Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

hmm pobudka


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ale Olesiu badzmy dobrej mysli oł yeah ;P moze tym razem sie uda . kto wie panownie maja pole do popisu tylko niech sie nie klócą przypadkiem. poki co ja jestem dumna z gry polaków poniekąd ;-) szkoda tyko tez tak koncowy rezultat :-(
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ehehe no juz nie badzmy tacy surowi. nie popisali sie w meczu z ekwadorem ale w tym ze dali dupy nie mozemy powiedziec. starali sie i walczyli . chwala im za to . adie ide kompac sie i zaraz wracam.
Opublikowano

hmm seks? ee tam gadasz. pewnie sie schlali ;-) a odnosnie powiedzenia to prawda. no cóż nudy chyba idę ;> zobaczymy co skomentują jak wytrzezwieją hyh

Opublikowano

przepraszam ale czy wy macie tak samo glupie skojarzenia jak ja odnosnie tych zdjec ;-) ?

http://mundial.onet.pl/65902,1247843,5464,21,49,0,1,fotoreportaz.html

http://mundial.onet.pl/65902,1247843,5464,21,46,0,1,fotoreportaz.html

http://mundial.onet.pl/65902,1247843,5464,21,36,0,1,fotoreportaz.html

http://mundial.onet.pl/65902,1247843,5464,21,34,0,1,fotoreportaz.html

http://mundial.onet.pl/65902,1247843,5464,21,9,fotoreportaz.html

ah zreszta sami zobaczcie jakie sceny zamieszone ;>

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ano nudzilo nudzilo zobacz sobie jeszcze inne zdjecia z ich minami bo tu dalam kilka przykladow ;P
Opublikowano

Mnie również najbardziej podoba się pozycja na "rozpędzonego jelenia";
to może być hit, choć to raczej dla ostrych zawodników;)

Zauważcie jeszcze, że na tym pierwszym zdjęciu to są te sławne świnki dwie
- jest Schweinstiger ("świniotygrysek" w wolnym tłum.?) oraz nasz ukochany
Krzynio (swoją drogą mam dla niego duży szacunek, nawet po tym meczu).

Pozdrawiam miłe panie i mam nadzieję, że na pożegnanie nasi szczelą jednak
jakieś bramki... :)

Opublikowano

Pani Espeno, ze zdjęć naprawdę ładnych polecam fotkę z Borucem i Podolskim
- po zakończeniu meczu Podolski podszedł do wciąż siedzącego na murawie
i patrzącego ze smutkiem w dal Boruca, pochylił się i coś mu tam mówił na pocieszenie.
Możecie się śmiać albo złożeczyć, ale miom zdaniem to był piękny moment.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




jak to sie mowi : polak madry dopiero po szkodzie :| hyh

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...