Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To moja życiowa dewiza.

Yasioo, wiem co to punk (grałem krótko w kapeli crustowej - w zasadzie to rzut beretem od mojej thrashowej działki ;P). Tutaj akurat uogólniłem - nie przychodzi mi w tej chwili do głowy nazwa żadnego zespołu metalowego, którego nazwa byłaby polskojęzyczna (pomijając KATa, ale to skrót czy symbol, więc się nie liczy), natomiast punki na ogół nazywają swoje kapele po polsku (choć nie jet to oczywiście żelazną regułą). A że żadna kapela punkowa nie nazwie się Kosa w żyłę, to co - tak samo nie nazwie sie tak żadna metalowa formacja, ani hip-hopowa, ani NSowa, najwyżej może jacyś pierdolnięci core;owcy, ale oni się nie liczą :P

Nie ma jak rzeczowa dyskusja poparta konstruktywnymi argumentami :P
Opublikowano

z punk rockiem jest problem o tyle, że ta muzyka jest niedefiniowalna. są różniste odmiany punkowego grania (praktycznie co zespół to inny punk). szanuję twoje zainteresowanie muzyką metalową, ale moim zdaniem jest ona dosyć monotematyczna i mam jakąś niezrozumiałą awersję do tego rodzaju mrocznych przekazów (to nudne wielce). bo co z tego, że scena metalowa jest dosyć zróżnicowana skoro nie niesie za sobą konkretnego przekazu. z mojego punktu widzenia muzyka dzieli się na dwa rodzaje: ideologiczną i artystyczną...w metalu nie widzę pierwszego, a bardzo kiepskie drugie. punk rock jest dla mnie muzyką najwyższej odpowiedzialności, czyli: wypnij na to dupę. i to co mnie pociąga w nim to dystans ludzików tam grających, cynizm i groteskowość. jednocześnie nie ma mowy o jakimś wielkim artyzmie, ale nie o to w tym chodzi: punk to jeden wielki dowcip ;). zadziwiające w końcu jest to, że oni robią "coś z niczego";)

tak sobie pozwoliłem napisać trochę z pietruszki ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby kolejną linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...