Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I znów piszę o miłości.


Jestem już stary i zmęczony. Wypadają mi włosy, żółkną zęby ale najgorsze w procesie starzenią są powtarzające się do znudzenia sytuacje.. Ci sami ludzie, te same historie, młode, świeże laseczki. One mówią do mnie - proszę pana - i to mnie wkurwia najbardziej. Mam zasrane, gówniane życie. Śpię długo, wstaję późno, całuję lustro i widzę w nim trzydziestkę na karku. Całe życie za sobą - wspomnienia , które nie dają mi spać, marzenia, do których nawet się nie zbliżyłem i nadzieję. Nadzieję na to, że spotkam ją i poukładam wszystko od początku i w należytej kolejności. Pragnę kobiecej bliskości, takiej zwyczajnej, codziennej ale jednocześnie boję się kobiet. Zapomniałem już jak to się robi. Trzy lata samotności i wciąż jestem w tym samym miejscu. Boję się, że już nic mnie nie spotka w życiu dobrego, że spleśnieję w tej mojej kawalerce jak spaghetti z przed tygodnia, które zjadł sąsiad kot i zdechł. Boję się, że nikt już nie podzieli mojej chorej wyobraźni na pół. Nie ma już dla mnie szans.
Niedługo skończę dwadzieścia siedem lat i pomału staczam się na dno. Nie chce mi się oddychać a wóda i browar to jedyny, konkretny sens mego istnienia. GITARA ZAMIAST KOIĆ ZMYSŁY JEST MOIM NIEDOŚCIGNIONYM IDEAŁEM LOLITY - dawno temu napisała mi pewna stara baba w liście. Nie wierzyłem jej do czasu, gdy poznałem Penny.
Spotkałem ją w obskurnym barze na Wilanowskiej. Nie wiem co takie ślicznotki robią w takich miejscach. Sączyła piwo przez słomkę i lśniła jak gwiazda. Jej długie, kręcone blond włosy zasłaniały delikatną twarz. Mrużyła oczy i mogła mieć najwyżej dwadzieścia lat. Wyglądała bosko. Kiedy wstała i podeszła do baru by kupić fajki, zobaczyłem ją w pełnej krasie. Fantastyczny tyłeczek opatrzony obcisłymi dżinsami, idealna talia, niebieska bluzeczka w kolorowe groszki, malutkie, idealne piersi - szaleństwo sobotniej nocy. Spotkałem się z jej wzrokiem. Uśmiechnęła się do mnie, ale ja , jak to zwykle bywa, nie miałem odwagi podejść. Los tym razem okazał się dla mnie łaskawy. Wyszedłem na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza bo dość miałem papierosowego dymu. Usiadłem na murku, patrzyłem w noc i rozszarpywałem swój najnowszy filmowy pomysł na strzępy. Wyszła za mną, zapytała mnie o ognień a ja zakochałem się w niej od drugiego wejrzenia. Była idealna. Nie wiem dlaczego , ale zawsze zakochuję się w pięknych kobietach, które przypominają mi aktorki z konkretnych filmów. Zapytała mnie co robię w takim miejscu a ja opowiedziałem jej o swoim życiu. Zaimponowałem jej i byłem zaskoczony tym faktem. W Warszawie laski lecą na reżyserów , lub producentów. Scenarzysta jest zwykłym śmieciem, którego nikt nigdy nie pamięta.
-Imponują mi mężczyżni, którzy mają jakiś odlot, pasję. Ja nie mam żadnej pasji. -stwierdziła Penny Lane. W rzeczywistości, miała na imię Aga, ale podobieństwo było tak ogromne, że zakodowałem ją sobie w głowie właśnie jako Penny Lane.
-Nie wierzę ci. Na pewno jest coś co cię pociąga w życiu.
-Nie ma.
-Zamknij oczy i pomyśl o rzeczy, która powoduje, że wznosisz się ponad rzeczywistość, coś co wyzwala w tobie ogromne pokłady emocji, wrażeń, coś w czym jesteś gotów się zatracić i odpowiedz mi co to takiego?
- Taniec - odpowiedziała i uśmiechnęła się leniwie, a ja o mało nie dostałem ataku serca. Wyobraziłem ją sobie w sali pełnej luster. Uśmiechnięta, piękna i zakochana w tańcu. Widziałem ją, jak unosi swoje drobne ciało na jednej nodze, rozkłada swe smukłe , delikatne ramiona jak anioł gdy rozpościera skrzydła, prostuje swe ciało i obraca się wokół własnej osi - piruet za piruetem, i jeszcze jeden. Uśmiechnięta, szczęśliwa, wolna. Wyobraziłem sobie, że tańczę razem z nią. Wypełniam ją w całości.
Potem milczałem i słuchałem co do mnie mówi. Kobiety lubią jak mężczyzna słucha. Narzekała na facetów a ja przyznawałem jej rację i wcale nie dlatego, żeby jej się przypodobać. Po prostu miałem na ten temat podobny pogląd. Faceci to dranie. Ja jestem tego najlepszym potwierdzeniem i zazwyczaj bywa tak, że gdy kobieta się o tym przekonuje odchodzi i zostawia mnie. Tak. Faceci to sukinsyny bez wyjątku.
- Piotr , powiedz mi dlaczego często bywa tak, że gdzie pójdę podrywają mnie starsi faceci?
- Zasługujesz na to.
Wieczór dobiegał końca i musiałem coś z tym zrobić. W głowie wirowała mi tylko jedna myśl - NIE ZMARNUJ SZANSY! NIE POZWÓL JEJ ZNIKNĄĆ! Zapytałem ją o numer telefonu i zgodziła się. Poprosiła o kartkę i coś do pisania. Kiedy zapisywała swą delikatną ręką dziewięć magicznych cyfr drżałem cały. Zapisywała je powoli i z gracją a wokół roznosił się zapach migdałowych perfum. Pożegnaliśmy się z nadzieją.
Minęło kilka dni. Biłem się z myślami, zrobiłem w mieszkaniu w porządek, odkryłem że w zlewie jest otwór, przez który spływają pomyje do ścieków i zadzwoniłem do niej. Zabrałem ją na film z Kate Hudson. Penny bardzo się wzruszyła i mocno przeżyła ten film. Poszliśmy na kolację. Rozmawialiśmy przy świecach , patrzyliśmy sobie w oczy, a moje serce waliło jak oszalałe, biło tak mocno jakby zaraz miało wyskoczyć na zewnątrz. Poszliśmy do mnie. Penny zakochała się w moich ulubionych książkach, w Bukowskim, Dostojewskim, Norwidzie. Nastawiłem Norę Jones i poprosiłem ją do tańca. Bałem się, że coś spierdolę, pomylę kroki, ale nic takiego się nie wydarzyło . Penny była przecież świetną tancerką. Potem przeszliśmy do ciemni. Wywoływałem zdjęcia , które zrobiłem przed paroma godzinami. Penny czekała na efekty i kiedy papier zapełnił się portretami przepięknej kobiety o kręconych włosach i niewinnym uśmiechu nie mogła ukryć łez. Pocałowałem ją.
Wszystko ma swój początek i koniec. Penny odeszła tak jak kończy się większość filmów. Nie ma szans na sequela. Bohater ginie, ludzie się rozchodzą i nikt nie pamięta nazwiska scenarzysty. Światło w kinie zapala się zbyt prędko. Dla nas światło się nie zapaliło. Penny odeszła, bo się pomyliła. Ja pozwoliłem jej odejść, bo nie można nikogo zatrzymywać na siłę. Zwyciężył zdrowy rozsądek. Dni bez Penny są przerażające. Czasem pada śnieg, innym razem kwitną bzy. Czasem szukam Penny w górach, innym razem przebieram kupy żółto czerwonych liści z nadzieją, że tam ją znajdę ale Penny żyje tylko w mojej chorej głowie. Może gdybym kochał Agnieszkę a nie Penny, coś mogło by się z tego wykluć. Jestem beznadziejny. Napisałem dla niej kilka piosenek w a-molu ale nigdy ich nie usłyszy.
Chleję coraz więcej wódy, brzuch rośnie mi od piwa. Nie mogę grać na gitarze. Stary, obleśny ramol z włosami na plecach. W moim pępku mieści się kostka do gry a kiedy sikam nie widzę swojego kutasa. W w lodówce leżą same butelki wódy. Piję tylko zmrożoną bo lepiej wchodzi. Na śniadanie ćwiartka, na obiad półówka, na kolację browar lub nalewka. W mieszkaniu śmierdzi, cuchnie zgnilizną a Penny gdzieś sobie tańczy. Nie bywam trzeźwy ale gdy oglądam jej zdjęcia to pisze jej historię, bo Penny zasługuje na to. O takich kobietach warto pisać. Takie kobiety jak Penny Lane są nieśmiertelne.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzieki, sam jestem amatorem i mam takie samo pojecie o pisaniu jak Ty, albo i mniejsze... Masz rację...Ten kawałek to ja, podobnie jak spowiedź pokerzysty i jeszcze kilka, ten kryminalny, to jakies straszne gówno wymyślone na siłę...Czasem człowiek potrzebuje zjebki, żeby przejrzeć na oczy i oprzytomnieć...a ta interpunkcja to moja zmora..może to mnie dyskwalifikuje..i powinienem się zająć hodowlą gołębi?
Dzieki jeszcze raz.
Opublikowano

mnie się podoba. kawał bardzo realistycznego opowiadanka. w sumie
to po części mogę się utorzsamić z głównym bohaterem /mam na myśli
tego pecha w miłości :/ / . plusuję takim story, bo są prawdziwsze
od tych z happy endem

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)

Opublikowano

Każdy ma w sobie szczyptę gbura, intelektualisty, wrażliwca i agresora. Proporcje się zmieniają płynnie.
Na forum dobry tekst może zostać zjechany a słaby wychwalony - czasami decyduje przypadek czy stan samopoczucia czytelnika w momencie czytania. Są chwilę że mam ochotę komuś dowalić tak, że aż strach sobie to wyobrazić, ale biorę głębszy oddech i robię przerwę. Czytam jeszcze raz...
Wybacz za te wynaturzenia, ale przyznam się szczerze, że też czasami potrzebuję zjebki. I pierwsza reakcja - co oni chcą? Jednak później przychodzi chłodna kalkulacja. Nikt nie jest nieomylny, a tym bardziej my amatory;)
Jeśli mogę coś zasugerować - pisz tak jak w tych wymienionych przez ciebie tekstach pokazując siebie. Interpunkcji da się nauczyć.
salve!

Opublikowano

Pan widzi - nie prowadzę z panem żadnej wojny. W sumie dopóki nie znamy się osobiście, nie mam żadnych racjonalnych powodów. Dlatego, kiedy napisze pan niezły text - pochwalę. Tak więc chwalę.
Lubię takie przemyśleniowe, nieco poetyckie. Ograniczył pan liczbę wulgaryzmów, co dla mnie jest in plus.
Jeżeli mogę coś jedynie doradzić to "w starzeniu się są podobne " w tym kawałku trochę nie gra, jeśli przeczytać na głos. Może, np: w procesie starzenia czy coś takiego.

A z innej beczki - połączyłem te opowiadanie z opowiadaniami przerobionymi ze scenariuszy, etc. i zastanawia mnie - czy pan naprawdę zajmuje się czymś w kinematografii?

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję, za celną uwagę, dzieki panu tozdanie sie naprawiło. Nie wiem dlaczego mnie pan o to pyta ale odpowiem. Właściwie to coś takiego jak kinematografia już nie istnieje. Produkuje się kilka filmów rocznie. Dziś (smutna prawda) , mamy seriale i telenowele..tam scenarzyści (właściwie ludzie od dialogów i wypełniania drabinek) próbują swoich szans, zaczepienia. Ja póki co uczę się w tym kierunku(WSF) i staram się załapać gdziekolwiek , warsztaty, konkursy, seriale, programy telewizyjne. W polsce ludzi , którzy żyją z pisania filmów można policzyć na jednej ręce. Mój dorobek pisarski jest narazie żaden, dlatego może Pan czytać mnie na tym grafomańskim forum...

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zacznę od niedociągnięć, a potem będzie coraz lepiej. Po pierwsze, interpunkcja (!), z którą sama mam problemy (jak z resztą większość tutaj, z tego co zauważyłam). Po drugie, kilka literówek i małych błędów.
Odchodząc od strony technicznej, tekst przyczytałam na raz, co jest chyba sukcesem, bo zazwyczaj idę tokiem "serialowym", codziennie akapit ;) Zabawne, że im dłużej siedzę na tym forum, tym częściej dochodze do wniosku, że ludzie się coraz bardziej uzewnętrzniają w swoich tekstach. A może to kwestia tego, że poznaję ich coraz lepiej, z każdym opowiadaniem, kolejnym i kolejnym. Setki słów, które zlewają się w sensowną całosć. Ale wracając do tematu, tekst mi się podoba. Trafia i jest dobry. Jak poprawisz go od strony technicznej - będzie super.
Pozdrawiam

Opublikowano

"Ci sami ludzie, te same historie, młode, świeże laseczki." - Ja bym świeże laseczki, z uwagi na to, że niezbyt pasują do tej wyliczanki, wyciął i wkleił do następnego zdania.
"...wspomnienia , które nie dają mi spać" - Wcześniej napisałeś coś przeciwnego, że śpisz długo - brak logiki. Proponuję, żebyś napisał, że wspomnienia nie pozwalają ci szybko usnąć, co nie wyklucza, że jak już uśniesz, to śpisz długo.

"marzenia, do których nawet się nie zbliżyłem" - oczywiście to skót myślowy, ale czy na tyle ciekawy, że nie napisałeś bardziej poprawnie, iż nie ziściło się żadne z twoich marzeń, etc.

"Pragnę kobiecej bliskości, takiej zwyczajnej, codziennej ale jednocześnie boję się kobiet" - coś mi tu nie pasuje, już lepiej gdybyś napisał: Pragnąc kobiecej bliskości, jednocześnie boję się kobiet" - twoje "ale" w tym zdaniu zwyczajnie razi.

"Zapytałem ją o numer telefonu i zgodziła się". - Hm, chyba długo nie przyzwyczaję się do takich skrótów. Żeby uniknąć tego, moim zdaniem, niefortunnego skrótu, mogłeś choćby tak:
"Zapytałem ją o numer telefonu. Po spojrzeniu głęboko mi w oczy, poprosiła o kartkę i coś do pisania".

"Pożegnaliśmy się z nadzieją" - Pożegnaliście się z nadzieją, czy też pożegnaliście się ze sobą w nadziei, że ujrzycie sie ponownie? - Wiesz zapewne Piotrze, że to dwie różne rzeczy.

"Poszliśmy do mnie. Penny zakochała się w moich ulubionych książkach, w Bukowskim, Dostojewskim, Norwidzie." - No co ty? Spojrzała na obwoluty i od razu się zakochała? Dobrze, że na półkach nie miałeś podrzędnych autorów, bo by teraz ktoś pomyślał, że musi być kompletnie pozbawiona gustu. :))

Pozdrawiam i zachęcam do podobnej krytyki moich wypocin.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




STARY!!!! dzięki...dawno nie czytałem tak trafnych uwag...gdzie ty byłeś jak cie nie było?

Senna logika, jak najbardziej...faktycznie...

"marzenia, do których nawet się nie zbliżyłem" - to zostaje, bo jakbym zmienił po twojemu zmieniłbym styl...ma być tak jak jest....

zostają książki..bo penny jest bezguściem..

z nadzieją masz absolutną rację ...i jednocześnie też, za często używam spójnika ale...

Lubuję się w myślowych skrótach, w krótkich zdaniach, ale dzieki twojej sugestii, zastanawiam się czy trochę niepobajdurzyć, rozwinąć myśl... Twoje rady przydadzą się do mojego nowego tworu, jeszcze raz wielkie dzięki...Zajrzę do ciebie wkrótce
Opublikowano

Hm. Byłem cholernie ciekaw, jak zareagujesz na moje uwagi. Widzę, że nie jest źle. Na pewno trochę zabolało, no cóż... - takie życie. Pojutrze, mam nadzieję, już nic czuć nie będziesz :))
Starasz się być na tym forum szczery. Doceniam to, i nawet chyba nie wiesz jak bardzo.
Dla przykładu; nie miałem odwagi Basi Pięcie powiedzieć co myślę, o jej "Uwięziona" aż do momentu, kiedy ty powiedziałeś pierwszy prawdę. Wstydzę się sam przed sobą, że musiałem czekać ze swoim komentarzem aż na Ciebie.
Jak widzisz, też mi coś dajesz, mimo, że nie jesteś piękną Penny Lane:))
Ponadto, gdzieś wyczytałem, że jesteś przeciwnikiem kółek wzajemnej adoracji. Nie wiem czy to nie błąd z twojej strony, bo moglibyśmy np. założyć koło adoracji krytyki do bólu.
Jestem nastawiony do ludzi bardzo pozytywnie, ale jednocześnie uważam, że robimy krzywdę chwaląc takie pisanie, które zasługuje na rzetelną krytykę.
Ostatnio nie znalazłem niczego z konstruktywnej krytyki pod moimi tekstami. Co mi po głaskaniu? Owszem to przyjemne, i jest nawet zachętą do dalszego pisania.
- Ale jedynie zachętą, bo nie ujawniając moich braków czy błędów kompletnie nie pomaga mi rozwijać się. No bracie, to tyle chciałem, zanim i ja poddam się w łóżku męczarni wspomnień :))
Bardzoś mnie podniósł na duchu!

Opublikowano

O uchybieniach napisali już poprzednicy, więc nie będe się powtarzał, odniosłem zresztą wrażenie, że w zasadzie masz gdzieś moje (na ogół czysto techniczne) zastrzeżenia. Nie mogę sie jednak powstrzymać nad jedną uwagą:
[quote]Fantastyczny tyłeczek opatrzony obcisłymi dżinsami, idealna talia, niebieska bluzeczka w kolorowe groszki, malutkie, idealne piersi - szaleństwo sobotniej nocy.


Chyba większość facetów lubi u kobiet normalnie rozwinięte piersi... Skłonny byłbym przyznać, że drobne piersi mogą być również apetyczne (i to przez dłuższy okres życia kobiet), ale malutkie?! No nie! Skoro już zacytowałem to jeszcze dodam, że tyłeczek to nie sklep z odzieża, nie był więc zaopatrzony w dżinsy. I na dodatek za dużo"idealnych "rzeczy w jednym zdaniu. Ale przecież miałem nie krytykować. Już się zamykam i i szybko znikam.
Acha! Ogólnie nawet mi się podoba.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Możesz mnie krytykować ile chcesz...twoje "czysto techniczne uwagi" są zazwyczaj nie wskazywaniem błędów ile gustem...bo jesli np, piszę, że cyfry na dworcowym zegarze były ogromne, to znaczy że były ogromne a nie duże, bezdomny tam był więc to z jego punktu widzenia ogladaliśmy, ten pędzący samochód... no faktycznie kołpaki..w takich samochodach nie mają racji bytu...z resztą mam to w d...nie chce mi sie polemizować,

Podobnie jest tu, skoro piszę że jej malutkie piersi były cudowne...to znaczy, że narrator uwielbia małe piersi i to nie jest krytyka z twojej strony tylko zwykłe czepialstwo, zaopatrzony a opatrzony to dwa różne słowa, fakt pomyliłem się...ale twoja uwaga też jest nie trafiona...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bardzo ci dziękuję, naprawdę miło jest wiedzieć, że jest ktoś komu się podoba to co piszę, że nie są to tylko słowa rzucane na wiatr...że warto krzyczeć i wyrzucać to wszystko z siebie...dzięki...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 świetnie, że to dostrzegasz. Dziękuję bardzo :)
    • @Migrena Dobre :)  A jeśli lubisz skrzypce, to na dziale Heydepark  (Ciekawe) , możesz zobaczyć i posłuchać jak gra Dawid Garrett
    • Media mają olbrzymi wpływ na kształtowanie naszych poglądów czy sympatii w każdej dziedzinie życia. Oczekujemy więc, że podawane informacje będą rzetelne i zgodne z prawdą. Chcemy przecież dokonywać nieskrępowanych wyborów, a mogą one być naprawdę wolnymi, gdy dokonamy ich na podstawie prawdziwych wiadomości. Tymczasem, jako pojedynczy ludzie i całe społeczeństwo, jesteśmy pod ciągłym wpływem medialnych intryg - manipulacji. Słowo to oznacza kształtowanie lub przekształcanie poglądów i postaw ludzi bez udziału ich świadomości, poprzez narzucanie im fałszywego obrazu rzeczywistości. Kluczową rolę w oszukiwaniu społeczeństwa odgrywają dziennikarze, tworzący często nieprawdziwą rzeczywistość na potrzeby wcześniej przyjętych założonych tez lub światopoglądu. Inną grupą stanowią tak zwani eksperci, których wiedza na dany temat jest wątpliwa, ale są to osoby płynące „z prądem”. Manipulacja, według psycholingwistyka Adama Wichury, zaczyna się od nagłówka. To właśnie w tytule żurnaliści często zamieszczają fałszywą informację, bo wiedzą, że możemy nie lubić czytać artykułów do końca. A właśnie na końcu tekstu – w takiej manipulacji - pojawia się wyjaśnienie opisywanego wydarzenia. Natomiast sensacyjny nagłówek jest tak formułowany, aby zagrał nam na emocjach. Według Wichury, jeżeli tytuł informacji wywołał w nas wysoki stopień negatywnych emocji np. złości, oburzenia, nienawiści, to znaczy, że trzeba włączyć myślenie i zdrowy rozsądek, bo właśnie zostaliśmy zmanipulowani. Oto przykładowy nagłówek: „Kobieta na wózku inwalidzkim i jej opiekun nie zostali wpuszczeni do ekskluzywnego lokalu!” Większość z nas będzie na pewno oburzona. Niektórzy będą nawet nawoływać do bojkotu restauracji. Natomiast na końcu dowiadujemy się, że „pokrzywdzeni” byli pod wpływem alkoholu i wyzywali wulgarnie obsługę lokalu. Inny nagłówek stosuje zdanie pytające: „Kiedy minister X wycofa dofinansowanie leków dla chorych na cukrzycę?” Artykuł przedstawia całą historię pomocy państwa dla cukrzyków, jest nudny i nie można się doczytać oczekiwanej daty. Na końcu wreszcie pada zdanie: „Minister X nie zamierza wycofywać tego dofinansowania”(!). Tytuł, będący cytatem, to również narzędzie manipulacyjne. Podam przykład: „Dyrektorka musiała wiedzieć o defraudacji”. Najczęściej nie zwracamy uwagi na cudzysłów. Taki komunikat odbieramy jako fakt. Skoro „wiedziała”, to pewnie współuczestniczyła – wnioskujemy. Jednak w podsumowaniu artykułu okazuje się, że wspomniana dyrektorka z opisywaną aferą nie miała nic wspólnego. Dziennikarze wykorzystują również tzw. kompleks Polaka t.j. obywatela „gorszego niż ci z Zachodu”. Co ciekawe, ciągnie się ów kompleks od wieków, jakby był wpisany w genotyp polskości. Przypomina mi się stare, bodajże siedemnastowieczne przysłowie: „Co Anglik zmyśli, Francuz skreśli a Niemiec doma nakrupi, wszystko to głupi Polak kupi”. Ludzie mediów oszukują nas między innymi takimi komunikatami: „W niemieckim tygodniku zamieszczono …..”, „W prasie amerykańskiej …..” lub: „Nasz korespondent we Francji donosi, że ……..” . Mamy więc, jako społeczeństwo liczyć się ze zdaniem zagranicznych obserwatorów naszego życia publicznego, bo ci „wiedzą lepiej, jak powinno być” . Okazuje się często, że nie jest to opinia zagraniczna, tylko komentarz płynący prosto z Polski. Bywa, że redakcja niemieckiego tygodnika prosi współpracującego z nią polskiego dziennikarza o opinię w jakiejś kwestii. Dziennikarz ów pisze na przykład felieton, najczęściej krytyczny wobec tego, co się dzieje w Polsce, zgodny z linią programową czasopisma i otrzymuje za to wierszówkę. Niemieckie pismo zamieszcza tekst, a polskie gazety bez skrupułów powołują się na „zagraniczne doniesienia ”. Jest to jedna z najskuteczniejszych technik manipulacyjnych, które bardzo łatwo wprowadzają nas w błąd. Innym sposobem manipulacji jest wyrywanie z kontekstu wypowiedzi rozmówców i dopasowanie jej do zakładanej tezy. Pewna osoba według przekazu medialnego miała oznajmić: „Nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko zmieniło płeć.” Natomiast pełna wypowiedź brzmiała: „Nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko zmieniło płeć bez mojego wsparcia.” Urwany fragment całkowicie zmienił sens całej wypowiedzi. Jeszcze inną techniką tworzenia sztucznych skandali jest tak zwane zaburzenie perspektywy. Tytuł krzyczy: „POLAŁA SIĘ KREW! Poszukiwany jest właściciel sklepu”. Chcemy się dowiedzieć, co się wydarzyło i co zrobił właściciel sklepu? Okazuje się, że dwaj klienci pobili się w sklepie i poleciała krew z rozbitego nosa. A właściciel był potrzebny jako świadek. Nagłówek zaś sugerował, że to ów właściciel narozrabiał. Sposobów manipulacji jest bardzo dużo. Jak w takim razie nie pozwolić się oszukiwać? Myślę, że na początek należy używać własnego rozumu i do każdej wiadomości podchodzić z dużym dystansem, nawet wówczas, gdy będzie pasowała do naszych poglądów. Należy sprawdzić, jak przedstawiają ten sam temat inne źródła, również tej strony, z którą jest nam nie po drodze. Czasami dość łatwo sami możemy ocenić rzetelność dziennikarzy. Jeżeli jeden i ten sam publicysta w swoim tekście uważa, że religia nie powinna być nauczana w szkole, a później przeprowadza wywiad z katechetami na temat, dlaczego religia powinna zostać w szkole?, to prawdopodobnie mamy do czynienia z hipokryzją. Dla radia i telewizji najbardziej widocznym sposobem oszukiwania słuchaczy czy też widzów są debaty osób o różnych poglądach. Tworzy się wówczas tak zwane „ustawki”. Do rozmowy zaprasza się dwie osoby z opcji X i jedną z Y. Jedna osoba, gdyby nawet mówiła konkretnie, logicznie i na temat, nie ma większych szans na przebicie się ze swoimi racjami do słuchaczy i widzów. Dla większości odbiorców ten z poglądów jest prawdziwy, który ma więcej zwolenników. Przykładem może być pewien program interwencyjny uznanej dziennikarki telewizyjnej od lat goszczący na antenie jedynki. Zrobiła reportaż o biednej uczennicy , jej matce i wrednej szkole. W placówce dziewczynkę rzekomo prześladowano. Wcześniej założona teza miała uderzyć w szkołę i system oświatowy. To, że system jest do niczego, nie trzeba nikogo przekonywać. Ale w tym wypadku nierzetelność przekazu była zdumiewająca. Dziecko przez rok nie było posyłane przez matkę do szkoły. Dziewczynka przebywała ciągle w domu. Szkoła wykonała wszystkie przewidziane w takiej sytuacji procedury, łącznie ze zgłoszeniem sprawy do sądu rodzinnego. Ale w studiu przewagę miały osoby popierającą matkę. Również wśród „ekspertów” dominowały te głosy, które brały w obronę rodzinę. Do głosu rzadko byli dopuszczani goście, którzy wykazywali zaniedbania matki wobec dziecka. Założenie programu zostało zrealizowane. Szkoła, jej pracownicy i niektórzy uczniowie okazali się winnymi „tragedii dziecka”. Takie podsumowanie sprawy usłyszeliśmy od prowadzącej. Oprócz wszystkich wspomnianych wcześniej technik jest jeszcze ordynarna manipulacja czyli podawanie kłamstw, celowe zmyślanie jakichś faktów, które są przytaczane i powielane później przez większość stacji radiowych, telewizyjnych. Nawet jeśli po określonym czasie fikcyjne wydarzenie zostanie usunięte, ludzie i tak zapamiętają to, co „twórcy” chcieli wpuścić do obiegu medialnego. Ale jak pisze Adam Wicher: „Nie trzeba kłamać, aby mówić nieprawdę. Znając psychikę ludzką i schematy przetwarzania świata przez ludzi, można tak skroić informację, aby mówiąc prawdę wywołać u człowieka zwątpienie. I odwrotnie.” Winston Churchill też kiedyś stwierdził, że kto jest właścicielem informacji, ten jest również właścicielem świata.    
    • @Berenika97 Co za komplement! Dziękuję! Pozdrawiam!
    • @Alicja_Wysocka wiem. Ale w dzieciństwie. Wieczór, babcia gasi światło, a ja z latareczką "pożerałem" pachnące książki. Nie ma takiej gumki na świecie coby te wspomnienia wytarła.     A tak przy okazji, bo mi się wspomniało. O Paganinim. Codziennie jeździł na koncerty do Rzymu. W pewnym miejscu był pałac a przed nim , na fotelu siedział mężczyzna. Paganini był nim bardzo zaciekawiony. Kazał zatrzymać powóz. I oglądał scenę jak do siedzącego mężczyzny podchodził służący i podawał mu leżące na tacy pistolety. Mężczyzna brał każdy z nich i strzelał w powietrze. Służący zabierał je na tacy, szedł do pałacu aby je nabić i wracał. Mężczyzna strzelał. I tak w kółko. Paganini zapytał wożnicy kim jest ten mężczyzna. Wożnica odpowiedział: To bawi się Lord George Byron.   A tak mi się wspomniało :)       @Roma dobrze :)       @Berenika97 miałem napisany tytuł "cisza miłości". Ale wczoraj KTOŚ mi uświadomił, że ja i ta cisza..... zwariowałem... To zmieniłem na "przenikanie". Cieszę się z Twoich słów. Bardzo Bereniko dziękuję :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...