Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Miliony ludzi tłoczyły się jak mrówki.
Podróżni czekali na pociąg ostateczny.
Żadnych walizek.
Żadnych pożegnań.
Pragnęli zatrzymać tę jedną chwilę zanim wyruszą w największą przygodę swojego życia.
Dzieci były za małe aby zrozumieć.
Niecierpliwiły się jednak przestępując z nogi na nogę.
Czarny koń zatrzymał się ulatniając parę niczym dym z paierosa rubasznego mężczyzny stojącego tuż obok mnie.
Matki, żony, kochanki, mężowie, wujkowie, dziadkowie, transwestyci, hetero i homo zaczęli się wpakowywać w zbyt ciasne drzwiczki.
Piec powoli wpuszczał ich do swojego wnętrza.
Zwierzęta z oczywistych powodów zostały w domu.
Zajmą się nimi sąsiedzi.
Mój przedział był zaskakująco wyludniony.
Samotnie dzierżył swoje cierpienie.
Nawet mysz nie zakotwiczyła się pod miotłą.
Było równie cicho i spokojnie jak w amerykańskich horrorach.
Polskich zazwyczaj się nie robi.
Powietrze bez litości przegryzało moje wargi.
Usiadłem na swoim miejscu tuż obok okna.
Zawsze mogę obserwować krajobraz, który ono skrywa.
Zawsze mogę oprzeć głowę na nocnym stoliku.
Nagle drzwi otworzyły się swoim dźwiękiem przypominając poranne brzęcenie much.
Dwudziestoletni mężczyzna - wysoki, postawny szatyn wślizgnął się w moje istnienie.
- Witam - rzekł wpatrując się we mnie badawczo.
- Czy mógłbyś mi pomóc wnieść walizkę na górę ?
- Jest dosyć ciężka.
- Bagaż doświadczeń trochę ją przerasta.
Zaskoczony tą propozycją jak i również samym faktem posiadania jakiegokolwiek bagażu postanowiłem spełnić chrześcijański uczynek i pomóc nieznajomemu.
Praktycznie rzecz biorąc opuszki jego palców powinny zahaczyć o moje linie papilarne.
Jednak tak się nie stało.
- To taka gra - pomyślałem
- Zrobił to specjalnie.
Obcy usiadł naprzeciwko mnie choć jak dobrze mi się wydawało jego miejsce znajdowało się zupełnie gdzie indziej.
W jego badawczych i przenikliwych oczach odbijała się moja twarz.
- Dzięki tobie nie potrzebuję zwierciadła.
- W rzeczy samej - odpowiedział mi głos.
- Pan dokąd zmierza ? - zapytałem tym samym obnażając w niestosowny sposób swoją ciekawość.
- Stacja graniczna przed końcem świata.

Opublikowano

Mileś mnie zaskoczył :)
Tekst poważny, wreszcie bez tych wszytskich wulgaryzmów (które waliły mnie po oczach jak w nocy światła drogowe samochodu jadącego z naprzeciwka), i chyba na Twój odmienny sposób dojrzały. Są pewne błędy stylistyczne, literówki i źle wstawiony enter, więc warto by jeszcze raz przejrzec tekst i nanieśc stosowne poprawki.
Za całośc jednak plusik :)
Pozdrawiam Cię cieplutko
M.

Opublikowano

??? przepraszam, czy ja czegoś nie dostrzegam ??? jeszcze trochę i zamkną mnie w wariatkowie , z tymi wszystkimi co piszą, i czytają ...albo to moja wina ? Zmieniam taktykę jak Paweł Janas

Bardzo ładnie piszesz... dobry kierunek...mhm zdecydowanie

Opublikowano

biedny Piotruś... nowa taktyka jest bardzo niebiezpieczna, wiesz? A co zrobisz, jak autor Ci odpisze "dziękuję, cieszę się, że ostatecznie się przekonałeś do mojego tekstu :)" ?

wiesz, to chyba taka próba fantastyki w sposób poetycki. Znowu. I "zabawa formą", żeby koniecznie było "inaczej". A gdyby to jednak napisać w formie klasycznej PROZY? Ja bym wolała, pozdrawiam.

Opublikowano

Po pierwsze autor nigdy tak nie odpisze,
po drugie : zabawa formą tak
nie musi być inaczej - koniecznie
napisałem tak jak czułem
a to dopiero początek ........podróży
wiem, że są błędy stylistyczne
nie bardzo orientuję się jak poprawić
literówki itd
wiedziałem choć zabrzmi to zbyt pysznie i dumnie i nieco próżnie
ale nie zmienia to faktu, że wiedziałem, że wam się spodoba
we wtorek część druga a później kolejne
na koniec
nie, nie zdradzę co będzie na końcu
przeznaczenia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mhm, o tym mówiłam, ale widzę, że Ty też normalnie piszesz w ten dziwny sposób, w porządku, jak uważasz. Mnie by się spodobało, gdyby zostało napisane konwencjonalnie. Nie umiem się wczytać, kiedy jest tak jak w tej chwili. Bo sam pomysł jest w porządku, nawet ciekawy, jak na fantastykę. Czuję, że jest w sumie fajna historia, ale jakoś nie mogę jej przeczytać kiedy każde zdanie jest w nowej linijce... jak w wierszu, a przecież to jest dział "proza". Czemu akurat tak piszesz? To ma jakiś cel? pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dołączam się i też pytam??


1. Dla mnie w Twoje twórczości szanowny macia miszko nie ma zabawy z formą, to raczej jakaś kpina z czytelnika, bo jeśli ktoś sie decyduje na eksperyment, to ma bardzo specyzowane wszelkie wytyczne jak takowy zabieg poprowadzić. Zatem jesli "bawisz się z formą" to udowodnij mi, że nie jest zwyczajne klikanie w enter po każdej kropce.

2. Jakoś nie mogę się przekonać do twojego pisania (czasami mam wrażenie, że bazujesz na takim efekciarstwie - napiszę coś o seksie, jakąś nazwę narkotyku wstawię, wcisnę coś o pederastach i już, ale ja poszukując głębi czuję niedosyt; częściej odczuwam zawód).

3. Wstawiasz krótki tekst, którego nie potrafię ani skomentować ani ocenić, bo jest tu mało rzeczy - brak rozwinięcia, nie ma na czym zaczepić oka, więc jak ja mam "powędrować" do następnych tekstów.

4. Przemyśl dokładniej o czym chcesz pisać, w jaki sposób to robić itp.
Opublikowano

Polemizowałabym.
Zeby pisac o seksie, narkotykach czy pederastach wypadałoby miec o tym jakies pojecie.
A wiesz mi Sanestis, jesli ktos faktycznie zyje na krawędzi, to malo kto, potrafi to opisac. Oddac.
Przedstawic rzeczywistosc taką, jaka jest naprawde.
Wielu czytelników "Łyka" te wszystkie "brudne historie", odbiera jako rzeczywisyty fakt, ale dopiero ktos, kto wie czym jest owy "bród" dostrzega niescislosci i załosne bledy, zalosne pojmowanie autentyzmu.
Za duzo kryminalnych i w11.
Troche nagmatwalam:) Sorry, nie jestem dzis w formie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No a o czym ja - szukam głębi i również autentyzmu (jażesz się tu wszyscy w tym rozumieniu intencji komentarzy rozmijamy). Odniosę się do własnego przypadku (bo nie wiem jak autor tekstu - nie znam go, więc nie mogę stawiać sądów typu - ma pojęcie o tym lub go nie ma). 80% zagadnien o których pisze dotyka mnie lub moich znajomych, a część jest polemiką z danym problemem (bo np. trudno jest doświadczyć kabinalizmu). Jednak pozostaje te 20% (na szczęście nie wyjęte z telewizji tylko z wyobraźni). Poza tym nie trzeba żyć na krawędzi, żeby pewne rzeczy dobrze opisać - literatura nie składa się z samych pijaków, narkomanów, pederastów, wariatów itp (jest i było wielu takich, ale niektórzy widzieli pewne zjawiska bądź studiowali dane zagadnienie i na podstawie zebranego materiału tworzyli cos swojego). Choć oczywiście masz rację - czasami trzeba posiedzieć z głową w muszli wymiotując jak kot, aby móc opisac to realistycznie i właściwie (tylko trzeba też mieć umiejętności - warsztat techniczny)...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena spoko, smacznego:)
    • @violetta daj spokój. nikogo nie szukam :)   też pójdę do restauracji. zjem stek z borowikami !
    • @Leszczym „To taka płynna medytacja!" Podobno najlepsze pomysły przychodzą gdzieś między drugim a trzecim piwem. Przed drugim - za mało odwagi. Po trzecim - za dużo pewności siebie i literówek. Poza tym to fakt - Hemingway pisał po whisky, Bukowski po wódce, więc dwa piwa to właściwie dieta pisarska! A ta agresja nad tekstem... znam to. Siedzisz, męczysz każde słowo, poprawiasz, wykreślasz, znowu wstawiasz, aż w końcu tekst się poddaje i umiera ze znużenia. A ty z nim. Pozdrawiam.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @Migrena no niestety nie robię:) musisz sobie poszukać kogoś lepszego:)
    • Mój licznik żyć się wyczerpał. Musiałbym płacić słone sumy pieniędzy, by go nie tyle zregenerować co wzbudzić  w nim nikły płomyk nadziei. A fatum tylko na to czeka. By go stłumić w popiele. Spalić wszystkie próby wyjścia już na starcie. Zresztą musiałbym stanąć w prawdzie. Obnażony i przegrany. Bez pewności w głosie. Siląc się na spokój. Snuć opowieści jak z najgorszego koszmaru. Dla uszu, które są nieczułe na ból jednostki. Zagubionej wśród labiryntu świata,  którego nie sposób rozgryźć,  będąc dzieckiem gotyckiej nocy, dekadenckiej, alkoholowo-lekowej samotni. Być nie duszą, nie ciałem  a tchnieniem jedynie grozy. Mroźnym powiewem, wśród wilgnych i ciemnych korytarzy domów. Porzuconych i kalekich już od upływu wieków.     O północy opuszczam bar  i chwiejnym krokiem idę przez środek ulicy, pustej już i grobowo wręcz cichej,  jak me serce. Bez emocji, których okazywać mi nie przystoi. Ruszam ku stalowej konstrukcji mostu. Na jego wąskiej barierce nie muszę stawać  ani w prawdzie ani w kłamstwie. Przeciw sobie i bliźnim. Nie ma tu uszu, które nie potrafią zrozumieć, ani oczu które nie potrafią przestać oceniać. Jest tylko wezbrany nurt, zimnej jak trup. Zimowej rzeki. Niosącej w wirach kamyki i gałęzie  ku zatraceniu. Zapomniałbym w tej ostatniej minucie. Rozpiąłem gruby, wełniany, czarny płaszcz. Z malutkiej wewnętrznej kieszeni na piersi, wyjąłem nieduży skórzany portfel. Gotówkę i monety posłałem w nurt. Tak jakbym wrzucał drobne do fontanny. Nie muszę myśleć nad życzeniem. Ono się właśnie spełnia. Życzenie śmierci.      Drżącymi z zimna nie strachu palcami. Wyjąłem małe zawiniątko. Twoje zdjęcie. Urzekająco doskonałe. Jak portrety, które wyszły  spod Twej uświęconej, anielskiej dłoni. Zatknąłem zdjęcie w szparze jednej ze śrub. Nie umiałbym skoczyć z Tobą. Najpierw rano odnajdą tylko to zdjęcie  a może nie zwrócą uwagi. Przechodnie, kierowcy.  Ci wszyscy głupcy. Ślepcy. Nie skojarzą. Dopóki rzeka nie wyrzuci  wzdętego od rozkładu ciała. Gdzieś w gnilne, przybite do ziemi mokrym śniegiem szuwary. Lub zatrzyma się w lodowym zatorze,  pod konstrukcją kolejnego z mostów. Twarzą ku toni.     Może i Ty nieraz do tego czasu  jadąc tramwajem z uczelni  przez tłoczny most Anichkova. Tęsknym, zmęczonym wzrokiem,  spojrzysz w dół ku rzece. I wspomnisz czule tego przeklętego poetę, który nie zabiegał w życiu o nic  ponad Twe względy. Do diabła z rozsądkiem. Chciałabym wrócić do dni dawnych  i znów kochać i wybrać sercem. Pomyślisz, ostatni raz posyłając mu wdzięczny i ciepły uśmiech. Wtem trup z trudem drgnął i oparł się o krę. Nurt i wolne, ciężkie bryły wokół  obróciły go ku jezdni. Uniósł z wolna rękę  i machał aż czerwone cielsko tramwaju  nie zniknęło mu z oczu, skręcając ku kamienicom  na Newskim Prospekcie.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...