Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a ona nic tylko płacze
już i tak patrzę zezem
na tanie perfumy i płyty de mono
lecz każdy wie nerwy nie konserwy

odchylam temat i zaczynam tłumaczyć
jej politykę wiesz władza powinna być jak stróż
którego nie wpuszczamy za próg
ugodowo wsuwam dłoń pod sweter
mądra mina oczy

ale gdzie byłeś wczoraj

o tutaj
tutaj postawimy dom
mruczę pokazując palcem
tu kapliczkę a tam wykopiemy studnię
będziemy straszyć nią dzieci

dzwoniłam

chwyta moją rękę
i wsuwa pod ciepły stanik
chyba naprawdę chce wiedzieć

zeszłej nocy byłem niedostępny potężny
gotowy do walki z zodiakiem
bezsensem i grawitacją
pokonał mnie hydrant

który notabene chwilę później
pomógł mi się podnieść

Opublikowano

Ach, te "oczy" umią gadać!
:D
Jest w tym bezczelność, szkoda, że jednak solo.
Bezpieczniej (intelektualnie) jest z latexem - w głowie zostaje i to, i owo ;)

Prawie zupełnie nie kumam koncówki - coś z kacem?
Czujesz mowę, lubisz cytować, ale to tylko obyczaj. Wolałbym, żebyś obczajał, o co w tym gadaniu tak naprawdę biega.
A przynajmniej był różowy?
pzdr. b
ps. sweterek ;P
ps. 2 - a mali chlopcy nie powinni się tak bawić, Misiaczku ;D

Opublikowano

A wiesz, że tak, podoba się. bardzo plastyczne, wyczuwam nawet ton głosu ale gdzie byłeś wczoraj :) specyficzna poezja, codzienna, jak ja to mówię, ale zrobiło się jakby cyklicznie (czytając poprzednie, ale to może tylko złudzenie?). jest dobrze. fajnie, że skorzystałeś z sugestii Luthien, bo też mi się to wczoraj rzuciło w oczy.

pozdr. a

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A we mnie Twój komentarz obudził śmiech pusty i ból zębów.
Moje propozycje dotyczące dalszej, jak mniemam niesłychanie żmudnej, pracy interpretacyjnej:

hasło: ironia (przeczytać, wynotować to co najważniejsze, powiesić nad łożem)

odkładając żarty na bok powiadam:

to, że Autor identyfikuje się w sposób kosmiczny, całościowy z podmiotem lirycznym jest kwestią tak oczywistą, że sądzę iż poruszenie jej byłoby nie tyle absurdem, co zwykłą zniewagą, ale dałbym swój nick z rzędem za uzyskanie informacji pt. "jakie jest to domniemane traktowanie kobiet?".

Pytam poważnie, bo zaciekawił mnie Twój komentarz - inni tylko potrafią zachwalać wiersze Kowalskiego - Ty wyszłaś poza orgowy konwenans, przeniknęłaś wiersz głębiej od literalnych patałachów, co cenię i liczę na disputando,

w pas ukłonów sto tysięcy


skrajnie wesół g.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja też potrafię być arogancka. Nie lubię, ale to nie znaczy, że nie potrafię. To, co Cię ogarnia po przeczytaniu mojego komentarza, to wyłącznie Twój problem. A z bólem zębów idź do dentysty, nie do mnie. Możemy dyskutować o wszystkim, ale tylko kulturalnie. Pamiętaj o tym.

Mnie się też tak wydaje właśnie.

Sytuację liryczną odbieram następująco: facet wraca do domu (lub do narzeczonej). Ubiegłej nocy szwędał się nie wiadomo gdzie, więc ona płacze i pyta, gdzie był. On zmienia temat i tłumaczy "idiotce" politykę. Więc ona dalej pyta, mówi, że dzwoniła, bierze jego rękę i kładzie ją sobie pod stanik etc. - babskie zabiegi, żeby przykuć uwagę faceta do siebie i nie pozwolić mu w danej chwili powiedzieć nic, co by musiało oznaczać zerwanie. On nadal unika odpowiedzi, mówi o wspólnym domu, co i gdzie zbudują... Ale ona napiera, no bo nie godzi się z tym, że jej przyszły mąż znika na całe noce, i to już przed ślubem. Wreszcie on odpowiada w żartobliwie "poetycki" sposób, że po prostu się uchlał, wywrócił się zawadziwszy o hydrant, ale wstał chwytając się tegoż hydrantu. Co z tego wynika? Dla mnie nic. Taki tam obrazek obyczajowy, rzeczywiście często spotykany w naszej upadającej kulturze. Ona jest słodką idiotką (może tylko dlatego, że zakochaną), a on chamem, który ją lekceważy i trktuje protekcjonalnie. Nie lubię tego i już. A nic więcej w tym wierszu nie widzę.
Ale jeśli nie dostrzegłam czegoś głębokiego i ważnego - a zawsze może się tak zdarzyć - to otwórz mi oczy, byle grzecznie. Będę Ci wdzięczna. Autorowi również.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Roma nie raz przez chwilę, nie raz musi upłynąć jakiś okres: smakujemy czujemy czytamy widzimy marzymy myślimy, że jest jak „kukułka” słodka; niebanalna chwila zauroczenia, ale ktoś wypełnił jej wnętrze goryczą nie do strawienia i wtedy najprostszym sposobem na przerwanie tego procesu jest wyplucie jej i choć pozostaje posmak goryczy, a w głowie oszołomienie jesteśmy gotowi do popróbowania czegoś zupełnie nowego, a wnętrze nowej może przynieść zupełnie inne doznania i żeby je odkryć znowu trzeba ją posmakować.        
    • @Berenika97 cóż ja mogę dodać do takiej laurki chyba tylko to że szczęśliwiec z niego. Kochająca żona to skarb i pewnie Cię nosi na rękach bo warto.
    • Życie to jazda po bezdrożu, Ja siedzę na tylnym siedzeniu. Życie to pola całe w zbożu, Ja pomagałem w jego sianiu.   Niczym Kowal wykułem swój los, Z taniego, szpetnego żelaza, Cały ten czas czekając na cios, Pojawiła się na nim skaza.   Tą skazą byłaś ty. Dziura w mojej tarczy. Byłem ci bezbronny, Teraz jestem wolny.   Wolny od wojen i trosk, Wolny od bólu ich wojsk, Wolny od trudu i bycia, Teraz jestem wolny od życia.
    • wszyscy jak liście co w światłach poranka unoszą się na chwilę by opaść bez echa w pamięć ziemi co nie zna imion wszyscy jak ptaki co głosem kres znaczą na niebie rozdartym skrzydłem wschodu lecz nikt nie pamięta ich śpiewu bo już inny śpiew przykrył poprzedni wszyscy jak rzeki co w snach kamieni szukają drogi do morza lecz giną w piasku zanim zdążą poczuć słony smak końca wszyscy zagubieni jak listy bez adresu targane wiatrem przez puste pola gdzie nikt nie czeka na słowa wszyscy jak podróżni spoglądający w okno pociągu w którym odjechały ich lata wypatrują tam peronu gdzie pusta ławka i zardzewiały zegar
    • Ostatnio, na pytanie „skąd we mnie tyle energii?”, odpowiedziałem, że biorę ją ze świata ludzko-fikcyjno-energetycznego. Od tamtej pory go szukam, lecz znajduję go raczej w kawie o zbyt późnych porach. Tekst, który napisałem, też może być dla niektórych fikcją, lecz dla mnie to trochę tego świata ludzkiego, pomieszanego z przerwą na wyczyszczenie mojego błędu związanego z czajnikiem, co tę kawę miał zrobić, lecz nalałem za dużo wody.   I te perony, co już nie są fikcją, chyba to jednak rozkazy ambicji, bo co mi z tego, że jestem w Gdańsku, tylko dlatego, że nie jestem wyższy. O, jednak rosnę — wszyscy są w szoku, imię nazwisko — urósł choć trochę. Trzy centymetry bez żadnych prochów, co zrobić dalej, otwarty notes.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...