Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widać "piąty listopad" był rówinież dla mnie nie do odgadnienia. Wokół niego rozpętało się dziwne piekiełko. Chyba niepotrzebnie, bo dyskusja odeszła od poezji. Drodzy Panowie ja też mogłam oberwać za złe zrozumienie. Nie macie się o co kłócić. Po prostu nasz mózg jest tak skonstruowany, że odwołuje się do tego co mu znane, dlatego określenie "piąty listopad br." może troszkę razić. Zatem Panowie proszę podajcie sobie dłonie.
Swoją drogą mnie też wciągnięto w dziwny spór w wątku mojego ostatniego wierszydła. Tego rodzaju dyskusje są osłabiające i mało konstruktywne.
Pozdrawiam wszytskich : )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie żebym się czepiała, ale powyższe zdanie - wyciągnięte z wiersza - moim zdaniem wyraźnie sugeruje jednak dzień piąty listopada. Bo skoro bieżącego roku - ileż może być listopadów w roku? Nawet metaforycznie mi się to nie klei. Sądzę, że gdyby o to chodziło, to byłaby tu użyta raczej metafora w stylu "jesień cały rok. To już piąty taki z rzędu" wpasowana ładnie w rytm utworu...

Pozdrawiam, R.
Opublikowano

No nieźle Panie Pietrzak. Jak na Pana wiersze, które mi się nigdy nie podobały ostatnio pisze Pan nawet znośnie.
Podoba mi się bezpośrednie podejście do tematu, ale czasem wydaje mi sie, że za bardzo Pan skacze z temayu na temat wers po wersie. Może dlatego, że nie ma znaków interpunkcyjnych.


Wiersz podoba mi się w takiej postaci:

Muszę się pozbierać
-bez oka nie znajdę palców
bez palców nie wyjdę na własnych nogach
nie potrafię tego wytłumaczyć
kocham cię najbardziej kiedy zanikasz
jak wyburzony horyzont
poza tym dwadzieścia siedem lat i głupota nad wyrost

nie sądzę abym był w stanie stanąć
twarzą w twarz z odbiciem nocy
doprowadza mnie suka do szaleństwa
gdybym tylko znalazł drogę bez światła
łzy nie miałyby takiego ubawu
pożarłem całą duszę
i ciągle czuję ssanie
możliwe że to ty

Tej końcówki mogłoby nie być. To najgorsza część wiersza, która niczego nie wnosi..

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @lena2_ Zgadza się, lecz takiej kontrolowanej złości, gdyż nie warto burzyć swój wewnętrzny spokój.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...