Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

...Wtedy znikąd przyjdą do nas ludzie i będą cię pytać o moje dzieciństwo.
Powiesz im całą prawdę, chronologicznie, ze wszystkimi pikantnymi szczegółami.. Opowiesz o moim ojcu, jak tłukł małego dzieciaka, a potem przychodził i ze łzami w oczach przepraszał a oni z robią z tego sensację, większą niż możesz sobie wyobrazić. Opowiesz im historię o głupiej matce i siostrze karierowiczce, i koniecznie o tym, jak podrzucałaś w tajemnicy książki do mojego łóżka.

Nie będzie już odwrotu. Będzie za późno. Będzie za późno na cokolwiek.. Zgasną wszystkie gwiazdy i nie będę miał dokąd pójść. Ogarnie mnie strach przed ludźmi. Nie będę mógł ich obserwować. To oni zaczną obserwować mnie.

Wtedy dopiero w pełni zrozumiem, co tak naprawdę znaczy - nie mieć pomysłu na swoje życie.

Opublikowano

1) "...a potem przychodził i ze łzami w oczach przepraszał a oni z robią z tego sensację, większą niż możesz sobie wyobrazić" - kompletnie nie wiem o co w tym zdaniu chodzi, może po słowie "przepraszam" postawiłbys przecinek - ale i tak byłoby to zdanie niezrozumiałe.

W ogóle cały tekst jest dla mnie niejasny. Nie podoba mi się. Rozbuduj. Wszak, jesteś pisarzem a nie twórcą poetyckich miniaturek. Pozdrawiam

Opublikowano

Niestety, muszę się zgodzić z Donem, miałeś lepsze teksty. Z drugiej strony ciężko jest napisać dobrą miniature , tak żeby jej nie zawalić. Twoja faktycznie jest zbyt niejasna. Przeczytałem ja kilka razy, ale ciagle mam tylko pytania bez odpowiedzi. Być może to co chciałes w tym tekście powiedzieć jest zbyt osobiste, dlatego niejasne dla innych, za mało uniwersalne.

Opublikowano

Przyznam, że w całości zrozumiałam treść przekazaną w tejże miniaturce. Nie wiem czego tu można było się nie domyślić. Co do trafności tych słów - są prawdziwe i jakby nie patrzył smutne.

Opublikowano

Hej, co tu jest słuszne i prawdziwe? To zaledwie szkic liryczny, a ty mówisz o jakiejś słuszności. O dziewczyno, chętnie z Tobą pogadam, skoroś taka mądra. Dzuzka mam nadzieję, że w moje życie dużo wniesie dyskusja z Tobą. Wielkie nadzieje. Musisz być geniuszem skoro ja nic nie rozumiem, a Ty wszystko. Mistrzu zapisuję się już w tej chwili na nauki właściwej interpretacji. Przyjmiesz ucznia?

Wracając do tematu: Jeżeli jest tu jakaś słuszność, to moim zdaniem, taka podobna do haseł komunistycznych, które powierzchownie rozumując własnie słusznymi i sprawiedliwymi się wydawały. Co głupsi daliby sie nawet za nie zabić. Podejrzewam że k.s rutkowski miał na myśli to samo co ja, że od Piotra R możemy wymagać czegoś głębszego, co będzie bardziej przypominać literaturę niż szkolną pracę domową pt. prozatorska miniaturka.

Pozdrawiam Dzuzkę w głębszym spoglądaniu na wszelakie aspekty życia, w tym na literaturę.

Opublikowano

dziękuję dzuszko nie rozumiem Kornelusa jego ataku, i "słuszności"??? ...mi też wydaje się, że napisałem jasno i przejrzyście...aż za bardzo,

no coż wam tez chłopaki dziękuje...pamietajcie te słowa : " Sława to dziwka, kurwa. Kiedy ludzie stają się sławni robią się z nich fiuty" Ch.B


a z tym wymaganiem ode mnie czegoś większego... nie będę tego komentował..kim ja jestem???
.im częściej tu przebywam, tym częsciej mam wrażenie, że wy skrobiecie coś tam sobie, nie czytacie, nie chłoniecie tego wszystkiego...nie czytałeś nigdy kilkuzdaniowych miniatur wielkich pisarzy???? myślisz, że każdy od razu wyjedzie z powieścią??? tutaj ???na internetowym forum???

spadam do łóżka z Witkacym...

Opublikowano

zaraz, kurwa, bo czegoś tu nie rozumiem. czyli jak, nie zrozumiałem(bo może jestem głupi, a to tylko jedna z opcji) i nie ma dla mnie w tym tekscie nic jasnego, ale mimo tego mam ci wsadzić jęzor w tyłek, tego chcesz? jesli tak , to nic z tego. towarzystwa wzajemnego drapania się po jajach omijam szerokim łukiem . a jesli chodzi o to czytanie i chłonięcie, to wybacz, ale poswięciłem na twoją miniaturke kilka pełnych zastanowienia chwil, bo lubie coś takiego czytać i czasem napisać, ale nie wchłonąłem, bo jak dla mnie to za kręta droga, mimo że tylko kilka na niej zdań. czytywałem miniatury wielkich pisarzy i często te ich miniatury znaczyły dla mnie tyle samo co ta twoja. niewiele. nie znalazłem w nich niczego wielkiego. a sam czar WIELKICH nazwisk ich autorów to widać było za mało, abym przyjął za pewnik, że to co własnie przeczytałem i co spłynęło po mnie jak kropla deszcze po szybie w czasie ulewy, to genialna rzecz. zrozumienie to pierwszy krok do oczarowania,a skoro nie zrozumialem nikomu nie pierdolne do dzienniczka piątki in blanco. byłbym nie szanujacą się kurwą.

Opublikowano

no i to lubię...nareszcie coś się tu zaczyna dziać...wiesz, mnie nie obrazisz bo za bardzo cie szanuję...choćbyś nie wiem jak mocno mnie prowokował i rzucał kurwami...

Byłem na spacerze z moją przyszłą żoną. Było słodko i nostalgicznie. Powiedziała do mnie : ..a jak będziesz już wielkim pisarzem to....pewnie chodziło jej o polepszenie warunków życia, ja jednak napisałem kilka zdań o tym, jak pojmuję sławę. To taka cienka granica, po przekroczeniu której, nie ma już odwrotu. Nie masz o co walczyć, bo wywalczyłeś, nie jesteś głodny, nie musisz się rumienić przy piwie ze znajomymi, kiedy mówisz że jesteś pisarzem, ale wtredy stajesz się wszechwiedzącą kurwą, alfą i omegą literatury, ale najgorsi są ci ludzie, którzy będą chcieliwiedziec o tobie wszystko. No i miałem nadzieję, że wyraziłem się jasno, ale chuj...jak nie to nie to nie mój problem.

Opublikowano

Piotr, nikt cie nie prowokuje, a na pewno nie ja. przeczytales pewnie juz niejeden mój komentarz, to zapewne wiesz jak niektore wygladaja. w tym nie ma ataku. podobało mi sie sporo twoich tekstow(patrz komenty pod nimi),kilka mi sie nie podobalo( takie komenty na nie tez pod nimi znajdziesz), ale i tobie zdarzalo sie objechac jakies moj tekst, czasem slusznie , czasem nie. rozumiem ze jestes zły, bo to w końcu twoj tekst i skoro dla jakichs typow jego p r o s t e przesłanie stanowi zagadke, to mozna sie wkurwić. no niestety, dla niektórych z nas zagadka jest, moze juz teraz mniejsza, bo przedstawieniu twojej genezy tego tekstu, ale przynajmiej dla mnie wciaz jest , co nie znaczy że po tej jednej miniatuirze przekreslam cie jako autora. co zawiodło? nie wiem, amigo. może dobór słów. może co innego...nie wazne. oklasków nie otrzymuje sie z każdej strony, w którą zwrocisz głowę, cos juz o tym wiem. ich brak czasem cholernie boli, ale tak to juz jest i nalezy przełknąć te pigułkę i dalej robić swoje. i tego ci życze. wezmy twoje inne opowiadanie "kumple z baru". miala byc juz wczoraj pod nim koment, ale nie bylo i juz nie bedzie , bo wyszlo by na to ze przy jednym się czepiam, a przy drugim chwale i pozostałby niesmak . ale to dobry tekst. dlaczego? bo ma klimat, ktory lubie ,rozumiem i znamam. od razu skopał mi dupe. a ten mi jej nawet nie musnął. i taka jest miedzy nimi róznica.

Opublikowano

"Nie będę mógł ich obserwować. To oni zaczną obserwować mnie."

nie bardzo rozumiem, co tu jest niejasne.
paradox sławy pisarza, który ogląda ludzi zza firanek. nie może już w nich pływać i brać historii z bliska. ogólnie przejebane troche. ale napewno nie niezrozumiałe.

Opublikowano

Ciekawa jestem czy ktoś na tym forum wie co to jest wolność słowa, myśli, wypowiedzi? Każdy z nas ma własne poglądy i powinno się z nim liczyć, a nie od razu rozwalać je taranem. Tacy mądrzy ludzie wydawać by się mogło, a estetyka waszych wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia. Jednak mimo wszystko jesteście pomocni dla innych.
Co do wcześniejszego zagadnięcia w stronę mojej osoby to nie przyjmuje uczniów. Najlepszym nauczycielem jest samo życie!! Wszyscy mamy własne bagaże doświadczeń, które wpływają na nasze myśli i rozumienie świata. Wystarczy pożyć troszkę i zwracać uwagę na wszystkie aspekty kroczenia po ziemi. Przeżywamy różne sytuacje i to dlatego mamy odmienne odczucia i sądy.
Pozdrawiam wszystkich i tych mile piszących i tych mniej miłych.

Opublikowano

Co ty, nikt się nie interesuje pisarzami, skandale robi się o politykach i gwiazdach showbiznesu. Nie bój się, nie ma czego, tak znowu bardzo wypytywać nie będą, a jeśli nawet, to raczej o Twoje poglądy na różne aktualne kwestie - od tego są pisarze, żeby komentować, od tego gwiazdy, żeby o nich plotkować.
Przesadne obawy.
Pozdrawiam

Opublikowano

1) Tak, może i przesadzilem z atakiem na Dzuzkę, czasami mnie ponosi - przepraszam. Niestety ale już tak wiele razy spotykałem się z deklaracją rozumienia sztuki, w odniesieniu do przypadków gdzie właściwie nic nie było do rozumienia. A nie było, albo to z powodu artystycznego założenia twórcy albo też z elementarnej nieumięjetności bycia komunikatywnym.
Cała moja złość wywodzi się z tej świadomości, że bardzo często odbiorcy sztuki dają sobie zasugerować rozumienie jej. Weźmy takie amerykańskie filmy sensacyjne, którymi podnieca się wielu młodych ludzi. W tych filmach bohaterowie często przemieszczają sie chyba przy pomocy teleportacji, chociaż w filmie nic o teleportacji się nie mówi. Gadają ni stąd ni zowąd o tym i owym - a my nic nie rozumiemy. A nie rozumiemy chociażby dlatego że twórcy filmu zwyczajnie nie dają nam czasu na zastanowienie. Akcja wciąż pędzi do przodu, coraz szybciej i szybciej. Musimy zaufać scenarzyście, reżyserowi, że film ma sens. Rodzi się w nas zaufanie, które z czasem przybiera maskę rozumienia. Od tej chwili nasz mózg poddawany jest praniu.

Pranie mózgu polega na tym, by podawane treści mialy pozór przyswajalności. Pozór - co znaczy, że sama treść ma powodować w nas zakłopotanie z powodu właśnie jej nie rozumienia. To zakłopotanie z kolei znajdzie dla siebie ratunek w zaufaniu. Od zaufania już blisko do samookłamywania, że właśnie rozumiemy.
Stąd mój atak na Dzuzkę, może niesłuszny - jeśli niesłuszny przepraszam. Wybaczcie ale troszeczkę jestem przewrażliowiony na punkcie prania mózgu, bezkrytycznego przyjmowania podsuwanych treści.

2) Tekst Piotra jest właśnie ogólnikowy, dobry dla nastolatek - smutne życie sławnego pisarza. Mary Rose napisała wiele prawdy: "nikt sie nie interesuje pisarzami. Wypytywać nie będą. Przesadne obawy"

3) ulinda monteso napisała: nie bardzo rozumiem, co tu jest niejasne "Nie będę mógł ich obserwować. To oni zaczną obserwować mnie."

No właśnie, dla Don Cornellosa jest niejasne "nie będę mógł ich obserwować". Dlaczego nie będzie mógł? Tutaj mógłby P. Rutkowski zaskoczyć mnie jakimiś fascynującymi zdaniami, mógłby przekonać mnie... - bo Don Cornellos uważa odmiennie, że bycie obserwowanym nie przeszkadza obserwować. Wręcz przeciwnie bycie obserwowanym zwiększa napięcie i czujność. Zaostrza świadomość i percepję tego co mnie otacza. Rodzą sie nowe sytuacje, nieznane dotąd mi i wielu innym - a więc sytuacje ciekawe do opisania. Rutkowski ma inne zdanie, ale w ogóle go niczym nie podpiera.

4) Literatura jakoby w swej definicji ma w sobie to coś, co będzie przyciągać czytelnika by przeczytał jeszcze raz. Ma mieć tę magię, magnetyzm - albo niezwykłą formę, treść , klimat, oryginalność poglądów etc. A tu co mamy? Kilka zdań i do tego napisanych niechlujnie. Piotr zawsze grzmi na forum gdy tylko znajdzie jakieś błędy ortograficzne, a nam co zaserwował? Napisał po spacerze i rzucił na forum. Jestem przeciwnikiem takiego portalu literackiego. Popracujmy trochę, a dopiero później wrzucajmy na forum. Miejmy więcej szacunku dla czasu innych forumowiczów.

Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz przepraszam, jesli ktoś poczuł się urażony moimi słowami.

Opublikowano

To mi się podoba, wystarczy szczypta kultury i robi się miło. zgadzam się z tym, że teksty nie powinny trafiać na forum na gorąco, zaraz po ich powstaniu. ale nie oszukujmy się prawdziwy poeta znający się na rzeczy potrafi w mgnieniu oka stworzyć coś fenomenalnego. muszę przyznać że ja do nich nie należę, bo opublikowałam na forum część mojej "książki" po około czterech latach jej powstawania, a i tak rozwaliliście ją bez hamulców. zdaje sobie sprawę z tego, że pewnie macie rację! mam radę, jeśli ktoś nie chce być rozjechany na starcie niech popracuje solidniej nad swoimi na pewno dobrymi dziełami.
już nie pamiętam o tym ostrym tonie Don Cornellos!! pozdrawiam wszystkich.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Oddycham  przez rurkę,  dopinając kurtkę. Kiedyś miałem do szkoły pod górkę. Demony, ifryty - oddział znakomity. Obecnie wyciągam ze schedy profity.   Rzemieślnicze lody, w środku parku schody- nie dla mnie stachanowców zawody-nagrody. Pojutrze niedziela, pięknie jak cholera, się znowu spokojnie odmóżdżę teraz…        Szary świt wprowadzi nowy dzień -      Tabula rasa, carpe diem.      Co chcesz mów, lecz szansę swoją bierz.      Nie bój się, nie usuwaj w cień.   Kraftowe browary, pobite zegary. Podarte levisy nosił już twój stary. Zagryzam ketchupem, całujcie mnie w dupę,  wyrzygując pociski hejtem zatrute.   Amfiteatr, kolego, bez Paderewskiego.  Kto wyszedł z deprechy ten nie jest lebiegą. Wszędzie kacze dzioby,  z plastiku wyroby… Do takiego blichtru to ja nie mam głowy.        Szary świt wprowadzi nowy dzień.      Tabula rasa, carpe diem.      Cokolwiek nawet rób, byle nie rzucać słów.      Nie daj się usunąć w cień.
    • Zaczęło się zaraz po jedenastej wieczorem. Na TVP śpiewał akurat Zenek Martyniuk kiedy Teresa zwróciła mi uwagę, że chociaż dzisiaj mógłbym się okazać dżentelmenem. Obruszylem się nieco i zapytałem o co jej konkretnie chodzi. O taniec debilu, odpowiedziała zaczepnie, patrząc się na mnie ponętnie. O taniec ? dopytalem. Tak, o taniec w sylwestrowy wieczór, odpowiedziała już nieco łagodniej. Wstałem więc z fotela ale delektowałem się dalej w duszy głosem Zenka Martyniuka. Zatańczysz, zapytałem. Tak, odpowiedziała. Więc wziąłem tę kobietę od prawie dwóch lat bez nogi w ramiona i zacząłem kręcić się po pokoju. Akurat śpiewała Cleo znana bardziej jako twarz MediaExpert. Muzyka głośniej i kręć się żwawiej, zarządziła Teresa. Dałem telewizor na full, nogą kopnąłem stolik aby zrobić więcej miejsca i szczerze mówiąc porwał mnie ten anormalny taniec. Chwileczkę, krzyknęła Teresa. Zanieś mnie pod szafę. Więc tam ja zaniosłem a sam poszedłem się odlać do kibla. Po minucie wróciłem i zobaczyłem Teresę siedząca okrakiem na wózku inwalidzkim, ozdobną zaskakująco pięknie. Miała na sobie kupioną lata temu na ciuchach suknię strojną z czasów chyba jeszcze wiktoriańskich. Jedwabna, przeszywania złotą nicią z akcentami dzikich zwierząt futerkowych. Wziąłem ją w ramiona. Ten taniec..... Dość powiedzieć, że z tańcem przenieśliśmy się na korytarz . Telewizor huczał jakąś muzyką latynoską. Wtedy ich zobaczyłem. A więc sąsiadów z dziesiątego piętra co produkują buty na Warszawskiej, sąsiada z szóstego piętra co ma sklep z alkoholami w Galerii, jakieś dwie kobiety pachnące Diorem, cudną dziewczynę o przepysznych oczach, kilku sąsiadów z żonami i jednego młodzieńca w butach typu szpilki ale takie od Blachnika. Około pierwszej w nocy było może już trzydzieści osób. Na schodach stały cztery stoliki okolicznościowe zastawione sałatkami, baleronami , grzybkami, ciastami i alkoholami rozmaitymi. Czego tam nie było. I szampany francuskie i słodkie wina z Bordoux i to znamienite roczniki 1967 i 1972.  I likiery włoskie . Widziałem też baniak z bimbrem. Nie wiem czy to dla smakoszy czy może do innych celów. W ostatnim momencie kiedy jeszcze rozumiałem rzeczywistość dostrzegłem  na półpiętrze ósmego piętra leżąca Teresę. Poznałem ją po nodze. To znaczy po braku nogi. Nie wiem czemu trzymała w ręku sandał chociaż na żywej nodze miała fioletową szpilę. Po co ? Ale byłem już zajebiście naprany i musiałem przycupnąć na balkonie nieznanych mi  ludzi z siódmego piętra. Obudziłem się po czwartej. W całym bloku huczała jedna i ta sama muzyka z Polsatu. Wszystkie telewizory ryczały aż poszły szyby w oknach na czwartym i szóstym piętrze. Tańczyłem aż oprzytomniałem  na tyle, że przypomniałem sobie o Teresie. Zataczając się poszedłem do domu. Drzwi otwarte na oścież. W kuchni zerwane szafki kuchenne, drzwi od lodówki całkiem urwane. To co rzuciło mi się w oczy gdy wszedłem do łazienki to muszla sedesowa stojąca w zupełnie inny miejscu niż to stać miała w zwyczaju dotychczas. W dużym pokoju zerwana prawie częściowo podłoga. Teresy nie było. Gdy zszedłem dwa piętra niżej  ten co ma fabryczkę butów zaczął mnie całować. Chciał w usta ale go odepchnąłem.  Mieciu, gdzie Teresa ?  Ona jest super, krzyknął zataczając się na kawałku balustrady walającej się na korytarzu. Jest chyba na dachu, dodał spuszczając oczy. Więc zacząłem się piąć po schodach w górę. Teraz dopiero zobaczyłem co tu, w Sylwestrową noc się stało. Stalowe balustrady na schodach powyrywane i pogięte leżały niczym pajęcze nitki. Na korytarzach wanny, kabiny prysznicowe, taborety, kozetki, pierzyny, obrazy, sterty żarcia i  dwie kompletne choinki. Pijane sąsiadki leżały w pozach świadczących o tym że było im dobrze. Ta co ma oczy powabne jak cholera spała z deską sedesową na głowie. A jak ona chrapała ? Mój Boże. Kiedy wypuszczała powietrze klapa deski unosiła się zawadiacko. Dotarłem na dach. Właz wyrwany z kawałkiem dachu, papa zdarta do gołego betonu. Rozejrzałem się bo już świtało. Właz z płachtami papy, piorunochronem i dwoma kominami leżał pod laskiem kawim. Na dachu leżały pijane kobiety i mężczyźni. Trzech policjantów patrolowych których wezwał ktoś z ulicy Kilińskiego żalący się na hałas z naszej ulicy. Jak powiedział mi sąsiad co ma sklep z alkoholami, który wlazł na dach za mną szukając swojej matki i babci w jednym powiedział, że jak ci policjanci przyszli na interwencję to wypili chyba ze trzy litry niebieskiego Johnny Walkera. A pili tak jakby nigdy nic więcej w życiu nie robili. Złapałem Teresę pod pachy. Ona w pijackim amoku kopnęła mnie jedyną jaką ma nogą w krocze. Zawlokłem pijackie truchło do chałupy i rzuciłem na kanapę. Wtedy usłyszałem syreny. I pogotowia i straży pożarnej i policji. Kopniakiem zatrzasnął drzwi. Spojrzałem w lustro w łazience. Podbite oko, wianek ze sztucznych kwiatów na głowie i włosy łonowe pomalowane farbą olejną na ryży kolor. Ale nic mnie tak nie dziwi jak to skąd wzięło mi się w dupie pawie pióro. Naprawdę tego nie rozumiem. To przecież dziwne. Chyba dziwne.
    • Tutaj umów się nie negocjuje, o czym mówi prawdziwa zasada swobody umów (umowy latają sobie wolne i dowolnie napisane i albo taką podpisujesz, albo idź sobie). Rzecz jasna o powyższym fakcie miałem nigdy nie wspominać (choć wszyscy to wiedzą i widzą i tak robią), co wymogli na mnie w kontrakcie, ale ów kontrakt nie był pisemny i nie przy świadkach, więc go sobie zgrabnie ominąłem. Ot tak, nie przestrzegłem. Efektem tego naszego solidarnego nieposłuszeństwa (a może to posłuszeństwo jest właśnie?) jest między innymi niniejszy fragment prozy, którą nazwać by można było śmiałą prozą życia w dzisiejszych czasach. Nic, zupełnie nic już nikomu, nigdy i nigdzie nie podpiszę, a już z całą pewnością nie czegoś, co tak pięknie i skrupulatnie i wielostronnie najdrobniejszym maczkiem jest napisane (wiadomo, że nawet nie do odczytania, nie wspominając o rozumieniu całości).    Warszawa – Stegny, 14.03.2025r.
    • ubię się bawić słowem, gdy piszę moje wiersze, coś zabarwić, gdzieś zgubić i wrzucić pierwsze słowo, nowego wersu, na początku kolejnego a w następnej strofie wrócić do słowa pierwszego   lubię się posłużyć wymyślnym epitetem, jak okrutny zbój, posłuży się kastetem, lubię coś powtórzyć, gdzieś dodać metaforę bo ona czyni wiersz niemal magicznym tworem   nierzadko słowo trzeba zmienić na potrzeby wiersza, kot kotkiem się staje, o kocura mniejsza najgorzej się dzieje, jak zabraknie przesłania wtedy, pomiń wierszyk, no już, bez wahania
    • @MIROSŁAW C. Dziękuję i pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Alicja_Wysocka Tak. Dziękuję za odwiedziny
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...