Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czasami smutno mi o Panie
I czuje ze cos sie stanie
Moje serce drzy z rozpaczy
O Panie powiedz co to znaczy
Moj niepokoj tak wielki
Ze serce rozsadza
Pomoz mi o Panie!
Dyc nieba siega twoja wladza..
Uwolnij mego Aniola Stroza
Ktory zastepy twoich Aniolow podbuza
Zeslij go na ziemie niech przy mnie jak brat stanie
Niech serce nie drzy wiecej, niech czuje i walczy
Niech walczy i tworzy, niech sie stanie , nareszcie cud Bozy.

Opublikowano

a dlaczego nie po polsku ???
dwa ostatnie wersy nawet fajne, reszta... strasznie nie lubie wierszy-modlitw, a zwłaszcza typu "pomóż mi panie" (ale to moje zdanie), poza tym ten rymowany początek nie pasuje...
ps. dlaczego "Panie" jest z dużej, a "twoich(Aniołów)"z małej ???

Opublikowano

hmm... ogolnie wiersz wydaje mi sie naiwny i troche wymuszony, rymy sa bardzo oczywiste a o rytmie nie ma mowy tutaj... ogolnie w ostatniej zwrotce ja bym zmienil kolejnosc wyrazow, zrobilbym tak:


"Niech serce nie drzy wiecej, niech czuje i walczy
Niech walczy i tworzy, niech nareszcie stanie sie cud Bozy"

Wg. mnie teraz jest bardziej plynnie, ale to jest tylko moje zdanie. ogolnie wiersz mi sie nie podoba... no i ten zwrot bezposredni do boga, do pana... brrrr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Indian.. niech cie uscisne! Mamy ostatnio te same mysli.Mirek by powiedzial" zastanawiajace":)

jednak moje przeczucxia sie sprawdzily.To drogi wiersz tego autora ktory przeczytalam i odnioslam to samo wrazenie

Opublikowano

Ogólnie mam "nieciekawe" nastawienie do wierszy o treściach religijnych... a tu jeszcze te "O Panie...", "Pomóż mi o Panie!"... no ale tak obiektywnie patrząc to mogę się chyba jedynie przyczepić o rytmikę... a właściwiej jej brak... no a wiersz nie przemawia do mnie z wiadomych powodów

O polskich czcionkach nie będę wspominał bo też kiedyś miałem ten sam problem...

Pozdrawiam i czekam na kolejne wiersze (może o innej treści)
Krzysiek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
    • @Waldemar_Talar_Talar to tylko cieszy moją skołataną duszę. Dziękuję.
    • I.  Dobrze, że mogę kochać  bez rekomendacji –  jak się kocha  rysę na szkle,  bo przypomina twarz.  Ty możesz  nie wiedzieć.  Możesz spać spokojnie  w świetle,  którego się nie domagam.  Nie pytam.  Nie proszę o   wyjaśnień –  wiem, że tłumaczą się  z miłości  ci, którzy przestali kochać.  Czasem piszę  do ciebie  wiersze, których nie kończę,  bo koniec  to już nie o tobie. II.  A potem wracasz –  nie słowem, nie gestem –  ale oddechem,  który zostaje  na szklance po herbacie.  Nie wiem,  czy to znów miłość,  czy tylko echo  w miejscu,  gdzie milczenie  nauczyło się twojego głosu.  Znów czytam  to, co nie zostało zapisane.  Znów jestem  tym, który nie potrafi  zrezygnować,  choć już dawno  zrezygnowano z niego.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...