Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

 

Przychodzi bez kroków
cisza w jej dłoniach
jak popiół śpiewający w kominie nocy.

Nie woła po imieniu,
nie prosi o światło,
zamyka oczy światu
i gasi świat w tobie.

Był jeszcze śmiech w poranku,
echo słów szukających drogi,
dotyk, co grał na skórze,
nim czas kruszył się pod żebrami.

Chleb pachniał,
szumiała kawa w czajniku,
słońce drżało na szybie
jak złoty pył w płucach -
i nagle ktoś wydmuchał płomień z oddechu.

Piasek zdradził klepsydrę,
oddech rozdarł się jak pergamin,
a serce rdzewiało
jak zegar w ruinach ciała.

Przychodzi, gdy milkną wszystkie imiona,
gdy język staje się kamieniem,
a krew, co była ogniem,
uczy się być wodą, która zamarza.

Nie ma w tym gniewu,
nie ma łaski -
tylko lustro bez odbicia,
noc, co nie zna świtu,
ręka, która dotyka - i wymazuje.

Śmierć nie jest krzykiem,
lecz ciszą w płucach.
Nie końcem,
lecz pustką po końcu,
gdzie nawet cień się nie porusza,
bo nie ma już światła,
by go urodziło.

I zostajesz -
nie ty,
lecz ślad po oddechu,
rozpływający się w chłodnym bezczasie,
jak atrament w czarnej wodzie,
gdzie żadna dłoń
nie pisze już imion.

 


Opublikowano

@Migrena  no no Jacek jestem pod wrażeniem! Pięknie.

 

Sza, cicho sza czas na ciszę,
Już oddech jej coraz bliżej,
Tego naprawdę Ci brak,
Ona jedna prawdziwy ma smak,
Cisza jak ta.
...(...)

 

Tak jak Twoje:

 zostajesz -
nie ty,
lecz ślad po oddechu,
rozpływający się w chłodnym bezczasie,
jak atrament w czarnej wodzie,
gdzie żadna dłoń
nie pisze już imion.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...