Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Znów półmrok mnie otacza
Świeca tli się...
Powoli wygasam
Wolno pochłania mnie sen

Odpływam w niebyt
Z ciężkim oddechem
Urwany ich krzyk
Następny mar z mieczem

Niezrozumiałym echem tnąc
Bezsłownym pomrukiem
Niczym krwistą klingą
Łamiącym krąg duchem

Wrzaskiem zbudzony...
Zapalam kolejną
Czy ta przed nimi uchroni?
Zamknie Ścieżkę Ciemną?
[sub]Tekst był edytowany przez Krzysztof Butkiewicz dnia 04-01-2004 18:54.[/sub]

Opublikowano

Do pewnego momentu myślałem, że to kolejny (milionowy?) wiersz o samotności, półmroku i śmierci. Musiałem przeczytać kilka razy, żeby zrozumieć co Ciebie trapi. Pytasz czy "zamknie ścieżkę ciemną" ? wątpie. tutaj czas jest i klucznikiem, i dozorcą i zamykającym, otwierającym... tego nie da się "załatwić" w jedną noc, jednymi refleksjami, jednym przebudzeniem.

Ładny wiersz.
Pozdrawiam,
s.m.

Opublikowano

Panie Sewerynie >>> Mimo iż wiem, że jedna noc nie może nizcego rozwiązać, to i tak jakąś częścią siebie na to liczę - ot, ludzka naiwność... poza tym wiersz pomógł mi wszystko choć trochę uporządkować...

Panie Tadeuszu >>> proszę, tylko nie per Pan do mnie :) ... za młodym na to :) wystarczy Krzysiek bądź chłopca - w ramach integracji oczywiście :)

Pani (Panno :)) Haniu >>> Na słoneczną plażę? W środku zimy ? :P ... Cieszy mnie, że jakiś wiersz wędruje do ulubionych... i mam jedno pytanie : czy Pani nie publikuje tutaj swoich wierszy? na profilu nie wyświetla nic , a chętnie bym coś przeczytał...

Ogólnie rad jestem, że wiersz się podobał

Pozdrawiam
Krzysiek

Opublikowano

>>>>>Pani (Panno :)) Haniu >>> Na słoneczną plażę? W środku zimy ? :P ... Cieszy mnie, że jakiś wiersz wędruje do ulubionych... i mam jedno pytanie : czy Pani nie publikuje tutaj swoich wierszy? na profilu nie wyświetla nic , a chętnie bym coś przeczytał...>>>>>>>

Poproszę Haniu:)

Z tą plażą to jak najbardziej na serio :)))) Niekoniecznie trzeba tam być, żeby po ciepłym piasku, na Helu naprzykład, podreptać :))))

Niektórzy mają dar, umiejetność, potrzebę, odwagę... pisania i publikowania swoich wierszy, ja pozostanę przy czytaniu.

Pozdrawiam cieplutko
Hania

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jo, hałda - jęzor, jak łopata: połkaj. Rozę jadł, ahoj!            
    • Musi lec z celi sum.               Kasia i sak.    
    • nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz   nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją   nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa   nie boje się jej bo  jest światłem które noce upiększa   nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.  
    • Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali    Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet    A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim  Wierzyli że idą w imę chwały  więc swoje życie w ofierze za niego dawali I nigdy się nie przekonali że nie podszepnie umarli    Teraz leżą w grobach  puste, zimne twarze  Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie ale jak marionetki nie świadome niczego  nie są wspominani i nigdy nie będą
    • Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...