Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie, nie, kochany: nie ma tak łatwo. Każdy może powiedzieć, że jego puenta jest świetna, ale jeżeli spotyka się z zarzutem o słabiznę - powinien się bronić. Rozumiem, że w tym dziwnym miejscu nie ma zwyczaju dyskutowania o poezji, jednak ja jestem bardzo ciekawa, jak wytłumaczysz swoją puentę. Żeby znowu nikt się nie spultał - proponuję na priv. Jeśli w ogóle czujesz się na siłach bronić swojego wiersza. Jeżeli nie blefujesz. Bo nie wiem jak inni, ale ja Ci nie wierzę. Twoja puenta wygląda, jakby pod koniec zwyczajnie zabrakło Ci pomysłu.

pozdrawiam

Opublikowano

Raczej nie będę tutaj niczego tłumaczył. O gustach też się nie dyskutuje. A tak swoją drogą Maria_Magdalena_Kowalska ma rację - wiersz powinien broniś się sam.

dziękuję i pozdrawiam

AR

Opublikowano

w miom odczuciu wiersz sie nie obronil. polozyla go wlasnie koncowka. czegos mi brakuje, czegos jest za malo. puenta... owszem moze szokowac, ale w zestawieniu z pozostala czescia wiersza odstaje. a przyczyny tego odstawania to juz nie moja sprawa. uwazam ze ten wiersz mozna rozwinac i wtedy cos z niego bedzie (latwiej bedzie mu sie obronic)

Opublikowano

No dobrze. "Powiem" coś na temat puenty. Wydawało mi się, że właśnie takowa będzie szokująca. Wyobraź sobie, że wszystko nad czym pracowałeś, co osiągnąłeś przez całe życie, brudną ścierą zmywa zapocona kobieta, klnąc przy tym, że ktoś jej zapaskudził parkiet...

Opublikowano

uuuu moze jakiś gołąbek na stracenie ;]

Serio? Wiersz podoba mi się. gł dlatego że lubię prawdę w wierszach a także spoczwarzenie i ubrutalnienie ( w ukmiarkowanym stopniu oczywiście)poezji. Z miłości czy jesieni "wiele już się nie da wycisnąć". Weźmy się więc za prawdę, nie zawsze piękną.

Dziuńka

Peace

Opublikowano

Puenta jest dobra,
tylko ponieważ - odwrotnie niż powiedziałeś w komentarzu - dwie zwrotki zajmuje opis umierania,
a nie "wszystkiego nad czym pracowałeś, co osiągnąłeś przez całe życie",
punkt ciężkości jest przesunięty do wersów przed puentą.
Może wystarczyłby jakiś kontrast, lub coś innego przykuwającego uwagę (może być szokującego) w ostatniej zwrotce, żeby zaakcentować puentę.
(coś w stylu „sprzątaczka zliże” ;] )

gratuluję syna
i pozdrawiam ciepło

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...