Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

   Rozpocznę od uwagi, że poniższy tekst, będący przedstawieniem osobistej obserwacji, może chwilami sprawiać wrażenie subiektywnego. 

 

   Tajowie.

   Myli się ten, kto przypisuje Tajom powszechną lub bezwyjatkową pozytywność. Aczkolwiek w pierwszych - dosłownie - chwilach po przekroczeniu granicy i w pierwszych bycia na tajskiej ziemi spotkałem się z życzliwą pomocnością urzędników imigracyjnych - chodziło o uzyskanie koniecznego do wjazdu cyfrowego kodu, to wkrótce później upór sprzedawczyni biletów do autobusu, jadącego z Bangkoku do Hua-Hin, który dotyczył zamiaru "wciśnięcia" - dosłownie - biletu na autobus odjeżdżający za dwie godziny zamiast sprzedaży biletu na najbliższy, na który czekałbym pół godziny - trudno nazwać pozytywnym. Z punktu widzenia energetycznego wydaje mi się acelowym i awłaściwym dalsze opisywanie tej sytuacji. Dość będzie stwierdzić, że wydane na bilet pieniądze otrzymałem z powrotem, zaś do pod drzwi opłaconego wcześniej hotelu w Hua-Hin - położonego w odległości dwustu kilometrów - pojechałem bezpieczną taksówką, płacąc cenę osiemdziesięciu sześciu dolarów. Zbyt wyraźne podkreślenie taniości przejazdu wydaje mi się zbędnym. Przejazd ten zajął około dwóch godzin, autobus zaś potrzebowałby na przemierzenie tej trasy zdecydowanie więcej czasu. Na marginesie dodam, że ruch w Tajlandii - tak samo jak w Wielkiej Brytanii - jest lewostronny. Podkreślę natomiast, że ze znajomością języka angielskiego wśród Tajów bywa różnie. Tak samo jak z prawdziwością odpowiadania na zadane przez osobę spoza ich kraju pytanie; Tajowie mają przemożną tendencję do potakiwania nawet wtedy, gdy wiedzą, że mówią nieprawdę. 

   Ceny. 

   Zacznę od podania informacji, że tysiąc tajskich batów - tak nazywa się waluta Tajlandii - w obecnej chwili przelicza się na sto czternaście polskich złotych i dwadzieścia siedem groszy. Dalsze przeliczenia, drogi Czytelniku, możesz poczynić sam. Za bardzo tani, jednodaniowy obiad w przyulicznej restauracyjce - ryż z kurczakiem - zapłacisz pięćdziesiąt batów. Za droższy, czyli ryż plus wołowina plus napój - sto pięćdziesiąt, sto sześćdziesiąt batów. Za średni, wciąż jednodaniowy, czyli ziemniaki, kotlet schabowy smakujący zupelnie jak polski , surówka i piwo koszt wyniesie Cię dwieście pięćdziesiąt. W lokalu spełniającym zachodnie standardy - mam tu na myśli włoską restaurację "Emma" -  za spaghetti z przystawkami zapłacisz czterysta pięćdziesiąt batów; dodawszy setkę cytrynowego likieru limoncello podwyższysz rachunek o kolejne sto. Taksówkarz za piętnastominutowy kurs zażyczy sobie dwieście, dwieście pięćdziesiąt batów. Za godzinny masaż w prywatnym saloniku należność wyniesie, w zależności od miejsca, od trzystu do czterystu batów. Napiwki wypada dawać. Bardzo. Z oczywistego powodu. W przyulicznych stoiskach można śmiało, bez obaw, kupować owocowe smoothie z lodem. Kupiłem i spróbowałem ananasowego. Nie szkodzą, a kosztują połowę tego, co w kawiarni: odpowiednio czterysta i osiemset batów. Ze słodyczy polecam baskijski sernik, dostępny w różnych wariantach. 

   Przyroda/pogoda. 

   Obecna pora deszczowa jest taką wyłącznie z nazwy. Od mojego przyjazdu osiem dni temu deszcz padał tu tylko trzy razy przez - w sumie - około półtorej godziny. Słońca jest pod dostatkiem, temperatura w granicach trzydzieści jeden do nawet czterdziestu stopni. Woda w Zatoce Tajlandzkiej - w której mieszkają sobie małże, kryjące się w przedstawionych poniżej muszlach, malutkie kraby oraz "żyjątka" - zachęca do kąpieli, natomiast piasek plaży do chodzenia po nim boso - już nie. Odradzam. Namawiając jednocześnie na włożenie ochronnego kapelusza; godzina do dwóch, spędzone w operującym tak intensywnie Słońcu wystarczą, aby poczuć się źle.  

   Na koniec ciekawostka, dotycząca dostępnych w sklepach, również w popularnych  "Seven-Eleven" i "Lotus" - czyli dawnym Tesco - wodach i napojach. Gdy zapytać miejscowego sprzedawcę o gazowaną wodę, ów z punktu pokaże Ci Coca-Colę, Fantę, Sprite'a czy Pepsi. Jeśli chcesz nabyć wspomnianą, należy pytać o "soda water". Natomiast woda to woda - po prostu naturalna.

   Ze zrozumiałego powodu nie przedstawiłem tu informacji o charakterze formalnym - jak chociażby te o wizach. 

 

   Hua-Hin, 10. Czerwca 2025

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tu coś chyba do poprawy w tym jednym tylko zdaniu, co mi się rzuciło.

Nawet ilustracje takie wydają się jak z klaseru, ładnie ułożone, a to cóż - tak na świezo?

Zdaje się, tak wynika mi przynajmniej (sorki -subiektywizm :), trzeba uważać jednak na wszystko dookoła. 

Życzę udanego odpoczynku :)

 

 

 

Opublikowano

@wierszyki

   Dzięki Ci za uważne czytanie i za uwagę: poprawiłem pomyłkę. 

   Powiadasz, że "(...) ilustracje (...) wydają się jak z klaseru (...)". Zapewniam Cię, że są "(...) na świeżo (...)" - sam je wykonałem. Tak więc mają charakter subiektywny. 

   Dzięki Ci też za literackie uznanie.

   Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego niedzielnego wieczoru. 

   Kwiatuszku, Tobie również dzięki za wizytę, czytanie I uznanie dla powyższego.

   Serdeczne pozdrowienia. Miłego wieczoru. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • kap kap kapie deszczyk   fajnie uroczo na wdzianku szeleści        za kołnierzem kolejna kropla więcej i więcej aż sucha nitka zupełnie zmokła      słoneczko trochę kuka biedne przez śliczne chmurki a gdzie tam ciemne     na drzewach liście naderwane tęsknią szybują na ziemię wolniutko lub prędko   a nawet przedziwnie   to słota jesień zaprasza ślicznie   szumią szeleszczą różnym kolorem że kiedyś powrócą te same lecz nowe     lecz jeden w ciemię z łoskotem mnie walnął moknę na deszczu a jednak warto     bo chociaż mam guza na przyrodę myśli nie wkurzam no może trochę gdy błota do izby niebawem naniosę   lecz póki co moknę chętnie i przemokniętą tańczę piosenkę    tak przeuroczo wokół szaro aż wirowania ciągle za mało wesoła żwawa plucha strumyczki tulą skarpetki w butach    no klawo muszę przyznać cud widoczkami wilgotnym rytmem umysł użyźniać    jesień słota złota    co za różnica   tańczę chłonę i się zachwycam
    • @Berenika97 Berenika masz niesamowitą umiejętność łączenia faktów historycznych z ludzkim doświadczeniem. Twoje pisanie nie jest suchą rekonstrukcją przeszłości, tylko głęboko emocjonalną, osobistą opowieścią, która pokazuje, jak historia rezonuje w ludziach dziś  i jak bardzo wciąż potrafi dzielić lub zbliżać.   Trzecia część opowiadania pogłębia emocjonalne napięcie między bohaterami, a zarazem podnosi stawkę całej historii. Tu już nie chodzi tylko o przypadkowe spotkanie Niemca i Polki, to zderzenie dwóch pamięci, dwóch rodzinnych ran i dwóch wersji historii. Z dużą empatią oddajesz rozdarcie Moniki - jej reakcja nie jest przesadzona, ale bardzo ludzka. Widać, że pamięć o przeszłości wciąż żyje w niej głęboko, być może nawet głębiej, niż wcześniej zdawała sobie sprawę. Z kolei Wolfgang - wyciszony, uważny, choć może nie do końca świadomy ciężaru, jaki jego historia niesie dla kogoś z Polski.  To świetnie prowadzony tekst - z wyczuciem historii, ale i dużą delikatnością wobec emocji. Jeśli będzie kolejna część, z przyjemnością przeczytam.
    • @TylkoJestemOna No co ja mam powiedzieć, podoba mi się. 
    • @Alicja_Wysocka Twój wiersz jest bardzo mądry -  trafnie pokazuje, jak łatwo dajemy się uwieść napisom - zarówno tym, które nas chwalą ("malin"), jak i tym, które ranią (niedokończone "du..."). Szczególnie podoba mi się "opamiętanie może przyjść późno" - tak najczęściej jest, że mądrość przychodzi za późno, po szkodzie. I ta "drzazga" na końcu - coś, co zostaje pod skórą, boli długo, nawet gdy powód wydaje się błahy. Świetna  poezja!   
    • @Berenika97... dziękuję za przychylny komentarz. Ciocia Klara, znałam ją osobiście i lubiłam do niej zajść, szczególnie z moją rówieśnicą wiekową, dorastałyśmy w tym samym bloku... :) Raz jeszcze, dzięki.! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...