Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

„Rok 1984” George Orwell’a dzieło warte przeczytania, ale jednocześnie nudny opis codziennego (niekoniecznie normalnego) życia. Treść wciąga czytelnika, który pragnie jak najszybciej poznać koleje losu głównego bohatera. Winston Smith jako postać pierwszoplanowa powinna być jednak mniej mdła niż jest w rzeczywistości, a jego codzienność mniej nudna, a przynajmniej opisana w ciekawszy w odbiorze sposób.
Książka podzielona na trzy części. Pierwsza opisuje nam monotonne życie bohatera. Za dużo w niej ciągłych, tych samych sytuacji, z którymi Winston się zmaga. Druga część wprowadza nas w kolejny etap życia Smitha. Bohater poznaje Julię i nawiązuje z nią romans, ale także niezwykłą wręcz bajkową więź emocjonalną. Zbyt subtelne opisy spotkań (nie mam na myśli scen erotycznych) powodują niedosyt. Śpiąca atmosfera towarzysząca bohaterom udziela się także czytelnikowi. Ciągłe zmęczenie Julii i ślamazarność Winstona w czasie ich potajemnych spotkań powoduje uczucie wstrętu do czytanego tekstu. Podobnie jest, gdy Julia niby słaba kobieta potrafi trzymać kciuk na pulsie, podczas gdy Smith popełnia głupie gafy.
Część trzecia książki jest w porównaniu do dwóch poprzednich „pełna akcji”. Część ta jest napisana w taki sposób, aby czytelnik współodczuwał cierpienia i upokorzenia, które dotykają głównego bohatera.
Jeśli książkę czytać w kilka dni, można odnieść wrażenie, że jest się gdzieś w jej środku. W ten sposób można być obserwatorem, Wielkim Bratem. Można wyobrazić sobie, że losy bohatera zależą właśnie od nas, co jest jednocześnie dużym plusem i słabą stroną, gdyż koniec jest niezwykle przewidywalny.
Ciągłe powtarzanie przez Orwell’a tych samych tekstów piosenek jest drażniące, ale może to był specjalny zabieg, przez który czytelnik miał czuć to samo co Winston. „Teoria i praktyka oligarchicznego kolektywizmu” – to tytuł książki spreparowanej przez Partię (systemu politycznego kraju, w którym żyje Winston) jako autorstwa Goldsteina – wroga Partii. Treści zawarte w tejże książce antypartyjnej są po prostu śmieszne, nudne i prymitywne. Po co Orwell kilkakrotnie powtarza to co wiemy już z rozmyslań bohatera? Wydaje mi się, że gdyby Orwell pozbył się niepotrzebnych fragmentów „Rok 1984” mógłby wiele zyskać. Tekst jest zbyt długi, mało w nim akcji, albo przynajmniej różnorodności. Ale nie mogę zaprzeczyć, że lektura jest nadal aktualna. Chora polityka, chore społeczeństwo, chore tortury, chora miłość. „Rok 1984” to wybuchowa mieszanka polityki, socjologii, psychologii i złożoności ludzkiego umysłu.
Ponadczasowe przesłanie książki jest bardzo widoczne. Mamy XXI wiek, erę internetu, McDonald’s, radia, telewizji i jeszcze wielu innych używek „zwycięstwa” (cokolwiek to słowo oznacza) a jednak wciąż przejawia się terroryzm, żądza władzy, bieda i bezradności w najprostszych sytuacjach życiowych.
To moje skrócone wrażenia po lekturze. A co wy o niej sądzicie?

Opublikowano

bardzo lubię tę książkę i zgadzam się z kilkoma Twoimi opiniami: sceny spotkań pozostawiają niedosyt [też nie mam na myśli scen erotycznych], więź emocjonalna jest, moim zdaniem, naprawdę piękna, a czytając, wyraźnie udziala nam się atmosfera.

co do piosenek, to wydaje mi się, że pełnią dość ważną rolę - Winston poszukiwał ostatniego wersu piosenki o kościołach londyńskich i znalazł ją u O'Briena, co mogło w pewnym stopniu zaważyć na jego zaufaniu do tegoż pana...
a co do dwóch innych [albo jednej i tej samej?], śpiewanych przez proli, to one tez pewnie mają jakąś rolę:

To był tylko chwilowy urok
I minął jak kwietniowy dzień
Lecz coż za marzenia rozbudził!
Z serca mego najlżejszy zdjął cień!*

ta zwrotka wyraźnie odnosi się do spotkania Winstona i O'Briena, kiedy to ten pierwszy uwierzył, że ma "sprzymierzeńca".

Mówią, że czas leczy rany.
Wszystko w niepamięć odpływa;
Lecz moje serce wciąż szlocha żałośnie,
Gdy wspomnienie sprzed lat w nim odżywa!**

to natomiast dotyczy mglistych wspomnień Winstona z dzieciństawa i jego pogoni za przeszłością.

Teksty te były produkowane przez Partię, upatruję więc w nich znaku, że Partia nie jest wszechmocna, skoro wypuściła utwór o takiej wymowie. popełniła błąd, bo albo powinna otumanić obywateli do reszty, albo wypuszczać takie teskty, kótre nie mogą być w ten sposób interpretowane przez nich... takie jest moje zdanie

tekst ma trochę dłużyzn, ale ich usunięcia nie byłoby chyba dobrym pomysłem, chyba, że przed publikacją, ale wtedy nie moglibyśmy oceniać;)

-----------------------------
*,** cytaty za "Rokiem 1984" z Kolekcji Gazety Wyborczej

Opublikowano

współczuję: powyższa "recenzja" świadczy o tym, że książki ni w ząb nie zrozumiałeś, a to książka dla światopglądu i charakteru po prostu kluczowa, nie wiem czy polecać czytać jeszcze raz, cyz spisać na straty...
może spróbuj ją przeczytać pod kątem wspólczesności: poszukaj aluzji i mechanizmów które do teraz są aktualne...

Opublikowano

nic straconego. na pewno nie czytałem tej książki po raz ostatni w życiu, na pewno też nie zawarłem w tym poście wszystkich moich przemyśleń. każda refleksja po lekturze jest cenna, choćby omijała główną interpetację o lata świetlne. powrócę do niej jeszcze wiele razy.

Opublikowano

Bartek:
"Treści zawarte w tejże książce antypartyjnej są po prostu śmieszne, nudne i prymitywne. Po co Orwell kilkakrotnie powtarza to co wiemy już z rozmyslań bohatera? Wydaje mi się, że gdyby Orwell pozbył się niepotrzebnych fragmentów „Rok 1984” mógłby wiele zyskać."

uwierz mi: nie zrozumiałeś

Opublikowano

rzeczywiśtoś winstona mniej mdła, mniej nudna: przecież to nie film akcji: ona taka miała być!! powtarzanie, monotonia: to standardy propagany (40% tuska, tusk w brukseli, tusk rozmawia... zadzwon do tvp i powiedz ze to słabo artystyczne i monotonne :/)

"Tekst jest zbyt długi, mało w nim akcji, albo przynajmniej różnorodności" : pogadaj z przeciętnym polakiem ile w jego życiu akcji i różnorodności, nie straczyłoby na 1 strone tejże ksiązki

"a jednak wciąż przejawia się terroryzm" - no i widzisz jak czytasz: goldstin był "terrorystą", a po co goldstina wymyślono - zostało napisane...
nie będę tu odwalał za Ciebie roboty, mogę Cię jednak zapewnić, że orwell opisywał prawdziwe i stosowane do dziś mechanizmy...
przeczytaj jeszcze raz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale ja to doskonale rozumiem, przecież wyraźnie napisałem, że to tylko moje wrażenia a nie jakaś interpretacja. Chodzi mi o sam środek wyrazu. Przeciętny Polak potrafi zapełnić nawet więcej niż jedną stronę. Wiem też po co zmyślono Goldsteina. Nie zamierzam się tu kłócić, chcę tylko poznać Wasze opinie na temat "Roku 1984"
Opublikowano

głową w mur...
to nie jest książka, która się moze "podobać" bądź nie, jej po prostu nie wypada traktować w takich kategoriach, a nawet jak się uprzesz i w ten sposób ją przanalizujesz, to i tak dojdziesz do wniosków, że jest i od tej strony genialna: po prostu wszystko tam jest na swoim miejscu i w odpowiedniej ilości...
ja też bynajmniej nie próbuję Ci wmawiać że jesteś nie wiem - głupi, że nie zrozumiałeś (gdybym tak uwazał: w ogóle bym z tobą nie rozmawiał: napisałbym ze jesteś but i poszedłbym) jeśli już, to po prostu źle do niej podszedłeś: próbuję Cię naprowadzic na właściwą interpretację bo moim zdaniem: człowiek nie znający "roku.." to człowiek co najmniej "ubogi"...
dlatego naprawdę nie ma sensu się kłócić, lepiej spróbować jeszcze raz przemyśleć niedawną lekturę

pozdrawiam

Opublikowano

Dawno tego nie czytałem.
NIe chcę też tu robić jakiejś agitki, ale...
Skoro mamy wolność słowa w internecie, to mam pytanie:

Czy Wam, czytelnikom "1984" , nie wydawało sie czasami, że to nie tylko antyutopia i ostrzeżenie przed komunizmem, ale tez dzisiaj, w naszych czasach, książka podważająca zupełnie religie?

Czy partia nie naśladuje Kościoła?

Czy Wielki Brat, którego wszyscy znają, wierzą w Niego, choć znają tylko jego podobiznę...
to nie jest przypadkiem troche Bóg?

Pamiętacie scenę, w której Smith odpowiada, że nie wierzy w Boga? Czy ta jego niewiara nie jest przypadkiem uzasadniona?

- To kto Nas pokona Winstonie?
- Nie wiem, jest we Wszechświecie jakaś siła. Duch ludzki Was pokona...

dobrze pamiętam taki dialog.
Wiem, że ten temat traktuje maniacko, ale w naszym kraju ludzie się chyba boją rozmawiać o religii, niewierze...

Opublikowano

czytałam tę książkę kilka lat temu...wywarła na mnie duże wrażenie i chyba miała wpływ na moje życie...w tej chwili trudno mówić mi o treści ,bo szczerze mówiąc jej nie pamiętam,ale pamiętam swoją refleksję. Nieco podobny jest "Nowy ,wspaniały świat" Huxley`a- druga moja ulubiona książka. W sumie mówią o podobnych problemach...wkurza mnie,że nie mogę włączyć się czynnie w dyskusję, bo na prawdę, samej treści nie pamiętam:(
ale a`propos Orwella, kiedyś powiedział: "ludzie dzielą się na inteligentnych i tych, którzy słodzą herbatę":)))) za to też go lubię:)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @APM Lubię gdy poezja nie zawiera zbyt wiele wielkich słów. I gdy operuje obrazem, gestem, albo bierze konkretne ludzkie doświadczenie i pokazuje mi na jak wiele sposobów można widzieć świat.
    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...