Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nazwałem ciebie Zaistnieniem,
jakbym nazywał przyszły czas,
a on nim nastał, to przeminął
i przeszedł, gdzieś tak mimo nas.

Pamiętasz, było tak upalnie,
powietrze grało rojem pszczół...
Rozbitych myśli korowodom
ptak skrzydłem niebo tnie na pół.

To twoje – błękit poszarzały,
to moje - chmurne, jak ja sam,
i tylko serce się rozdziera
z łoskotem stu spiżowych bram.

Tak cicho krąży mi po twarzy
twój głos niesiony żaglem nut.
Jest już po burzy, deszcz ostatni
wystukał mi twój krok, twój chód.

Opublikowano

kurczę, Piaście, co ci się stało?
trzecia mi się skojarzyła troszkę z piosenką M. Rodowicz, jak dla mnie najsłabsza, ale reszta jest ok:) coś mi zgrzyta, ale musze poprzeżuwać troszkę:)

pozdrawiam cieplutko!!
ER

Opublikowano

Zastanawiam się nad logiką wersów

Rozbitych myśli korowodom
ptak skrzydłem niebo tnie na pół.


... no ale to przecież poezja :)

Nie będę się czepiał. Nawet rymy mi nie przeszkadzają.
Wiersz nie przejdzie do klasyki, ale mi się podoba ;)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hahaha, zawsze o tym pamiętam, Olesiu, ale gdy "widzę" ciebie uśmiechniętą, to się cieszę, hihihi
Pozdrawiam miło Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kurczę, no wiesz jak to jest - raz na..., raz pod... jak w życiu.
Przeżuj, Ewa, przeżuj na spokojnie,, wypij kawkę lub herbatkę i sypnij bęckami, boć to żadne arcydzieło, nawet obok takowego nie leżało, o czym dobrze wiem...
Pozdrawiam miło przed snem Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiem, że nie przejdzie, ale wiersze są po to, by je ludzie czytali, a gusta są przecież różne. Każda ocena na tak cieszy jednak i dodaje skrzydeł...
Niech zostaną bez wyjaśniania te dwa wersy, dobrze???
Dzięki i pozdrawiam Piast
Opublikowano

Pamiętasz, było tak upalnie,
powietrze grało rojem pszczół...
Rozbitych myśli korowodom
ptak skrzydłem niebo tnie na pół.--->czas się nie zgadza, grało,a teraz tnie? wiem, że pierwesze 2 wersy to wspomnienia, ale są tak płynnie połączone z chwilą obecną, że troszkę to gryzie.

To twoje – błękit poszarzały,
to moje chmurne, jak ja sam,--->ona ma szare, on ma pochmurne, czyli w sumie szare, więc te nieba trochę się zlewają:)
i tylko serce sie rozdziera-->siĘ
z łoskotem stu spiżowych bram.--->spiż nierozerwalnie kojarzy mi się z Horacym (ale co ja tam będę) nie wiem, chybabym dała tu coś innego, bardziej zwyczajnego (może więziennych?)

rozumiem, że peelowi za szybko minęła miłość, teraz w sumie tylko może siedzieć i wspominać. Ona zaistniała w jego życiu i sobie poleciała jak pszczółka dalekooooo...jak to w roju(każda pszczółka leci w inną stronę)tak myśli mu się rozbiegły i skleciły na niebach: ona pewnie ma życie poukładane, szarą codzienność, a on ciągle wzdycha i jest pochmuny(rada dla peela: uśmiechaj się do życia, a ono uśmiechnie się do ciebie:) peel jest rozdarty wewnętrznie, bo nie wie, za którą bramą czai się trwałe szczęście(?) no cóż, wybór czasami bywa trudny:) no i tak sobie o niej myśli, i wspomina...Piaście, myśłi i myśli i nic z tego chyba nie wynika(?) albo za krótko przeżuwałam:) ona odeszła, on tęskni. banalne troszeczkę. ładnie poubierane w słowa, zwłaszcza w ostatniej slyszy się ten deszcz:)taka delikatność i w sumie spokój.na plusiora wielkiego. tylko...gdzie bomba?

pozdrawiam cieplutko!!!
ER

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Była! Wybuchła w tytule:)
No, ja też musiałem dojrzeć, żeby móc się wypowiedzieć.
A więc melancholia w dobrym, "naturalnym" że tak powiem
wydaniu, nastrój i odgłosy (daleki pomruk, ostatnie krople
deszczu itp.). No po prostu Piast liryczny jak zwykle:)

"Rozbitych myśli korowodom
ptak skrzydłem niebo tnie na pół."
- zgadzam się z panem Muchą: salto mortale deklinacji.

Ale akrobata się nie zabił:)
Piaście, daję plusa rzecz jasna!
Opublikowano

Jestem więc "nie wszystkim" bo mi się podoba. Bardzo nawet. ładnie się przez niego "płynie".

Tak cicho krąży mi po twarzy
twój głos niesiony żaglem nut...
Jest już po burzy, ostatni deszcz => a może lepiej "deszcz ostatni"? Przeczytaj na głos.
wystukał mi twój krok, twój chód.

pozdr serdecznie
Weronika

Opublikowano

Witam romantycznego Piasta. Rymy lubię, od miłości w wierszach się nie wzbraniam, a więc lektura Twojego sprawiła mi przyjemność. Też kiedyś spotkałam Zaistnienie, tylko w wydaniu męskim, zakończenie było podobne.
A to kilka moich uwag:

Nazwałem ciebie Zaistnieniem,
jakbym nazywał przyszły czas,
a on nim nastał, to już minął
i przeszedł, gdzieś tak mimo nas.

Pamiętasz, było tak upalnie,
powietrze grało rojem pszczół...
Rozbitych myśli korowodom
ptak skrzydłem niebo tnie na pół. ---------> a nie lepiej dla zachowania czasu ciął

To twoje – błękit poszarzały,
to moje chmurne, jak ja sam, ------------> konsekwentnie: to moje - chmurne
i tylko serce się rozdziera
z łoskotem stu spiżowych bram.

Tak cicho krąży mi po twarzy
twój głos niesiony żaglem nut...
Jest już po burzy, ostatni deszcz--------> tak jak Vera ...deszcz ostatni - rytmiczniej brzmi
wystukał mi twój krok, twój chód.

Pozdrawiam cieplutko w kolejny deszczowy dzień

Opublikowano

Podoba mi się twój wiersz, płynny, dobże się w miego wczułem.

Tak do tych spiżowych bram to więzienne to raczej by było dziwne, a co do skojarzenia z Horacym to dobrze że się tak kojaży. W tamtym wierszu było o tym że spiż jest wieczny a tutaj też bramy które będą wieczne. Będzie się zmieniać że są otwarte lub nie, bo uczucia czy wspomnień nigdy nie da się wymazać do końca da się je zamknąć, odseparować, ale nie zniszczyć. Podoba mi się to bo odrazu się kojaży z Horacym, czyli jeszcze bardziej eksponuje znaczenie i rozmyślanie nad tym wierszem. A o to chodzi w poezji by pobudzać do myślenia.

A co do ptaka tnącego niebo jest według mnie we właściwym miejszcu i formie. Akcentuje rozłam jaki nastąpił. A poza tym wcześniej był opis tego jak było, a potem następuje chwila rozmyśleń nad tym że to się skończyło. Wygląda to tak jakby podmiot spoglądał na tego ptaka i w jego locie znajdywał opdowiedź, wskazuje na to wykorzystanie deszczowej pogody do opisu co jest całkiem do rzeczy. Według mnie wszystko współgra.

Tak to interpretuję, nie wiem czy dobrze. Ale w każdym razie wiersz jest spox. Pozdr

Opublikowano

Piaście Liryczny-kilka małych poprawek i pięknie będzie.
Bardzo się podoba.
Serce musiało bardzo cierpieć.Kto tego nie pozna
nie napisze takiego wiersza.
Pozdrawiam majowo:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Za wszystkie odwiedziny i miłe słowa mocno dziękuję.
Bardzo się cieszę, Sewerynie, z twojego komentarza, z bardzo prostego powodu. Wyjaśniłeś wszystko
to, na co moi przedmówcy zwracali uwagę. Twoja interpretacja to samo sedno. Jeśli chodzi o ptaka
tnącego niebo, to jestem zaskoczony trafnością wypowiedzi. Znaczy to, że udało mi się przekazać to, o czym myślałem. Na trzykropku kończy się czas dawny, przeszły, potem jest tylko dzisiaj...

Ewa Rajska rozumiem, że peelowi za szybko minęła miłość, teraz w sumie tylko może siedzieć i wspominać. >>>
Peelowi nie minęła miłość za szybko, ona mu w ogóle nie minęła, dla niego tylko ta... jest niedościgła...
A nieba co i raz - trochę się zlewają...

Vera Ikon
Beenie podpowiedziało, żeby pozbyć się myślnika - chyba chochlik jakiś, albo licho. Wracam więc do
pierwowzoru. Czuję, że cieplej się zrobiło, papapa

Luthien_Alcarin >>
Wspomniany chochlik, albo licho , skusiło mnie, by dać trzykropek po - żaglem nut. Też przy
przepisywaniu tutaj. Wracam znów do pierwowzoru i go wyrzucam, ale nie ruszę go z drugiej zwrotki za
nic we świecie. On tu tnie czasy i wszystko... Za wizytę - z poważaniem dziękuję i zapraszam, Agatko,
w odwiedziny częsciej.

Veronique Sijka >>
No i o to chodzi, by było miło. Pozdrawiam także miło bardzo.

Piast
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie... nie wierzę, Michał, nie wierzę. To chyba jakiś podstęp, podstęp ani chybi... hihihi
Pozdro miłe Piast

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...