Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

piwność oczu upija nawet mnie
zamkniętą w pustym ogrodzie
przekwitniętych przebiśniegów

nektarem maluję emocje
nieco wyolbrzymione
melancholią ostatniej jesieni
czuję słony zapach deszczu
i pozytywne wibracje powietrza

tak rzadko carpe diem

Opublikowano

piwność oczu upija nawet mnie - to jest świeże
zamkniętą w pustym ogrodzie - tutaj - to "pustym" jest nieuzasadnione, patrz wers niżej
przebiśniegów

nektarem maluję emocje - a nie lepiej "spijam" czy cóś ?
nieco "już" wyolbrzymione
melancholią przekwitniętych jesieni
czuję słony zapach deszczu
i pozytywne wibracje powietrza

tak rzadko carpe diem

Troche uwag mam, trochę pogrzebałem, minusem są pewne niedociągnięcia przy używaniu słów jak "pusty" np., jezeli cos tam jednak jest. Na przyszłośc uważac, co by nie powtarzac :)
Ale ogólnie, czemu nie ?
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i właśnie o to tu chodzi... dla mnie jest pusty, mimo że jednak są tam przebiśniegi i do tego przekwitnięte

wszystkim dziekuję :)

pozdr, fr.ashka ;)
Opublikowano

Według mnie w tym utworze istnieje równowaga pomiędzy
wiosną a zimą, pozytywnym a poszarzałym nastrojem. Dlatego
w pierwszym odruchu tytułową "zieleń w tle" wyobraziłem sobie
nieomal jak mchy i porosty między płytami chodnika. Nie wiem
czy o to ci fr ashko chodziło.
Rzecz jasna opisałem subiektywnie. Pzdr!

Opublikowano

miniaturka - podziwiam za tworzenie klimatu w kilku
wersach, jednak jak na Ciebie, to tak sobie. ogólnie
lekkostrawnie, choć przyznaję, że mam nieco osobiste
skojarzenia

tekst odbieram jako wynurzenia osoby, która wspomina
przeszłość, ale nie potrafi się z nią pogodzić, nie docenia
tego, co posiada


zdrówka i serdeczności Espena Sway :)

Opublikowano

piwność oczu upija nawet mnie - dlaczego nawet Ciebie? jesteś taka mocna, czy może przeciwnie - nie pijesz?

zamkniętą w pustym ogrodzie - nic szczególnego
przekwitniętych przebiśniegów - 'przekwitniętych' bleee

nektarem maluję emocje
nieco wyolbrzymione
melancholią ostatniej jesieni
czuję słony zapach deszczu
i pozytywne wibracje powietrza - bardzo fajna strofa, szczególnie wibracje poiwetrza

tak rzadko carpe diem - również mi się podoba


pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...