Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

. I.Otwarcie
Dałem wejść do serca odrobinie miłości.
Zbyt wiele - bałem się - zabije mnie. Dałem ogrzać serce odrobiną ciepła. - od gorąca dostaje się udaru - zapłaciłem za to niedużo. Powiedzmy, że cena była tożsama z ceną kropli do nosa. Teraz piję samotną herbatę, z nadzieją czekam jutra. Kawałek lodu spłynął po włosach na klatce piersiowej, szerokim łukiem ominął Twoje oczy. Zaplątał się w okolicach kostek i powodowany, zapatrzony w swe własne ciśnienie zamienił się w lód-44. Kiedy spadnie słonym deszczem w Twoje łono... Kiedy tak właśnie się stanie, na wszystkie świętości zaklinam: Nie Mów Mi o Dzieworództwie.

II.Zamknięcie
Tych dwoje pod latarnią...
Ona ukradkiem wręczała banknoty. On podtrzymywał ją, udając, że obejmuje. Przy okazji ukradł jej trochę wspomnień i skradł niejednego całusa. Tych dwoje - opartych o słup latarni. Zamykam oczy. Przywołuję w myślach ten obraz i powracające od wtedy pytanie: Kto z Nich Był Kurwą Właściwie?

Opublikowano

nie będę tego komentował bo nie ma co komentować ...ujmę rzecz inaczej, właściwie mam kilka pytań i chętnie usłyszał bym odpowiedź...

przyjmując założenie , że nie jest to prowokacja...nie robisz sobie jaj, interesuje mnie pewne zjawisko...

Jak ktoś, kto zajmuje się pisaniem, nie wnikam czy hobbystycznie, czy chce poswiecic temu życie...ktoś kto pisze ...cokolwiek...przelewa swoje myśli na papier, może napisać zdanie:

Dałem wejść do serca odrobinie miłości... i nie skreślić go. Wiesz, ja nawet nie potrafie sobie wyobrazić, jak może coś takiego przyjść do głowy pisarzowi,
albo takie:
Dałem ogrzać serce odrobiną ciepła. - kicz do bólu...

albo:
Kiedy spadnie słonym deszczem w Twoje łono...

pisarz, literat, poeta widząc takie zdanie spadnie z krzesła i będzie się tarzał ze śmiechu...

drugie moje pytanie jest następujące: O czym to jest? Korzystając z okazji, ze na tym forum mozna podyskutowac z autorem tekstu, chciałbym poznać idee tego utworu, gdybys w kilku zdaniach mi wytłumaczył ...

3) chciałbym poznać twoje literackie autorytety, kogo czytasz, kogo lubisz

Resztę przemilczę, nawet to, że kogoś twój tekst bawi, podoba się lub coś tu jest genialnego

Opublikowano

Podoba mi się. Może napiszę o moich odczuciach po przeczytaniu. Refleksja i taki mały smutek, bo poczułam zapach samotności. Styl jest bardzo ciekawy i zdania , które Pan Rutkowski wytknął są właśnie orginalne:).
"Kawałek lodu spłynął po włosach na klatce piersiowej, szerokim łukiem ominął Twoje oczy."
A te zdanie jest piękne.
Do Pana Rutkowskiego :
Nie rozumię jednego dlaczego Pan krytykuję Pana Adama non-stop. Wiadomo , że on nigdy nie będzie pisał takim stylem jak Pan. Każdy ma chyba wyrobić swój własny styl. To tak jak z kodem językowym, czasem ludzie odbierają na całkiem innych falach. Zostają w tym wypadku dwa wyjścia- spróbować zrozumieć te opowiadanie, albo wciąż sobie dogryzać.Panowie nie gniewajcie się na mnie- ja w dobrej wierze:)Pozdrawiam

Opublikowano

ja powiem tak, odnosząc się do powyższej dyskusji. owszem, mnie też te zdania na pierwszy rzut oka wydały się kiczowate. ale przestały takimi być, gdy dotarłem do końcówki=). i ten kontrast właśnie sprawia, że podoba mi się jeszcze bardziej. podejrzewam, że to zamierzone, ale nawet jeśli nie, to i tak super=)
pozdr

Opublikowano

Jak dla mnie zdecydowana przewaga kiczu. Podobno kicz można wykorzystać w kontrolowany sposób by uzyskać coś oryginalnego. Ty wykorzystałeś go tak, że zrobił się z niego jeszcze większy kicz. Taki mniej więcej hyperkicz.
Poza tym nie wiem dlaczego odnosisz się z taką arogancją do komentarzy negujących poziom Twojej prozy? Przecież ręka obtoczona wazeliną może zagłaskać człowieka na śmierć. Czyż nie? No chyba, że jesteś już wielkim pisarzem. A wg mnie NIE.
Pozdrawiam ;)

Opublikowano

Dzięki chopa-ki. Za to, że zajrzeliście i zostawiliście ślady. Adamie, swego czasu w opowiadaniu o "kocim szczęściu" ten, do którego rzekomo odnoszę się arogancko, proponował niedookreślać. Teraz chciałby, żebym pokazał mu palcem, opisał, wyjaśnił o co chodzi w tych dwóch scenkach. W międzyczasie w już to nie arogancki, ale według mnie chamski sposób i używając słów nazbyt mocnych zaatakował "Ręce Szopena", które według niego śmierdzą. Myślę, że skoro wyobraźnia nie jest używanym narzędziem odbioru tego pana, to tłumaczenia niewiele by tu wniosły. Wśród pytań dotykających zagadnień, które uważam za mój teren prywatny były takie, na które nie odpowiadam byle komu. Po prostu są pytania, na które nie mam ochoty odpowiadać KOGO LUBIĘ, JAKIE SĄ MOJE LEKTURY. Nie sądzę, że zostawiając je bez odpowiedzi, utrudnię odbiór tekstu. Pozostawiam jego (tzn. tekstu) interpretację czytającemu.
Czy to jest kicz?... Kiczem, to dla mnie jest sześćdziesiąte ósme powielenie tematu Kodu Leonarda. Choć i sam "Kod..." jest według mnie naśladownictwem stylu, formy i akcji tego, co znalazłem swego czasu u Katherine Neville. Kiczem nazwałbym tak zwane MODNE PISANIE, czy też PISANIE NA CZASIE. Nie jestem wielkim pisarzem. W ogóle nie jestem pisarzem. I pewnie nie będę, a kto wie, czy chciałbym. Adamie, co znaczy dla Ciebie słowo Wielki, użyte w zestawieniu Wielki Pisarz? Bo tego akurat nie rozumiem. Są Wielcy za życia, ale według kogo Wielcy? Kto ma o tym decydować? Ustawa? Kanon, według którego pisze się aktualnie? Naprawdę Wielkich weryfikuje czas. I niezmienne uznanie czytelników. Ani zaliczenie do lektur szkolnych, ani pozytywna ocena krytyków nie stanowi dla mnie miary wielkości.
Znasz to, prawda?
Krytyk oraz Eunuch
z jednej są parafii,
obaj wiedzą jak,
żaden nie potrafi...
Pozdrawiam odwiedzających. Andrzej (SUSAłKO!!!! Nie myl z Adamem!!!) Figowy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Droga Lilko Rusałko, napiszę krótko i zwięźle dopóki będziesz pisać "nie rozumię" zamiast "nie rozumiem" dopóty nie zajarzysz o co chodzi takim ludziom jak ja. Każdy MUSI sobie wyrobić swój własny styl, ale to co pisze powinno być logiczne, miec rece i nogi nawet jeśli z założenia autor chce uchodzic za poetę, pisarza niezrozumiałego. Zrozumiesz za kilka lat, kiedy bedziesz miała o czym pisać, na dzień dzisiejszy, powinnas założyć jakiś blog własną stronkę, na której dasz upust swej młodzieńczej wrażliwości... To jest forum prozatorskie i ktoś kto tu pokazuje swoje wypociny, powinnien być przygotowany na ewentualną krytykę...

i nie mam do nikogo uprzedzeń. Po prostu zaglądam tu od roku i nie znalazlem jeszcze nic co powaliłoby mnie na kolana. Są czasem ciekawe fragmenty, ale wiekszosc wystawia sie na posmiewisko....

Czy wyraziłem się jasno?

I na koniec ..do mistrza ... jestem chamski i arogancki, ale pamietaj, ze pisarz musi być próżny, a takie mięciutkie gąbki jak ty, nadal beda pisac o rekach szopena zawstydzonych swym swiadem i o kwasnym deszczu splywającym na kobieco łono, twoja pisanina jest żalośna do bólu...rozumiesz?

p.s Na poema art. koles pod pseudonimem WhiskeyRebbel publikuje swoje wiersze...to najlepsze wiersze jakie znalazlem w sieci...warto go poczytac, ale tylko moim zdaniem...chama i ignoranta...
Opublikowano

Pisarz MUSI być próżny? Pamięta pan wystąpienie Pani W. Szymborskiej przy okazji odbioru Nagrody Nobla? To ona Jest Wielka w tym momencie.Ale nie próżnością, tylko Sobą. I od Tych wielkich trzeba się uczyć, nie od próżniaków.
Idąc pana tokiem myślenia, jeśli wielkość jest tożsama z próżnością, to powiadam wszem i wobec ZAISTE RUTKOWSKI, WIELKIM PISARZEM JESTEś. Cha cha cha.

Adam Sosna: Dzięki za wgląd i zdanko (też krótkie). Pozdrawiam. AF

Opublikowano

Tak przy okazji, pisząc słonym deszczem, miałem na myśli coś, jakby płyn ustrojowy. Z kwaśnym deszczem mamy do czynienia prawdopodobnie, kiedy pan Piotr wypuszcza pianę z ust. I moja niecodzienna, wrażliwa wyobrażnia w jesienny wieczór podsuwa taki oto obraz: Siedzi, mina kwaśna, ślina będąca czystą formą jadu sączy się z kącika ust, zalewa amatorów, autorów. W jego samotnej głowie tłucze się myśl: "ręce szopena!!!". Widzi je wszędzie. Jadu jest po kostki. Panie Piotrze, podzielić się z panem bułką? Trzeba coś zjeść. Inaczej zwariujemy, a to dla pana sądzę obcy teren. Pozdrawiam. Już bez złośliwości. Smacznego.

Opublikowano

w takim razie masz płytką wyobraźnię... i wrażliwość czternastolatka przed pierwszym stosunkiem...ułatwię ci : siedzi nad ranem mina głodna prozy (bardziej niz alkoholu i papierosów) , bo na nowe książki go chwilowo nie stać, w necie ciezko znaleźć coś nowego ciekawego, a na biurze literackim dodają zbyt rzadko nowe teksty...siedzi wiec po nocy, szuka, i mówi sobie zajrzę, na to grafomańskie forum...patrzy i nie wierzy, że można formułować takie zdania...

Szymborska?? człowieku z kim ty wyjeżdzasz?? starą babcią??? wielka??? ma moze dwa fajne wiersze...

Opublikowano

Oto twój autorytet:
Cytuję:

"Noblistka zapewnia też, że:

"Partia. Należeć do niej.
Z nią działać. Z nią marzyć. Z nią w planach nieulękłych.
Z nią w trosce bezsennej. Wierz mi to najpiękniejsze
co się może zdarzyć".

Wisława Szymborska gorliwie wielbiła rewolucję bolszewicką, w ramach której wymordowano miliony niewinnych ludzi..."

I co ty na to...oryginalny autorze...??? na świerzbiące ręce szopena i kwaśny deszcz na jej łonie...

Nawet nie wiem po co to wypisuje...lata mi to koło ch... ciekawi mnie tylko kim ty jesteś...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...