Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sebastian_Pietrzak

Użytkownicy
  • Postów

    785
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sebastian_Pietrzak

  1. abyś wiedziała nie pozwolę już łudzić się nocami lata tego roku nie będzie mój wuja kiedyś złapał mysz - drugie piętro chowała się pod maszynę do szycia czekając aż nikt nie będzie gonił spojrzeniem tymczasem ja wolę szydzić prosto w twarz wtedy nikt nie pozna dlaczego nie obiecuję ale postaram się nie wrócić nie trzymaj mrożonego sernika za długo na wierzchu
  2. tak jakby ktoś zapukał do głowy Elizo Kaminsky walczyłaś twardo i mężnie ale możesz już spokojnie rozłożyć nogi targowałaś i byłaś obiektem przetargu lecz nie daj się zwieść szeptom spod stołu bo tak naprawdę ty tu rządzisz późnym wieczorem wygnasz się do chaty wcale nie złapałaś gumy siostro
  3. absurdalny powód:) jak i sam komentarz
  4. mówią na mieście że wyrzuty sumienia to pospolite przeziębienie i najlepiej skutkuje zimny kompres na oczy więc zbierz swoje śmieci do kupy straszysz tylko nienarodzone dzieci znowu pokochasz namiętnie a potem umrzesz nijako nie zapomnij zgromadzić wszystkich gazet z wyblakłą datą ważności i krzyżówkami mentalnymi gdzie na słowo honoru nie powstawały hasła tygodnia -rozpalimy domowe ognisko na środku rozsypki nieistotne ile mebli do tego będzie trzeba zużyć jestem pokojowym dekoratorem wnętrz od tak dawna obojętne jak głęboko zaszyjesz duszę nie ukryjesz tej poczwarki przede mną
  5. sześć siódemek świetnie pasuje do koloru w dłoni tej nocy nie szczędzimy sobie życzliwości jest za późno aby marudzić o marazmie kobiet w domu próżno szukać żywej duszy – są wymarłe obietnice skoro mam być ukrzyżowany to dlaczego nie teraz nie przez następną kolejkę póki stół się obraca bark w bark szukamy zepsutej wołowiny a przy drugim barku dwie pary świętych Zosiek jasne – są tak święte jak niedzielna spowiedź mojej bratanicy -sytuacyjny żart i nerwowe drapanie po skroni wszystko mnie tu wpierdala żywcem lecz nie ty Klaudio ty masz sześć szwów które mkną przez moje żyły i może ja też mógłbym dopiąć swego gdyby nie mój pęcherz niezwyciężony jeśli zejdziesz do łazienek przy pierwszym pisuarze jest durny napis nie próbuj mnie wyjebać w karty sześciostrzałowiec pod ladą Jima który mrozi krew na popielato
  6. Oto jest chrupki bochenek oto nie otwarty sklep w przedpokoju odmalowanym gdzie cała ciżba ciał się na chwilę jednoczy nieopodal kawał wódki oraz wino dziewicze aby wszyscy mogli zasypiać z syrenami zamiast na raka wpaść śnięta matko trzymaj nas na zapleczu w razie świętych wojen gdy będzie trzeba ponieść toast póki co nie wystawiać przed nowym rokiem a tymczasem zapraszam na przepyszną uszną kolacje i może taniec może krok do przodu dwa za pas wiesz skarbie widziałem złego człowieka widziałem kosiarza widziałem również twoje kłamstewka wypływające na brzeg nie miałem pod ręką miarki więc odgwizdałem tylko faul obiecując że tej linii nigdy nie przekroczę nie wolno ci od stołu teraz odejść dopiero co świeżą esencję sparzyłem
  7. No i pojawiła się Wiktoria jak już miałem zamykać powieki odmawiały posłuszeństwa że niby padają na pysk ale jeszcze przedtem miał być bal i krawat nowy garnitur wybrany płótno wypucowane najczystsze wizje brudnych zakątków naszej wyprawy ach to nie ty się spóźniłaś to godziny tak pędzą szybkość ponad świetlna no w sumie już jest zbyt ciemno aby namacać różnice i właśnie wtedy zebrało mi się na szczerość bądź łaskawa -zabierz tego potwora z mojej szafy bliżej mu do szafotu ponieważ dwa dni wcześniej myślę że niedługo będę pozowała przy tym oknie w trakcie gdy ty będziesz kończył kolejny wiersz potem zaśmiejemy się przy jakimś śniadaniowym żarcie podczas gdy niebo pęknie z zazdrości pozostało jeszcze tylko jedno uczucie w pokoju moja najdroższa - ciężko opisać
  8. Niczym zgięty krzyżyk lub drogowskaz bez celu mimo zaplanowanej podróży teraz złapałem po słowie że jednak widzisz mnie w pobliżu chodź choć spróbuję cię na potem aby nie przewracać się na boki bo tędy już wszystko wychodzi czy nie dziwi ani odrobinę że kiedy tak naprawdę toniesz jedyna dłoń którą widzisz mieni się w miłosnych kolorach o na pewno – nakręcę twój zegar aby tykał z moich ust na wilgotno-wiśniowe wargi z klucza rąk na łono zamku wyznaczę ścieżkę od uda do udław się i zasmakuję to co sama skradłaś dawno temu nigdy nie wierzyłem że te serenady na zewnątrz akurat pod moim oknem
  9. nie ubieraj Wiktora spojrzenia bowiem na jego krawędzi kończy się świat a niestabilność zaczyna potknęłam się potknęłam pochłaniając całe powietrze tego miejsca lecz to nie to co trzyma mnie w zawieszeniu drapiąc o sufit przesuwam się powoli aż do granicy granicy poczytalności gdzie pan celnik wbija wykałaczkę między żebra aż wywoła uśmiech och jakbym chciała już znaleźć się w tych płodnych wodach które utrzymywały przy życiu każdą małą myśl także pamiętaj o niezapomnianym pomniku naszej miłej ości – na jego podstawie wydrapany napis w dumnej nazwie ucieczka
  10. jak długo jeszcze mam być w tobie w tym bezruchu niezależnym ode mnie więc może popatrzę jak śpisz rozczesując zakręcone włosy od niechcenia podrapię plecy za miskę ulgi zbiorę rozbite myśli ze stołu mam umiejętność szybkiego sklejania rzeczy niepozornie dobrych teraz nasze słowa są zapożyczone z innych wierszy i za to na początek przepraszam nie umiem cię czytać tak jak się spisujesz czy możemy poudawać że jest doskonale przymykając oczy na to co wiemy no cóż będę się powoli zbierał zostawiając cząstkę nieobecności zamykam drzwi na to co powiedziałem
  11. to nie jest już tylko tymczasowe leczenie Monia krząta się po kuchni w fartuchu na lewą stronę w pokoju obok dzieci bawią się w rodzinę ich małe serca nie pojmują gorączki życia chciałam tylko powiedzieć że uwielbiam siadać na nasz szorstki parapet i czy wiesz Sebastianie ze ustawiłam twój ulubiony kanał w telewizji abyś tylko uśmiechnął się do mnie to jak sen który istniał gdzieś w strugach kołysanek za mało jednak słyszalny aby mu się przyjrzeć a tuż za oknem szare statyczne ptaki zbliżają się coraz szybciej do naszej czasoprzestrzeni zawsze bałam się otworzyć w strachu że to wszystko zniknie
  12. moja duma już w sąsiednim pokoju ściany pomalowane innym kolorem niż po wietrze oczy wciąż tak samo chłodne nie tylko od telewizji nie mogę zedrzeć jeszcze plastra mówili że będzie swędzieć na początku warstwa po warstwie jestem pod wrażeniem spalone sypialnie a w środku kraby kręci mi się w głowie od samych wskazówek zegarka
  13. w domu nie ma jedzenia od kilku miesięcy może lepiej znaleźć nowego kochanka przelecieć za nim wszystkie stany zapalne aby potknąć się o wysypkę zaufałam już raz całym łonem wszystko przemija mknie szlakiem poszkodowanych i do tego dochodzisz spokojnie
  14. to już kilka miesięcy dlatego nieźle kopie a więc gramy w karty w tych mięsistych okopach nie ma asów pourywane rękawy dłonie na skroś od mielizny jeszcze jedna zdrowaśka i zarzuć rozpryskowym oczy w chmurach piasek dousznie i nawet nie wiesz o co się rozchodzi była kiedyś taka piekarnia w starej dzielnicy świeże pączki ciepłe pieczywo tak mi strzeliło nagle do głowy czemu już się nie łamiemy chlebem
  15. Nie, nie widać. no i dobrze, nie ma łatwo
  16. słodka godzino wcale nie brzeg z kamieni i wypraszam sobie współczucie
  17. no dla niej...chyba widać że koleś wylewa żale przez jakąś złą kobietę w tej parodii rozpaczy
  18. a reklamy trzymają się kupy?
  19. no dla niej mogą być nieznaczące prawda?
  20. pola bitewne zostawione na drugiej półkuli nic nieznaczącą cząstką łupiną zeszłego lata ściany brzytew do dziś brzęczą budowane były z taką samą delikatnością jakby ktoś gdzieś reklamował nowy zapach sezonu odrysowuję na piasku kamienie żołądkowe wyrzucony uderzyłem się i boli a w koło brzeg
  21. I cienie bolą uciskają w starym schorowanym pokoju siedmioletnia Felicja ma jeszcze coś do zrobienia podaj chusteczkę lub zdarty materiał niech uniesie jej oczy w nieznane musisz odejść zanim się zarazisz widzę śniących ludzi za szklaną ścianą nie chcę wcale tego mówić lecz czy obudzą się zanim przyjdzie burzyć dzień II więc jak już zbudowałeś te schody pozwól mi się wspiąć na szczyt odwagi położyłeś kiedyś dłonie unikając każdego słowa nie znałam swojej roli ani jej końca III powtarzając połowiczne sentencje obawiam się że już nikogo nie ma w powietrzu nikt już nie przesiewa mojego oddechu jest jeszcze kilka fotografii na parapecie
  22. porażka przychodzi o różnej barwie spiker chrząkał coś w temacie powakacyjnych oparzeń lecz jakby było czegoś ci trzeba pokonuję ostatnie płotki związki witaminowe najlepiej polecane ciągle badam moją klatkę piersiową czy z nami wszystko w porządku czy wszystko w porządku z nami to była właśnie moja ulubiona scena miłosna masz na nią poronione pomysły więc zaczynam wątpić prawdziwa niezgodność zeznań jak z menu pauzy odkop swój oryginalny scenariusz przypomnij daty pierwszych spojrzeń sprawiałaś mi poczucie ciepła mam nadzieje że nie było ci chłodniej oczywiście pościelę łóżko jeśli tylko pojawisz się w progu a tak między nami gdzie się podziewasz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...