Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

przyjdzie taki dzień 

 

 

dlaczego śmierć żywych boli
zostają wspomnienia 
fotografie, pamiątki
niedokończone rozmowy
i w smutku pogrążone
krzyże i nagrobki

 

przeminą tygodnie i lata
a w sercu zawsze jak wczoraj
bolesna pamięć kołata 

 

a oni przecież już tam
kroczą lepszymi drogami

 

na nowo z prochu powstali 

 

 

 

@@@@@@@@@@@@@@@@@@

Edytowane przez Wiesław J.K. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wiesław J.K.Zrobiłeś mi wrednego psikusa!

Napisałam komentarz, a tu bach - utworu nie ma i moja pisanina poszła się czesać!

 

A chciałam powiedzieć, że wiersz porusza trudny temat, bo dotyczy naszej osobistej straty.

Śmierć innych pozostawia w nas puste czasoprzestrzenie, które bolą, choć, uwzględniwszy różne koncepcje śmierci, nie powinny.

Przypomina to bóle fantomowe - niby czegoś już nie ma, ale boli jak diabli.

 

W żałobie jest jakaś nieunikniona doza egoizmu, bo nie wiemy przecież, czy ci, którzy już odeszli, coś stracili, są nieszczęśliwi, czegoś żałują. Natomiast co do naszych odczuć i emocji mamy pewność - dręczy nas poczucie winy, samotność, świadomość urwania się ważnych nici, wątków...

W zależności od światopoglądu, wiary, przekonań - różne mamy odpowiedzi na pytania o to, co dalej po śmierci - ale i tak te odpowiedzi na wypełnią tych wspomnianych wyżej, pustych czasoprzestrzeni.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Annna2 Dziękuję Annno! Wiesz, przypomniało mi się pewne zdarzenie sprzed wielu, wielu lat. Byłem wówczas około 10 letnim chłopcem i ulubieńcem mojej babci że strony taty. Mieszkaliśmy wówczas we Wrocławiu. Moja babcia mieszkała na wsi niedaleko Legnicy, a wieś nazywała się Szczytniki. 
Pamiętam ten dzień jak dziś, zasypiałem na tapczanie patrząc w okno obok którego stał telewizor na stoliku i nagle zamarłem, nie mogłem się poruszyć, a chciałem obudzić moją Matulę, która była niedaleko, aby zobaczyła to co ja widziałem. 
Na telewizorze stała ciemna postać, wówczas nie poznałem kto to, ale na drugi dzień przyjechał do Wrocławia do nas ktoś z rodziny, która mieszkała w tej samej wsi co moja babcia, z wiadomością, że poprzedniego dnia babcia zmarła.
Pojechaliśmy na pogrzeb i uwierz mi do dziś pamiętam moje zaskoczenie. Babcia leżała na łóżku śmierci dokładnie tak ubrana jak tą zjawa we Wrocławiu. Myślę, że będąc jej ulubionym wnuczkiem, przyszła się ze mną pożegnać. 

@Annna2 Nie, nie to była odpowiedź do @tie-break.

@tie-break To nie był wredny psikus, jak widzisz wiersz jest w warsztacie, gdy utwór nie całkiem gotowy, a więc dalej nad nim pracowałem i po prostu postanowiłem zacząć od nowa. Przepraszam nie wiedziałem, że Ty już zamieściłaś pod nim swój komentarz. 
Rzeczywiście temat jest trudny i smutny. Dziękuję za nowy komentarz. Serdecznie pozdrawiam

@tie-breakFajnie więc i jeszcze raz przepraszam za tego psikusa. :)

Edytowane przez Wiesław J.K. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wiesław J.K.

 

Twój wiersz to niezwykle wzruszająca i ważna refleksja nad przemijaniem.

 

z niezwykłą wrażliwością oddałeś trwałość bólu po stracie, który mimo upływu lat wciąż kołacze w sercu.

 

końcowe wersy dają nam nadzieję i pocieszenie.

 

brawo Wiesławie !!!

 

 

Opublikowano

@Wiesław J.K.

Twoje słowa dotykają tej najtrudniejszej prawdy – bólu, który zostaje po odejściu bliskich, tego rozdarcia między tym, co wiemy rozumem, a tym, co czuje serce.

Ta wiara, że "oni przecież już tam kroczą lepszymi drogami" - to piękna myśl, pełna nadziei i spokoju. Że gdzieś tam, poza naszym bólem, oni są wolni, że "na nowo z prochu powstali".

Piękny wiersz.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Wdrapać się na dach i zagwizdać by przywołać gwiazdy...
    • @Simon Tracy Wiersz z wyraźnym temperamentem, działa jak wykład samotności, wyobcowaniu, pokucie i potrzebie sensu, ubrany w estetykę drogi i mit wędrówki w gotyckiej architekturze słowa. A sam jeździec to jakby połączyć Morrisonowskiego „ridera on the storm” z Konradem z Dziadów i  beatnikowskich Wędrowców.  
    • Jedni mają tatę, drudzy mają ojca... a jeszcze inni jak ja, mętne wspomnienie kilku kadrów z wczesnego dzieciństwa, zanim nie umarł. Piękny wiersz napisałaś, widać, że to o ważnej dla Ciebie osobie.   Pozdrawiam :)
    • @KOBIETA  Smak wolności brzmi jak... manifest. Komplikuje, jakkolwiek by nie było z drugiej strony bardzo udany wiersz.
    • Bez celu. Pożeram kolejne kilometry drogi  i litry paliwa. Jest środek nocy. Przez uchylone szyby  wpada chłód i bezsilność. Wiatr wykrzykuje mi w twarz,  plując ostrym piaskiem, to co wiem już od dawna. Jestem pomyłką. A świat ma ustalony bieg  i ewolucję tylko zdrowych i silnych gatunków. Suche odnogi korzeni,  które wyrosły przypadkiem. Teraz są skazane na zagładę. Zagłuszone potokiem słów. Obłożone ciężarem swej niedoskonałości. Zaduszone przez demoniczne palce tych co niby mają uczucia i serce  we właściwym położeniu.     Moje serce jest na łańcuchu. Pokutuje za swoją głupotę młodości. Mijam przydrożne znaki,  zjazdy i skrzyżowania. Ilekroć widzę naprzeciw  światła wielkich ciężarówek, mam ochotę szarpnąć w lewo koło kierownicy. Ale wtedy przypominam sobie, że nie warto. Przecież bycie przeźroczystym dla innych nie jest takie złe. To nie koniec świata. To początek nowej odsłony. Życia pozagrobowego. Bo nie żyję ale nie mam grobu. Jak Peter Rugg, szukam celu, domu i wytchnienia w klątwie. Jestem jeźdźcem burzy, który by uratować swą duszę, zaprzedał ją Diabłu.     Ziemia kręci się wokół uczuć. Tych pięknych. Miłości, pragnieniu, oddaniu,  bezinteresownej empatii. Gdzie byliście ludzie? Moi udawani przyjaciele. Gdy spowiadałem się ze swych zbrodni. Zasiadaliście w ławie przysięgłych  a nie oskarżonych. Nie było mnie stać na dobrego adwokata. Nie chciałem też tego z urzędu. Broniłem się sam. Przeciw wszystkim. Wydaliście jednogłośny wyrok. Wyrok śmierci  zamieniony w drodze aktu łaski na banicję. Wieczną ucieczkę w obłokach wściekłej burzy.     Zostawiłem w drzwiach list pożegnalny. Śmierć kiedyś wejdzie na ganek, będzie pewna że mnie zastanie. W łożu ostatecznym. Z zimnym, martwym wzrokiem. Z rękoma wzdłuż ciała. W cichym, opuszczonym domu. Gdzie łzy były atramentem dla poezji. A ja w tym czasie będę  rozkoszował się czarną kawą  na jakiejś zapomnianej, pustynnej stacji benzynowej. Patrząc na wschód słońca  będę myślał tylko o niej. O tym że zostawiłem jej wiersze. Romantycznego banity. Który wolał uciec autostradą do piekła. Niż jeszcze raz spuścić serce z łańcucha.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...