Aby złożył wszystko w jedną całość. Dopełnioną tym, co właśnie pojawiło się między nami. Zaistniałym wrażeniem. Odczuciem, że...     Przytuliłam się doń, aby tylko przestał widzieć moje obawy. Objął mnie i przygarnął, powoli i ostrożnie. Staliśmy tak bez ruchu, oboje zapatrzeni we własne myśli. Po długiej - bardzo długiej moim zdaniem - chwili ciszy uniosłam głowę. Popatrzył mi w oczy.     - Cokolwiek się dzieje - powiedział powoli - damy sobie z tym radę.     - Nawet nie wiesz, jak bardzo na to liczę... - pomyślałam.       Wiedeń, hotel Levante Rathaus, 30. Maja 2025      
    • @Robert Witold Gorzkowski  Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne. Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji? Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia. Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny? Z chęcią przeczytam :)  
    • Na wieczny deszcz. Na w oczy piach i wiatr. Na nadzieję co trwa na bez szans. Po nocy noc. Gwiazd zgasłą moc. Księżycowy odpływ pył.
    • puentując czas wyborczy i wszelkie dywagacje stwierdzam   nie ten kto głośno krzyczy ma zawsze rację  
    • Nigdy nie zostałam cała zweryfikowana, przez co strona cienia za mną podążała. W głębi mnie jest ciemna istota i to daje poczucie, jakbym była z błota. We wnętrzu coś mnie nachalnie rozrywa, przy czym część mnie też wymywa. Na zewnątrz tylko się ze mnie endorfina wydobywa, a wewnątrz jestem jak deszcz, który z dachówek spływa. Od kiedy więcej rozumiem, zawsze się do kogoś porównuję, chociaż coraz mniej to kontynuuję, bo chcę patrzeć w lustro bez rozpaczy, której już nikt nie zobaczy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...