Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Idę powoli, niepewna celu tej dziwnej wyprawy.
Przede mną rozciąga się wąski korytarz który oświetlają dwa łuczywa wetknięte w ścianę.
Na podłodze leży duży gobelin, wzorem przypominający obraz „Krzyk” Muncha. Mocne akcenty czerwieni z czernią w miejscu ust otwartych w niemym krzyku, nadają miejscu zagadkowego klimatu. Naprzeciw siebie wiszą dwa portrety: kobieta z podniesionym znad okularów wzrokiem, i krótko ostrzyżony chłopak, patrzący jakby poza horyzont, poza to co widoczne. Ignorując moją obecność, kobieta zaczęła rozmowę tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Tak prędko nie wydostanie się stąd.
- Sądzę, że poradzi sobie – chłopak uśmiechnął się nieznacznie.
Obrazy zastygły w bezruchu, w momencie gdy dobiegł do mnie głos dziecka, przeplatany szlochem.
- Mamusiu! mamusiu!

Co się tam dzieje? Zdecydowanym ruchem otwieram odrapane drzwi. Wokoło leżą porozrzucane zabawki: pluszowe misie bez łapek, lalka bez oczu, pajacyk z oderwaną rączką, przewrócone dziecinne krzesełko i rozbity porcelanowy kubek pod ścianą. To wszystko ma swoja wymowę. Poza tym w pokoju spowitym półmrokiem nic nie widzę.
Na podłodze leży skulony czteroletni chłopiec i nie wygląda na chucherko. Mocno coś ściska w ręku zgrzytając przy tym zębami. Głowę oplatają lśniące, jasne włosy. Ma na sobie odarte spodnie na szelkach, wyciągnięta koszula odsłania plecy. Wygląda na to, że przed chwilą szamotał się z kimś. Spojrzałam w jego szkliste, migdałowe oczy i w tej samej chwili drzwi zatrzasnęły z hałasem.

- Co tu robisz? - Zapytałam.
Widząc że podchodzę do niego zaczął bezładnie wymachiwać rękami i nogami, jakby chciał się przed kimś bronić, śmiejąc się przy tym ironicznie. Oczy nabrały niepokojącego blasku. Gdy próbowałam go podnieść i przytulić, w jego twarzy odbijało się całe nagromadzone cierpienie, nie dające się niczym zaleczyć. Poczułam mocny cios. Zaskoczona jego reakcją, dotykałam obolałego policzka. Nie widziałam w jego oczach szaleństwa, raczej naigrywanie z mej bezsilności.
- Oż ty ! Syknęłam ze złością.
Śmiejąc się, zaczął rzucać w moja stronę okaleczonymi zabawkami. Była w nim jakaś zaciętość.
Rozpoczął biec na palcach wyrzucając sztywne ręce w górę, zatoczył się, jakby popchnięty jakąś wewnętrzną siłą i głuche echo uderzenia o podłogę rozbrzmiało w całym pokoju. Zerwał się i od początku zaczął z krzykiem swój szaleńczy taniec. Podniósł krzesło i rzucił nim z impetem. Uciekał przede mną gdy próbowałam chwycić go za rękę.
- Głupia jesteś! - Naigrawał się ze mnie wyzywająco patrząc w oczy. Jednocześnie targnął nim donośny śmiech.

Bezsilna opadam na kolana, moje stopy, na których opieram cały ciężar ciała zawsze są dla mnie ostoją skupienia, w takich chwilach umiem skoncentrować się.
Myśl, Lucy, myśl! On działa tylko emocjonalnie. Muszę czymś zaszokować go, aby powstrzymać go przed dalszym szaleństwem.
Wchodziłam w przestrzeń nieutulonej tęsknoty, plastyczne obrazy z dzieciństwa przemknęły w mojej pamięci z szybkością mgnienia oka. Tak jak on poczułam się skrzywdzonym dzieckiem. Zapłakałam cicho, rzewnie, jak potrafi tylko dziecko. Teraz już wiem dlaczego dźwięki skrzypiec zawsze wzbudzały we mnie nostalgię. Wyrażały to, co we mnie było niewypowiedziane. Co się ze mną dzieje? – pomyślałam.
Wiedząc jak szpetnie wyglądam bez okularów zdecydowałam się na ostateczny krok.
Znieruchomiał na mój widok.
Po chwili unosząc się na palcach zaczął krążyć po pokoju, stukając przy tym palcami po ustach. Zatrzymał się i podniósł z podłogi okaleczonego misia.
- Nie płacz, mamusia zaraz przyjdzie – mówiąc to spoglądał na mnie badawczo i
wcisnął mi do ręki przytulankę i popatrzył na mnie uważnie swymi brązowymi oczami w kształcie migdałów.
Widzę jak powoli u niego znika tępy wyraz twarzy. Czyżby odnajdywał w pokładach świadomości uczucia, jakie budzą się w chwili współczucia, empatii?
Gdy próbował niezdarnie przytulić mnie, z małej dłoni wypadł pukiel czarnych włosów i
w tej samej chwili zaskrzypiały zardzewiałe drzwi.
Wychodząc stamtąd nawet nie zauważyłam, że portrety na korytarzu nie wiszą już naprzeciw siebie lecz jeden obok drugiego, jakby przyglądały się całej sytuacji.
Młody mężczyzna uśmiecha się nieznacznie, jakby chciał powiedzieć: - A mówiłem, że sobie nie poradzi. Lecz twarz kobiety wyraża raczej niezadowolenie, jakby czegoś jej w tym wszystkim brakowało.
Mogę wyjść, misja spełniona.

Poczułam na ramionach ciepłe ręce mężczyzny.
- Krzyś, za chwilę wyłączę kompa – powiedziałam cicho. Naciskam ENTER.
Niedługo wrócę...

Opublikowano

Leszek - a może to i autentyk, wszystko możliwe...w wirtualnym świecie.dzieki za rzeczowe uwagi, poprawki juz naniosłam.
Jay - mój wierny czytelniku ! hihihi DZIęKI !!

przesyłam cieplutkie pozdro!

Opublikowano

Brzmi to jak " krzyk ciszy " wzywający pomocy i zrozumienia dla tych młodych skrzywdzonych przez los istot. Akcja przedstawiona bardzo obrazowo z charakterystycznymi dla Ciebie pierwiastkami utrwalającego się stylu. Chyba mamy doczynienia z budzącym się drzemiącym talentem . Pamietaj jednak , że wyliczanki zaczyna się czynic po dwukropku (wygląda on tak : ), a nie po średniku. W oczekiwaniu na następne opowiadanko z wyrazami zachwytu i uznania...Krzysztof .

Opublikowano

spojrzał ironicznie(...)śmiał się ironicznie- powtórzenie bardzo blisko siebie, może by zastąbić jakimś innym słowem? Ogólnie opowiadanie mi się podoba, po munchu i kolorystyce opisanej miałam nadzieję,że zbudujesz klimat właśnie kolorami. To takie subiektywne odczucie,bo lubię kolorystyczne i zapachowe opisy:) To ciekawe, ale miałam podobny pomysł, a raczej kiedyś mi się wydawało ,że byłam postacią z gry, tzn. byłam tylko nikt w to nie wierzy:) tylko zupełnie inny klimat, ale tak mi to przyszło do głowy czytając Twoje opowiadanie.
pozdrawiam wieczorową porą (brunetka:)

Opublikowano

coraz lepiej Aksjo
doskonale dzielo architektury
pióra, wnętrza, historii;
to brzmi jak ciepły szept...o krzyku, co nadaje szerszy wymiar, a przecież Doprowadzilaś Nas...wąskim korytarzem i,
mimo pozornego wyjścia kończysz komendą 'Enter' zamykając Nas w labiryncie myśli

zmyślnie

pozdrawiam ciepło

Opublikowano

oczywiscie aksjo najbardziej spodobalo mi sie imie , które padło na końcu... a tak na powaznie, to zbudowałas ładniutki klimacik. a jako że myslę filmowo , to powiem jaki film mi sie nawinął na szpule, kiedy czytałem twoje opko. avalon - japonski film z polskimi aktorami. wirtual i life w jednym. a teraz bedzie komplement -film jest kiepski, twoje opowiadanie przeciwnie. moim skromnym zdaniem, mogłabyś przestudiowac przymiotniki w tekscie, bo kilka wydało mi sie niepotrzebnych, ale nie bede sie upierał...tylko nieznacznie się o nie potknąłem.tak , da sie zauwazyć że nie odpieprzyłas maniany, a wykułaś to cacuszko jak kowal, w pocie czoła.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
    • Nie ma, nie ma czystej wody już skażona cała Ziemia i zatrute wszystkie głowy, więc ratunku również nie ma.   Zakażone nerki, biodra, nie ma szans się opamiętać, gdy trucizna już przegryzła świat roślinny i zwierzęta.   Już rozkłada się wątroba i szaleństwo umysł mąci, nie ma schronów by się schować, gdy skażone wszystkie kości.   To nie bomba atomowa, ale cicha katastrofa! Nie odrodzi się od nowa świat, co zbytnio zysk ukochał.    Pozostaną symulacje naszych myśli, tęsknot marzeń, a co będzie jeszcze dalej, to już nam się nie ukaże.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...