Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Polityk, czyli burackie nasienie chaosu, pyta, jak można zgwałcić prostytutkę, a w tym samym czasie jakiś gigant hip-hopu odkrywa słownik a tergo i staje się w swoim środowisku bossem. Słońce wyławia blok naprzeciwko z mroku, z postkomunistycznej deprechy osiedla, a w tymże momencie jakiś Francuz odcedza ogórki w durszlaku. Czeka na mnie „Lalka” Prusa, Michel oraz Jerzy. Czas powoli zaczyna gęstnieć z tejże przyczyny, że sobota, ta sobota, zaczyna mieć sens, nie przyprawia o ból głowy, a raczej daje jakąś aseksualną ekstazę. Nie zagłębiam się w nic, wrażenia na powierzchni skóry są bardzo łechczące. Człowiek nie ma ego w takiej sytuacji, a równocześnie jest ono mocne jak nigdy.

A ty kim, kim dla mnie mogłabyś być? Może czymś, w dotyku miłym tak jak plusz? Życie jak się zmienia, to o 360 stopni od razu, cóż dodać. Zmartwychwstanie jest naszym udziałem jeszcze za życia, więc nie trzeba tu żadnej wiary, tylko otworzyć oczy i tyle. Język pisany, jak język mówiony, traci różne skorupy, błony i osłony i stajemy nadzy w świetle czyichś oczu.

Ulica, pusta ulica, pełna mnie. Wokół biegają jakieś psy, słyszę każdy szum opakowania tarmoszonego przez wiatr i jeszcze coś, co można nazwać tylko w nieznanych mi słowach, bo obrazy, wszystkie dostępne mi w wyobraźni obrazy, to skojarzenia filmowe, nic dziwnego.

Uciekam w tę pustkę ulicy, cały tam jestem, niezależny od siebie. Może muzyka mogłaby to opisać, może twój mózg podłączony do jakiejś aparatury odczułby coś takiego jak „j a”.

Znikam powoli, Twój umysł, zrazu zapchany mną, może teraz swobodnie się wypróżnić.

Opublikowano

Ciekawe te zgorzkniałe strzępy myśli...

gigant hip-hopu to nie boss? - wybacz, ta subkultura jest mi całkiem obca,

Deprecha - nie nawidzę tego "słowa", Nastolatki lubują się w tym i w chwilach zwykłego smutku mają manię twierdzenia:....ale mam dzisiaj deprechę, kurwa! Jest DEPRESJA

Często mam pragnienie bycia czytelnym przez płeć piękną , dlatego doskonale rozumiem to "niezrozumienie" ...

Jest fajnie.

Opublikowano

Dla mnie to jakiś kolaż. Myśli wydają się bardzo oddalone od siebie. Czy to ma działać za zasadzie surrealistycznego zestawienia, zestawiania?
Kilka zdań bardzo mi się podoba. Całość bardziej powoduje odczucie pewnego nastroju, aniżeli chłonięcia treści (nie precyzyjnie się wyraziłem, ale nie mam czasu). Interesuje mnie odpowiedź autora na moje wyzej postawione pytanie. Gdyby autor był tak miły...
Pozdrawiam
PS Wyczuwam tu pewne obycie sie z literkami, więc pytam o kreda artstyczne.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...