Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




lepiej Jacku zdmuchnąć wielką białą głowę i sprawdzić: chłop, czy baba;

jeśli baba, powinna mieć w sobie wszystko i niewiastę i wiedźmę;
sama będzie jak pryzmat i soczewka jednocześnie;
w myśli i ruchach będzie płynna, w uśmiechu nigdy nie pojawi się drwina - bo to choroba pokrewna do zazdrości; w oczach będzie piec chlebowy; w dłoniach cały jej świat;
wtedy może budować, nawet rodzinę.

ewa

kto wie, czy nie minąłem się z taką, co ma w oczach piec chlebowy; właśnie - kto wie? i tak podobna do mnie, bo ma tyle samo, w dłoniach; bogata! i ja bogaty! :))) J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Lilko, nawet nie wiesz, jak miło...liryzm jest jak powódź, porywa bezpowrotnie; :))) J.S
Oj,może kiedyś dam się porwać:)))))))))

Lilio, co stoi na przeszkodzie? trzeba tylko zlirycznić - temat dowolny... :)))
Opublikowano

Stefanie - ależ oczywiście! świr jak wszyscy mający cokolwiek wspólnego z poezją, bo to dziedzina szarlatanów, a szaleństwo szaleństwu nierówne...zresztą czytałeś "śniegi" Bezeta - ciężko leżą na duszy...a moje śniegi jak światło - mżą przez firany rzęs...tak tak...szaleństwo niejedno ma imię;
:))) J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja wierzę i nie dlatego że jestem jakiś połet. jestem biolog, ale to nie przeszkadza cudom. :)

"Błogosławione pieśni malinowe..." C.K.Norwid; Biolog bez wiary to już nie biolog, tylko typolog i patolog; cud życia w każdej jego formie czyni z każdego wyznawcę i poetę; jesteś dzie wuszko poetką; :) J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



gwałtem? może nie chcieć... :)) J.S

zawsze można ją zwabić ;)))

a przynętą wierszyk? np.: nęcą mnie męczące noce
spędzone pod jednym kocem

które zawsze można odwrócić: męczą mnie nęcące noce
spędzane wciąż pod jednym kocem

w zależności od stosunków dobrosąsiedzkich; :))) J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a przynętą wierszyk? np.: nęcą mnie męczące noce
spędzone pod jednym kocem

które zawsze można odwrócić: męczą mnie nęcące noce
spędzane wciąż pod jednym kocem

w zależności od stosunków dobrosąsiedzkich; :))) J.S

spędzić niemęczące noce
nęcąc kocem

;P

znęcony kocem bardzo się pocę,
więc wkrótce pewnie się okocę! :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



gusła, jakie rozciągnął Amor nad moimi gośćmi pod "Pejzażem" działają oszałamiająco narkotycznie;
może czytać zamiast viagry? :))))))))) J.S
upalny negliż też robi swoje...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



będzie to towarzystwo pań skruszonych, jak objawi im się w całej swojej cudowności peelowa/peel, śnieżyczka tak bardzo podobna, że aż niepodobna ; to możliwe - by na wielkiej łące świata, pośród śniegów odkryć w cudzych dłoniach własną tożsamość; czy nie tego szukamy?
:))) J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
    • @Berenika97   więc tańcz Nika do białego rana :)   a ja, z niezwykłą przyjemnością będę pośród gwiazd, podawał Ci kryształowe kieliszki z Dom Pérignon Plénitude.   i będę zachwycony :)    
    • @violetta   super :)))))   jest Ci przyjemnie bo Twoje ciało obejmują we władanie endorfiny.   Twoje własne - Violetkowe :)))    
    • @Berenika97 Bardzo dziękuję za tak głęboką i trafną analizę. Cieszę się, że udało się Pani dostrzec te niuanse i złożoność tematu, na której mi zależało. Pani interpretacja doskonale oddaje intencje utworu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...