Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

są takie miesiące, że trzymam się przy życiu
tylko po to, by na starość mieć wszystko
w dupie.
lub
obudzić się z wrażeniem, że wyprałam słowa.
wysuszyłam na balkonie i zrobiły się cholernie
ciasne.
lub
zrobić się zrzędliwa i przykrótka, jak kurteczki
tegorocznych lasek.

Opublikowano

Z onieśmieleniem podchodzę do jakiejkolwiek sugestii w przypadku Pani tekstów, ale zazdroszczę zawsze odwagi! Potem - formy! Gratuluję. Ja pisałbym raczej o "wygotowaniu" niż "wysuszeniu" i na końcu owa "zrzędliwość " za bardzo mi się też odnosi do kurteczek?!Pozdrawiam.

Opublikowano

ależ ja czekam na sugestie :)
szczególnie w przypadku "świeżych" tekstów

zrzędzą babcie na kurteczki i jeszcze inne skojarzenie ;]
(pojechałam w stronę trudną do odcyfrowania?)
hmmm?

dzięki, pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i proszę bardzo :)
nie zawsze i nie każdemu musi, prawda?
ja też mam zastrzeżenia do tego tekstu
może dlatego, że jest mi bliższy niż zwykle?
czuję każde jego niedociągnięcie i mnie dręczy
ale kiedyś się uda, przynajmniej próbuję w to uwierzyć :)

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



o ile część pierwsza i trzecia do siebie pasują jak leginsy do ud
to druga ni jak te dwie mówią na odgrywaniu się na społeczeństwie
na pomiataniu swoją wyższością całej tej szarości i popierdułek
czyli o takiej wrednej ale jednak rześkiej postawie
a w drugiej strofie widzimy starość brzydką człowieka ograniczonego i bez wyobraźni
niby można zamienić 2 z 3 ale to tez wiele nie ratuje
wg mnie jest poważne zachwianie logiczne i to krzyczy że jest coś nie tak

+
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zastanawiam się, co zrobić z tak poważnym zarzutem
polemizować?
spróbuję :)
otóż, jak Pan zauważył pierwsza i trzecia odnoszą się do relacji PeeLa ze światem zewnętrznym - druga - środkowa = środek (wnętrze) czyli wrażeniowo - w każdym razie widzimisię autorki poszło jak widać swoją glinianą ścieżką, która okazuje się nie całkiem "teges"
hehehe
jeśli chodzi o ten akurat tekst - jestem skłonna potraktować go bardzo surowo i poprawić - wszak do starości jeszcze mi trochę czasu zostało, a z wiekiem, być może, przygotowania do niej staną się bardziej, hmm, logiczne?

dziękuję za obszerny i "pomocny" komentarz

pozdrawiam
Opublikowano

przygotowania są - a gdzie reszta ?

no napisane to jest to bardzo fajnie -
ładnie się wikła się ambiwalenci i przetasowuje się

ale stwierdzeniom warto dorzucić łącznik ogólny - vide de finitum

pozdrówka ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


eeetam pod włos od razu ;]
jakby to było zbyt zagadkowe: żartowałam :D
(a tak w nawiasie: to ja lubię języczek zamiast JĘZYKA, hehehe)

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


łącznikiem ogólnym jest to, że nie mogę się doczekać
tej starości i szczególnie pierwszej strofy ;]

jak już wcześniej wspominałam - to jedno z tych dzieci,
nad którymi się z pewnością poznęcam :)

pozdrawiam
Opublikowano

hehe :P

w wolnej chwili zapraszam do siebie - wszak widzę, że masz to 'coś w oku' hehe :P i nawiasem mówiąc ciekaw jestem (może tak 'trochę próżnie') twojego zdania o moim ostatnim tutaj 'tworze'
a trudno znaleźć nie będzie - póki co są dwa - pod jednam zresztą już byłaś :P

pozdrówka ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...