Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jestem przy niej od początku. Patrzy na mnie z nadzieją. „Pokochasz mnie?” pyta z niedowierzaniem. „Już cię kocham”. Czuję emanującą od niej wdzięczność. Uśmiecha się i słucha w skupieniu, gdy opowiadam o zasadach. Jedynych słusznych. Moich. Zasadach Any.

Jestem świadkiem pierwszych sukcesów i porażek. Łajam i nagradzam, karzę i chwalę. Obserwuję, jak z każdym dniem staje się piękniejsza, jak jaśnieje i rozkwita, odradza się na nowo. W chwilach zwątpienia krzyczę by wytrwała, przyjmuje mnie z pokorą i dokonuje wyboru. Wybiera mnie. Jedyną, którą kocha. Jedyną, która zawsze jest szczera. Jedyną, w którą wierzy. Mnie – Anę.

Widzę, gdy skrada się w ciemnościach. Błądzi delikatnie palcami po gładkim blacie. Drży nerwowo i co chwila zatrzymuje się nasłuchując. Niczym zaszczute zwierze, które próbuje uciec. Ale tylko na chwilę. Oderwać się od siebie i swojej choroby, zatrzasnąć masywne drzwi z poczuciem winy i pustki.

Widzę to wszystko, ale milczę. Wiem, że jutro przyjdzie do mnie błagać o przebaczenie. Powie o próbie ucieczki, o tym, że czuła się w nocy samotna. Będzie płakać i chwytać za kostki wychudłymi palcami. A ja stać będę niewzruszona, zimna i nieprzejednana. Jak głaz, którego nie obejdzie, nie przesunie, nie przeskoczy. Ja, która znam zasady. Ja, która wiem jak postępować. Ja – jedyna przyjaciółka. Ja – Ana.

Jestem przy niej w te dni, gdy siedzi przed lustrem i płacze. Błądzi zmęczonym wzrokiem po nędznym odbiciu, szepcząc: „Ano, ile jeszcze?”. Gładzę ja wtedy delikatnie po włosach i śpiewam cicho kołysankę:
„Gdy zaśniesz zapomnisz o bólu i znoju,
a rano na nowo zaświeci ci słońce,
Ja będę wciąż obok cię wspierać kochana,
Dzień cały do końca, do końca…”
Patrzę, jak przymyka powieki z uczuciem ulgi na bladej twarzy. Uśmiecha się niepewnie w ostatnim geście i odchodzi do krainy, w której ból nie istnieje. Odchodzi do krainy odpoczynku, by nabrać sił przed kolejną walką. Kolejnym dniem ze mną. Tą, która łaje. Tą, która kocha. Tą, która jest jedną przyjaciółką.

Jestem przy niej, gdy leży na łóżku i nie ma sił by wstać. Siadam wtedy obok i ściskam delikatnie jakby martwą dłoń. Opowiadam jej o moim ogrodzie, w którym kiedyś zamieszka. O ogrodzie, w którym czuć się będzie piękna i wspaniała. Ogrodzie Any. Będzie w nim najpiękniejszym z kwiatów, ukochanym i jedynym. Spogląda na mnie z wdzięcznością, zaciskając zbielałe wargi. „Czy to już koniec Ano?”. „To dopiero początek”. Odchodzę by mogła odpocząć i przygotować się do podróży.

Gdy wracam, słyszę już świst odjeżdżającego pociągu. Konduktor nakazuje wsiadać, machając do ludzi energicznie. W tłumie stoi ona – naga i bezbronna. Ludzie mijają ją nie mogąc powstrzymać grymasu obrzydzenia, odwracają wzrok, wlepiają go w posadzkę. „Ano, czy to już?”. „Już” odpowiadam i wsiadamy do pociągu. Kładę ją na podłodze i spoglądam w wyblakłe oczy, gdy zamykają się powoli, jakby od niechcenia, przypadkowo, mimowolnie. Świat zwalnia delikatnie, bez szarpnięcia, aż zatrzymuje się całkiem, pochłaniając mój kolejny kwiat. Najpiękniejszy ze wszystkich, najwspanialszy.

Wychodzę z pociągu, zostawiając zwłoki w jednym z przedziałów. Idę spokojnie peronem rozglądając się wokół, szukając kolejnego kwiatu do mojego ogrodu. Ogrodu Any.

Opublikowano

Dobra przeczytałem trzy razy , oto moje sugestie...

Temat jest oklepany i stary jak świat. O ostatniej podróży, napisano już tak wiele, nakręcono tak wiele filmów , a Ty na dodatek piszesz o tym NIESTETY, bo śledzę wszystkie twoje teksty, nienajlepiej, żeby nie powiedzieć kiepsko. Wiem, że za chwilę, ktoś ci napisze, że mu sie podoba i to jest fajne...i dostanie mi się zaraz za to, ale ten pociąg jako podróż do życia, jest kiepskim pomysłem ponieważ poświęciłaś mu najmniej czasu, a każdemu człowiekowi , jeśli nie opiszesz tego pociągu dokładnie, kojarzyć się będzie z zaszczanymi kiblami, zafajczonymi przedziałami, brudem, podartymi, starymi, wyblakłymi firankami.
No i ten ogród - bardzo orginalne...(przepraszam za sarkazm)
Kołysanka jest truchlawa, słabiutka. Mogłaś się bardziej wysilić.
Wiele zdań urywasz, niedopowiadasz, za dużo jest tych niedopowiedzeń.
No i ta podróż. Człowiek po zmaganiach z ciężką chorobą, powinien z radością przechodzić na tamtą stronę...a ty kładziesz ją nagą na podłodze.w przedziale...nie podoba mi sie to chociażby z tego powodu, że klimat opowiadania jest bardzo ciepły nastrojowy - ogród kwiaty , a podłoga zimna i brutalna. Nie sądzę, żeby kontrast był celowy.

Co na plus..moim skromnym zdaniem.- Tajemnica, konsekwentnie strzeżesz jej tożsamości, nie piszesz o niej wiele. Twoja bohaterka nie ma imienia, nie wygląda, ona czuje, cierpi...to mi się podoba i tylko to...

Błędów nie wypisuję, bo nie mam zamiaru bawic sie w nauczyciela zawsze interesuje mnie bardziej tresc i przekaz. Jest tam mnóstwo błędów logicznych, ale wynikają one z celowych niedopowiedzeń, nie wiem dlaczego tak jest...

Pozdrawiam.

Opublikowano

Dziękuję Ci Piotrze za komentarz. Te negatywne również są mile widziane, bo przecież nie każdemu musi sie podobać.

Co się tyczy szczęśliwego umierania, to nie wiem, czy anorektyczka może sobie w momencie śmierci myśleć o kwiatkach i tym podobnych :) Sprostowanie: ana to potoczna nazwa anorexia nerviosa, stąd też anonimowość umierającej dziewczyny. Nie miałoby znaczenia, czy nazwałabym ją Asia, Kasia, czy Basia.

Pociąg nie miał być jakiś wyjątkowy. Gdy to pisałam myślałam właśnie o brudnym pociągu, z brudnymi kiblami :) Brudnymi, jak śmierć dziewczyny.

Dużo jest niedopowiedzeń, jak w całej tej sytuacji. To wszystko bazuje właśnie na braku logiki. Owa choroba nie jest logiczna, każdy przeżywa ją inaczej, nie sprowadza się do listy objawów, bo są to anonimowi ludzie, którzy mieli swoje i tylko swoje objawy, umierali po swojemu, nie musząc zastanawiać się, czy było to logiczne. Nie musząc zastanawiać się, czy choroba była logiczna, czy logiczne było, że w to weszli, zaczęli, a potem nie mogli już walczyć.

Na temat kontrastu - to bardzo proste. Ana mami obietnicami, chce być najlepszą przyjaciółką, częścią Ciebie. Widzisz tylko siebie i Anę, ale rzeczywistość jest brutalna. Nie ma ogrodu, nie ma spełnionych marzeń, które przecież miały się spełnić, nie ma nic. Umierasz przytulona do kibla, jak kawał szmaty. To co miało być piękne, miało stać się ideałem, w zwykłych ludziach budzi obrzydzenie. Jest przesadne, chore, obrzydliwe. Już sam wygląd. Bo do tego się wszystko sprowadza. Miała być piękna, szczupła i niesamowita. Gdy inni widzieli obleśną kupkę kości, ona dalej widziała tylko grubasa spoglądającego z lustra. To jest właśnie to zderzenie, ten kontrast. Ale ona niestety nie zdążyła zrozumieć.

Raz jeszcze dzięki :)

Opublikowano

Widzisz, zainspirowały mnie listy od Any, które można znaleźć na internecie. To co my widzimy jako chorobę, same zainteresowane przedstawiają jako najlepszą przyjaciółkę. Ona jest prawdziwa, jest osobą, żyje. Normalny człowiek nigdy tego nie zrozumie. Ana opisuje tutaj, jak doprowadziła do śmierci dziewczyny, jak była przy niej w chwiliach słabości. Motywowała, karała, łajała, łapała za rękę w odpowiednich momentach.

Opublikowano

Zastanawiałam się, czy na początku nie powinna się przedstawić. Coś w stylu "Nazywam się anorexia nerviosa, ale najbliźsi mówią mi Ana", ale nie pasowało mi to do reszty. Nie mam pomysłu :/

Opublikowano

Chyba mam dziś zły dzień, bo nic mnie się nie podoba na tym forum (może przez te wiersze w dziale prozy). Jest ładunek emocji, no ale tylko końcówka jest dla mnie ciekawa.
Pomyśl nad dopracowaniem tego tekstu. Za dużo tego ja - ostatnio dostałem zjebke w warsztacie za zbytnią egzaltację ego.
Idąc śladem kolegi (a de facto z lenistwa) nie będę tym razem wytykał błędów.
salve!

Opublikowano

utworek szmirowaty i żałosny;
masz bardzo ograniczony zasób słów, a te którymi sie posługujesz,
w żaden sposób nie tworzą literatury a raczej jakąś jej koślawą atrapę;
zdecydowanie pomyśl o doskonaleniu jakiegoś innego swojego zainteresowania;

Opublikowano

a co konkretnie masz na myśli? Osobiście uważam, że mścisz się za komentarz opowiadania o "żółtym czymś i zegarku". Z tą tylko róznicą, że ja skomentowałam Twój tekst dokladnie, a Ty po prostu rzucasz nieuzasadnionymi oskarżeniami. Żałosne

Opublikowano

hahahahaha
piekny polny rumianek a naprawdę to gaz musztardowy
co śmiertelnie drażni zmysły;
oczywiście, że jestem u ciebie z rewizytą bo co do innych to nie mam zwyczaju
nachodzenia ludzi i brutalne wytykanie im błędów;
zresztą jak prawie wszyscy tutaj jestem amatorem i bawię się czasami swoją wyobraźnią;
ostro mnie zaatakowałaś więc przeczytałem twoje teksty i zrozumiałem, że jesteś
słabiutka w pisaniu a czasem występujace pozytywne komentarze uzyskujesz
przymilnością do komentujacych co przeciez nie stanowi cnoty samej w sobie;
chyba nie chce mi sie pisywać z toba dalej, więc tylko podpowiem ci abyś poczytała opowiadania
piotra rutkowskiego, ashera, adama sanglera, sanestisa hombre i innych i skonfrontowała je ze swoimi i wtedy moze coś zrozumiesz;

Opublikowano

Przejmujący obraz. Faktycznie, dopiero twoje wyjaśnienia pozwoliły mi do końca zrozumieć ten tekst. Jednak w odróżnieniu od poprzedników pozwolę sobie na wytknięcie ci błędu, ale tylko dlatego, że chodzi o orta. Piszesz mianowicie "każę", a - jak sądzę - nie chodzi o kazanie, lecz karanie.
Do Jacka:
Jestem zbulwersowany twoim atakiem. Piotr Rutkowski potrafi dołożyć, ale robi to w sposób inteligentny, a jego uwagi są zawsze merytoryczne. Twoje zaś... Szkoda słów!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2Wzruszyłam się, robię to zawsze, gdy czytam twe słowa. Pani Urszula napisała: "nadczynność myśli gonitwa zapędy galop zerwany w pół taktu zawały przystańmy wkrótce nas tu nie zastaną [...] przemija życie jak noc: w oka mgnieniu, przemija ziemia w ułamku promieni"    Jak wiesz, to z "Raptularza" .

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97 Bereniko, słodka Bereniko. Kiedy Ty tak do mnie piszesz.... to ja nie chcę żebyś Ty wracała.....ja chcę żebyś została na stałe. Rano będę Cię częstował kruchymi rogalikami z masłem i garściami świeżo zebranych malin. A wieczorami przy kominku, albo ognisku, albo zwyczajnie /co staje się modne u poetów/ siedząc na rozgrzanej lipcowym słońcem trawie, będziesz nuciła swoje piękne wiersze a ja będę cichutko przygrywał Ci na bębenku z cicha przy tym zawodząc.   A noce.....mój Boże ! W czerwonych różach albo na jedwabnym prześcieradle.....   Nie odchodź. Zostań. Proszę. Bereniko......
    • Karolina zobaczyła łzy cieknące po twarzy. Nie mogła pojąć „zwykłego” okrucieństwa tłumu wobec tych niewinnych i zabiedzonych istot. Wkrótce wrócił pastor z żoną. Pani Irena przyniosła kilka pudełek mleka w proszku i torbę wypełnioną innymi dobrami ze Szwajcarii. - Wyjdzie pani normalnie, drzwiami frontowymi - stanowczo powiedział duchowny. - Zapowiedziałem, że jeżeli będą panią traktować bez szacunku, to zrezygnuję z przyjmowania jakiejkolwiek pomocy zza granicy - dodał. - Odprowadzę panią i dziewczynki - pocieszała pastorowa - proszę się nie bać. Kobiety wyszły a Edward Kocki ciężko usiadł na krześle i zamyślił się. Karolina cicho i delikatnie spakowała wszystko, co dziś otrzymała na plebanii: materiały źródłowe, luźne kartki maszynopisu pracy doktorskiej i swój prezent. - Zobaczyła pani, jak chrześcijanie traktują chrześcijaństwo - zwrócił się do niej pastor - serce mnie boli, jak to widzę. Ludzie, którzy tam stoją i żądają teraz dóbr materialnych, jeszcze niedawno wyzywali nas od Niemców lub heretyków. A ja walczyłem o wolną Polskę w dywizji pancernej pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. Ech, życie ciągle nas zaskakuje. - To prawda, dziś się o tym przekonałam - potwierdziła dziewczyna. Pożegnała pastorostwo, podziękowała za niezwykłą pomoc i udała się na dworzec. Tam już w pociągu zastanawiała się nad lekcją, jaką dziś otrzymała. Rozważała, czy wyniesione tego dnia doświadczenie nie było przypadkiem najważniejszym w jej dotychczasowym życiu?  
    • nie uświadamiasz sobie ze  cieszysz się skupiasz się na działaniu poznaniu  chcesz zmieniać ulepszać poprawiać  estetyczny dom porcelana meble najlepiej drogie   czasem tracisz lub zyskujesz nowe horyzonty znajomych  masz nową prace potem bierzesz kredyt zmieniasz oszczędzasz na dom wydajesz na urlopie na wino ale nie doczuwasz radość wakacyjny stres    musisz zobaczyć te atrakcje jeszcze te  potem skaczesz na linie lub poznajesz pannę w barze  przezywasz masz adrenalinę czasem to uzależnia mówisz kochasz góry wspinasz się      a mnie brakuje kota z lewej strony  a z prawej psa gdy zima  na wsi  tak się układali gdy spałem  i za ta Polską tęsknię a egoistycznie za samym tym faktem bo to była radość    egoistyczne ale moje życie  największy sukces życia  gdy kot i pies zapiały ze mną  i nie wiem czy jest tyle dolarów  za które bym kupił cos lepszego  od wspomnienia tamtego faktu   
    • Aroma to i ma nuda sadu namiot amora.   A Wenera - aren Ewa    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...