Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Ja kocham cię tak,

że ziemia drży pod moimi stopami

i wygina się w łuki -
jakby świat chciał nas zawołać
na sam szczyt swoich krzywych gór.

Twoje oczy - dwie płonące galaktyki -
ciągną mnie w siebie,
aż przestaję pamiętać własne imię.

Wtedy wszechświat pulsuje naszym rytmem,
jakby Bóg oddał nam swoje serce
na chwilę istnienia.

Twój dotyk nie jest tylko dotykiem -
jest rzeźbieniem w mojej krwi,
jakby twoje palce wyciągały światło z żył
i zamieniały je w ogień.

Czasem czuję, że nasze ciała nie stykają się wcale,
a jednak wibrują w symfonii,
którą słyszą nawet planety.

Twoje usta - miękkie, jak aksamitne komety -
składają na moich wargach alfabet nowych wszechświatów.

Pocałunek jest huraganem:
odwraca bieg rzek,
przepala mgłę w moim wnętrzu,
zostawia pieśń rozlaną po przestrzeni.

Ja kocham cię

w absurdzie naszych ciał -
gdy twoje dłonie stają się motylami,
a moje ramiona - wachlarzem światła,
który przytrzymuje nas w locie
między snami a światłem.

A gdy nasze ciała stapiają się w jeden płomień,
czuję, że śmierć stoi w progu i się uśmiecha -
bo nawet ona chce się ogrzać tą miłością.

Twój uśmiech rozbija czas
na milion migoczących sekund.
Każda z nich pulsuje między nami,
jakby kosmos sam chciał być świadkiem tej miłości.

Każdy oddech to implozja galaktyki
i zarazem szept płatka śniegu,
który wnika pod skórę.

Ja kocham cię,

gdy śmiejesz się i gdy milczysz,
gdy świat twardnieje,
a ty czynisz go miękkim jak noc,
jasnym jak poranek,
który spadł w moje dłonie
i zmienia się w ciebie -
w każdą cząstkę ciebie,
która nie należy już do świata -
tylko do nas,
do tego szaleństwa,
do tej nieskończonej miłości.

Ja kocham cię tak,

że pulsuję każdym atomem.
Nasze ciała tańczą w rytmie wszechświata,
który nagle przestaje być obojętny.

Ja jestem twoim wyznawcą,
twoim ogniem,
twoim absurdalnym niebem,
twoją miłością -
która rozprzestrzenia się dalej niż czas.

Bo nawet gdy wszechświat  się zawali
w jedną, ostatnią aksamitną ciszę,
my zostaniemy szeptem w atomach,
drżeniem światła,
nieskończonym,
oddechem.

 


Opublikowano

@Migrena Bardzo podoba mi się mocna, obrazowa metaforyka tego wiersza, acz implozja nie jest terminem, który koniecznie pasuje mi do liryki.

W każdym Twoim tekście miłość staje się prawdziwą, głęboką, zmysłową apoteozą. Myślę, że budujesz obraz uczucia doskonałego, do którego zmierzają wszystkie nasze małe, śmieszne, niepozorne uczucia, z których być może Absolut tylko sobie kpi.

Opublikowano (edytowane)

@tie-break

 

 

implozja.

 

wahałem  się bo w grę wchodził jeszcze kolaps grawitacyjny albo w końcu osobliwość.

 

"implozja galaktyki" to metafora bo nic takiego w życiu wszechświata nigdy nie nastąpiło.

 

gdyby tak się stało to czarna dziura miałaby początkową wartośc miliardów gwiazd i byłaby prawdziwym potworem.

 

ale jej dżety byłoby zjawiskiem o którym poeci mogliby pisać poematy.

 

implozja - nic innego nie przychodzi mi do głowy.....

 

 

ale dzięki :)

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Migrena  zacznę od śmierci.

I może to trudne i można się ze mną nie zgodzić. Śmierć można traktować jak wroga,

ring, pole walki. Ale można się z nią pogodzić-  jeśli się jest otwartym na przyszłość, ma nowości

tak jak Platon w Fedonie- można być" przygotowanym na śmierć."

Żyć, marzyć, tworzyć, robić niespodzianki i kochać- to śmierć nie będzie wrogiem.

 

I śmierć uczy miłości, przygotowuje do miłości- dziwne może wiem.

Miłość buduje moje ja- podmiotowość- to kim jestem i jaka jestem.

Można kochać i można nie kochać- wolna wola. 

Moje wewnętrzne ja- u każdego ma inny rozmiaru. Innymi słowy-

na tyle jestem, na ile potrafię się troszczyć,  czyli jak mocno potrafię kochać.

 

To ego każdego człowieka nie jest dla siebie, uwięzionym, ale jest tak wielkie jak miłość

którą można dać. I ona sprawia, że to ja silniejsze jest od śmierci.

Miłość zwycięża śmierć.

 

Ogień pali wszystko, śmierć niszczy wszystko co jest zniszczalne, 

wstrząsa, co musi wstrząsać.

Jedyną rzeczą niezniszczalną jest ogień miłości

Gdy świat człowieczy przestanie istnieć ona zostanie:

drżeniem światła,
nieskończonym,
oddechem.

Opublikowano

@Migrena

Ten wiersz płonie. 
To już nie poezja z codzienności - to mitologia uczuć, taka, co sięga po wielkie słowa i nie boi się przesady. Jest jak erupcja: niekontrolowana, zmysłowa, pełna obrazów, które niemal pękają od intensywności.

Słychać w nim tęsknotę za totalnym stopieniem,
za tym, żeby miłość była wszystkim i ciałem, i kosmosem, i śmiercią, i światłem.
To poezja zrobiona z ekstazy i lęku przed jej utratą.

Opublikowano

@Migrena

 

Wiersz, który pulsuje ! Szeptem atomów, drżeniem światła i pragnieniem, w rytmie wspólnych oddechów.

Niczym cząsteczka ciepła :) w czerwieni ! stopić się i odrodzić, miłością :) 

 

Piękny jest !!! Gorący …zmysłowy :) 

 

 

Opublikowano (edytowane)

@Annna2

 

jesteś wyznawcą miłości jako Absolutu.

 

i ja się z Toba zgadzam.....ale nie do samego końca.

wiem, że brzmi to tak jakbym częściowo wysiadł z pociągu, ale.....

 

dla mnie, ale tylko  częściowo miłość jest zjawiskiem czysto ludzkim,  psychologicznym  lub biologicznym.

 

a więc nie w zasadzie transcendencji ale w biologii i psychologii jej istota.

 

chociaż muszę przyznać, że mój pogląd brzydko pachnie.

 

komunizmem on śmierdzi.

 

popyskowałem trochę ale w zasadzie się z Tobą zgadzam.

 

a z tym co napisałaś wyżej - całkiem się zgadzam.

 

dzięki Aniu.

 

 


 

@KOBIETA

 

on jest gorący jak serce zakochane.

 

jak miłość która rozsadza ciało pragnieniem i tęsknotą .

 

Dominiko.

 

jesteś i mój puls......

 

kurcze, jaki jest numer na SOR ?

 

dzięki piękne :)

 

 

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Migrena

To piękny hymn o miłości, która nie zna granic ciała i czasu. Niesie on sobą wrażenie, że uczucie jest jak żywy żywioł, który rośnie, rozświetla, porusza cały kosmos i obejmuje całą swoją przestrzenią. Jest w tym tekście nieposkromiona wiara, że kiedy dwoje ludzi się spotyka, wszechświat na chwilę przestaje być obojętny. Jakby każdy pocałunek był nową gwiazdą, a każde spojrzenie narodzinami planety.

 

 

Opublikowano (edytowane)

@Migrena  w dwóch kwestiach jeszcze- więc przepraszam,

Ty znowu o transcendencji( myślę że jednak mnie nie rozumiesz).

Dla mnie miłość ludzka- nie jest transcendencjalna- tylko czysto ludzka,

nawet największa ekstaza, euforia- nie.

 

"Czasami ceni się kogoś za bardzo, aby można go było pokochać."- to I. Kant.

przytaczałam już go- i tu jest transcendencja- czysta.

Bo miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga- jest transcendencją.

Bo kochając Boga nie pożądamy go cieleśnie prawda?

To inaczej jak do drugiego człowieka- i człowieka kochamy za coś, po coś, mimo wszystko,

i nie wiem dlaczego, ale zawsze jest coś.

 

I nie przestajemy kochać- gdy ten ktoś umiera.

 

I druga kwestia- zapytam co z tym komunizmem?

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...