Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie powinieneś jej zabierać
ale cię nie winię
w końcu to Ty pociągasz za sznurki
widać tak miało być
ona zawsze lubiła brodatych
zawsze lubiła przechodzić na czerwonym
moja mamusia
z Maryją lubią wspólne ciuchy
przyjechała babcia
zamieszka u nas
odbiera mnie ze szkoły bo tatuś wtedy pracuje
myje naczynia ludwikiem,robi sphagetti a wieczorem ogląda - "M jak miłość"
w weekend jemy wspólne śniadania
tatuś przypala jajecznicę
w szkole lubię tylko lidzię- blondynka z kucykami w piegach
jest sierotą i ma przybranych rodziców
bardzo ich kocha
tych prawdziwych też
mamusia zawsze lubiła jabłka więc pewnie spodoba jej się w raju
bo chyba tam ją zabrałeś
spróbowałbyś nie to przestasnę z tobą rozmawiać
może spotka ciocię Eugenię
zabił ją rak
od tamtej pory nie lubię morza
tatuś mówi,że w naszym nie ma raków ale i tak mu nie wierzę
psycholożka stwierdziła,że mi to przejdzie
pozdrawiam - twój ośmioletni Jaś.
P.S. - Nie zapracowuj się tam na górze.
Ziemia nie jest w końcu taka mała.

Opublikowano

Niby proza, niby wiersz... daje się przeczytać.
Temat jak dla mnie może być.
Jedyna rzecz, do której się przyczepię to interpunkcja. Raz jest, raz jej nie ma. No i brakuje spacji po przecinkach (rozumię, że ośmioletmi Jaś, ale chyba nie o to chodziło?).

Pozdrawiam

Opublikowano

Ciekawy tekst. Z tą interpunkcją się zgadzam. Natomiast przyznam, że czytając się śmiałam, choć list taki smutny, przepełniony śmiercią (raczkami - nie mogę się powsrzymać ;). Dzieci mają czasem bardzo ciekawe przemyślenia i przez chwilę uznałam, że mocno przekombinowałaś, ale po dłuższym zastanowieniu - nie można być niczego pewnym u ośmiolatka.
Na marginesie, ośmiolatek chyba nie powie "psycholożka", raczej "pani psycholog". Chyba...
Pozdrawiam :)

Opublikowano

zabił ją rak
od tamtej pory nie lubię morza
-> jakoś nie wydaje mi się, żeby raki żyły w morzu... czy nie są przypadkiem tylko słodkowodne?
nie porwało mnie. nie wyczuwam w tym...prawdy? sama nie wiem. chociaż jest przecież bardzo correct. a jednak czegoś mi brak...ale nie umiejąc powiedzieć czego - przestaję się czepiać :)
pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Z szacunkiem schylam głowę :) Wszystkiego pięknego :)
    • @Migrena Mam „ wrażliwcom” co wiedzą jak smakuje kawa o poranku….niech płynie wszystko-:)od

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      życzę….
    • Piłaś siebie z jego ust jakby każde słowo było toastem. Był zachwycony – do pierwszego haustu. Potem już tylko pił. I pił. Nie rozróżniał roczników, nie czytał etykiet. Szukał ciężaru w ciele, nie w tym, co dojrzewało latami. A ty – dumna jak burgund w kryształowym kieliszku – stałaś się wodą w plastikowej szklance. Nie dlatego, że przestałaś błyszczeć. Lecz dlatego, że on patrzył tylko przez szkło.
    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...