Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Rafael Marius , a ja jestem skłonny powiedzieć, że szarość to mit. Mit rozumiany nie jako nieprawda, ale jako pewna interpretacja prawdy. W PRLu robiono przecież zdjęcia kolorowe, które można obecnie gdzieś zobaczyć. I co?? Wszystko wtedy było szare?? No raczej nie. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez UtratabezStraty (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja dwadzieścia lat w tym ustroju przeżyłem.
Zatem wiem.
Szczególnie lata 80te takie były.

Wszystkiego brakowało barwników też.
Poza tym ludzie byli bardziej praktyczni woleli mniej brudzące się ubrania.
Proszek był na kartki, a farba trudno dostępna.

 

W porównaniu z dzisiejszymi czasami bardzo szaro.
Jak wracałem z Zachodu to pierwsze co się rzucało w oczy to brak kolorów.
Podobnie też było we Lwowie.
Czechosłowacja, NRD znacznie barwniej.
 

Opublikowano

@Rafael Marius , zgoda. Ja przeżyłem tylko 12 albo 13 lat w PRLu i to nie w pełni, bo przez większość roku byłem wtedy w RFN z rodzicami, a w Polsce tylko na wakacje. Ja wcale nie przeczę temu co piszesz o braku barwników. Ale w ogóle to kolory były, nawet, jak było ich mniej. Zresztą nawet, gdyby ich nie było wtedy w tym, co zostało stworzone przez ludzi, to jeszcze pozostaje natura. Ale nie przeczę temu, że PRL miał taką tendencję do szarości. Ale szarość mi się wcale tak źle nie kojarzy. A w moim wierszu symbolizuje ona coś więcej, niż kolor... .

Opublikowano

@UtratabezStraty

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja mam dużą rodzinę w Bawarii. W latach 80tych paczki przychodziły prawie co tydzień... z wielobarwną zawartością.
Nosiłem najlepsze ciuszki w liceum. Wśród tekstylnej szarzyzny byłem kolorowym ptakiem. Może nazbyt jak chłopaka, ale cóż... lubiłem przyciągać spojrzenia.
 

 

Teraz całe centrum Warszawy, gdzie od zawsze mieszkam, tonie w kwiatach.
W PRLu to było niemożliwe. Zostałyby ukradzione zaraz po posadzeniu.
Mieliśmy lepkie rączki.

Sadzili tylko czerwone tulipany na pochód pierwszomajowy, a tych milicja musiała pilnować przez całą dobę.
Po pochodzie odpuszczali i wszystkie znikały natychmiast.
 

Zazwyczaj występuje jako metafora nudnego życia i raczej większość tak to odczyta.

Opublikowano

Jestem pedantem: preferuję estetyczny porządek, a szarość to wewnętrzne odczucie - przygnębienie, nie lubię również wszędobylskich kolorów - reklam, bazgrołów na elewacjach, chaotycznych graffiti, supermarketów, ekranów akustycznych, ogrodzonych osiedli i celowo wprowadzonego chaosu w systemie biurokratycznym - dzięki temu ludzie przestają samodzielnie myśleć, a prawnicy: zarabiają na tym, większość polskich dużych miast to de facto brukowce, kolorowanki i temu podobne syfy jak - "Super Express", "Fakt" i "W życiu na gorąco" - wszystkie te pisemka dla ogłupionych mas są obcego kapitału.

 

Łukasz Jasiński 

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@UtratabezStraty Świetnie, trzykropek jest możliwością wolnej interpretacji, niedopowiedzeniem z możliwością domysłów. Wszystko szarość lub jak to powiedział Kohelet w Starym Testamencie, marność nad marnościami. Szarość również posiada różne odcienie, a to także kolory, a więc i w szarości jest namiastka życia.  Pozdrawiam! 

 

******************

Edytowane przez Wiesław J.K. (wyświetl historię edycji)
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@UtratabezStratyŻycie samo w sobie jest interesujące. Temat życia prowadzi prosto w kierunku Boga (bogów). Istota Wszechmogącego Boga, jeśli ogólnie można nazwać "GO" istotą jest i będzie dla człowieka zawsze niezbadaną do końca. 
Umysł ludzki został tak zaprogramowany, że pewnej granicy nigdy nie przekroczy, a życie ludzkie, nawet jeśli trwa ponad sto lat w teraźniejszych czasach i w obecnej cielesnej formie jest tylko namiastką czegoś większego czego umysł pojąć nie zdoła.

  • 1 rok później...
Opublikowano

@UtratabezStraty Możliwe, że mój odbiór, spowodowany jest zamiłowaniem do kolorów. 

Szary od zawsze kojarzy mi się z monotonią , nudą, beznadziejnością...  W szarym wyglądam jak mysz.

Raczej pasuje na męską marynarkę czy sweter. 

Wolę kolory ciepłe, znaczy te od słońca.

Polemizować z czytelnikiem na temat odczuć - chyba nie wypada,

każdy widzi i czuje wiersz inaczej i ma do tego prawo :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...