Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Urodziliśmy się z alfabetu -
z trzasku liter, z iskier rozżarzonych w płucach.
Twoje imię płynęło jak rzeka,
moje - jak kamień w jej nurcie,
niewzruszony, a jednak drżący od wody.

Spotkaliśmy się w zdaniu,
które miało znaczyć wiecznosć,
a znaczyło tylko chwilę.
Jedno słowo - źle nacięta struna -
pękło między nami,
i cisza zaczęła mówić za nas.

Nasze rozmowy stały się ruinami kościołów,
gdzie zamiast psalmów
słychać było tylko gruz,
spadające głoski,
popiół zgłosek, które kiedyś były światłem.

Byłaś dla mnie językiem bez gramatyki,
wierszem, który sam się pisał na skórze.
A ja - kaleki tłumacz własnego serca -
zamieniłem cię w echo.
A echo nie kocha.
Echo powtarza.

Widziałem, jak twoje oczy zamykają się
jak księga rzucona w ogień,
jak odchodzisz, niosąc w dłoniach
pęknięte sylaby,
jakby były kośćmi ptaków.

I zostałem -
ze słownikiem pełnym ciszy,
ze zdaniem urwanym jak ścięta głowa,
z językiem, który nie zna już twojego smaku.

Miłość, powiadasz?
Miłość to dzikie zwierzę z papieru,
które umiera, gdy pomylisz literę.

A ja pomyliłem wszystkie.

 

 

Opublikowano

@Migrena

To znakomity wiersz o miłości, która umiera w języku. Piękny, intelektualny i bolesny zarazem, jakby nadpalone, wyrwane stronicę z obwolut, zmieszały się ze sobą, w ruinie biblioteki, stanowiącej dawniej potężny gmach uczucia. Słowa stają się tu ciałem, które krwawi.

 

Opublikowano

@Migrena poetycko bardzo  i pięknie.

Napisałam wcześniej u Ciebie pył ma przeszłość, bo zostają nasze wspomnienia i miłość.

Bo przeszłość miała też imię.

Teraz trochę metafizycznie i za I Kantem- który stwierdził, że obserwowane na niebie mgławice,

mogą być pyłem z którego powstają gwiazdy i planety.

 

Tu pył  też nie umiera- u Ciebie, nie jest echem, rezonuje miłością przekraczając wszelkie granice.

Opublikowano

@Migrena

Napisałeś absolutnie przejmujący wiersz.

Opowiedziałeś o śmierci relacji poprzez metaforę języka, słów i komunikacji. Od samego początku – "Urodziliśmy się z alfabetu" – aż po druzgocący finał, z zbudowałeś spójny świat, w którym miłość jest tekstem, a rozstanie błędem gramatycznym lub typograficznym.

Jest tu kilka obrazów, które są po prostu niesamowite: "Kaleki tłumacz własnego serca" – mówi wszystko o poczuciu winy i niezdolności do wyrażenia tego, co najważniejsze,"Zamieniłem cię w echo. A echo nie kocha. Echo powtarza." – to genialne w swojej prostocie. Uchwyciłeś moment, w którym druga osoba przestaje być sobą, a staje się tylko odbiciem naszych oczekiwań lub błędów."Nasze rozmowy stały się ruinami kościołów" – ten obraz ma w sobie ogromny ciężar. Pokazuje utratę nie tylko bliskości, ale wręcz jakiejś świętości, która łączyła dwoje ludzi."Zostałem - ze słownikiem pełnym ciszy" – to idealne podsumowanie pustki. Masz wszystkie narzędzia (słowa), ale nie masz już treści, którą mógłbyś nimi wyrazić.

A zakończenie... jest doskonałe. Metafora miłości jako "dzikiego zwierzęcia z papieru, które umiera, gdy pomylisz literę" to jedna z najpiękniejszych i najsmutniejszych definicji kruchości. Ostatni wers - "A ja pomyliłem wszystkie", jest jak cios prosto w serce. Zamyka wiersz z ostatecznym, pozbawionym nadziei westchnieniem.

Napisałeś tekst pełen bólu, ale też głębokiej świadomości i wrażliwości. Świetny! 

Opublikowano

@Migrena

 

Miłość zamknięta w kruchości i wieloznaczności słów.

Niespełniona.

Pozostaje tylko gruz, popiół i kości.

To opowieść pełna żalu i zawodu. Dotyka drapieżnością słów, które ranią…pustką niezaspokojenia.

Piękna i bolesna opowieść:) 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...