Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

To nic, że nie masz zegarka


Rekomendowane odpowiedzi

Zegarmistrz światła spóźnia się

Niełatwo przejść przez wąskie myśli

W butach na niskim obcasie

Brukowane słowa

Głębiej opadają niż liście

 

Kamieniami łatwiej rzucać

Na siedem lat nieszczęścia

Skazać  lustro

Jednym gestem słowem

Naszkicować rysę i jej cień

 

 

Na przestrzał unieść wzrok

Wypuścić wolne ptaki

Trudniej

Wyobrazić sobie Eufrat

Trzymając w dłoni figi

 

Odważę się

Lekko opadać

Zasłuchany w listopadowy sen

Jeszcze przed śniegiem

Zabiorą nas zgrabiałe dłonie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Bożena De-Tre :) To ja dziękuję za uwagę. Również serdecznie pozdrawiam.        
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Inaczej być nie może. Bilans musi wyjść na zero, gdy się dobrze policzy.
    • Stwierdziłem pewnego chmurnego wieczoru, gdzieś w sytuacji gdy niebo zgubiło słońca, a księżyca odnaleźć wcale nie chciało i nawet chyba nie zamierzało w ogóle tak czynić, że być może i ja powinienem koniec cywilizacji wziąć na serio. Ot, usiąść i napisać jak najwięcej, jak najlepszych, jak najbardziej wszechstronnych i widzących najdalej słów, co trwale zapiszą się w historii jak grawer w złocie lub srebrze lub zabrzmijmy twardziej zatem w żelazie. I nawet usiadłem nad tym zagadnieniem i nawet padły jakieś strofy, akapity, rozdziały, a słów naliczyć by można było w tysiące. A potem się ocknąłem. Hej, bratku, to na marne, to nieważne, to bezowocne, albowiem tego tekstu i tak prawie nikt już nie przeczyta. Nie zostaniesz Sokratesem, już ty się o to nie martw. Współcześni zajmą się czymś innym niż czytanie, wiadomo, że część będzie planowało ucieczkę, część przetrwanie, część dojdzie do wniosku, że bawić się trzeba w ostatnie pięć minut w sposób bliski pokokardy. Zapaleńcy zapewne postanowią świat uratować, co być może zabrzmieć podobną daremnością jak cały mój tekst od początku do końca. A z kolei następnych, zwanych przodkami, cóż tych już nie będzie. Postanowiłem więc zakończyć pisanie kolokwialnie i pójść na któreś z ostatnich piw, na któreś z ostatnich dań i pomarzyć, tak zwyczajnie pomarzyć o pojawieniu się następnej cywilizacji, która mogłaby nasze przeczytać, choć zapewne nie będzie wiedzieć o nas wcale a wcale. Mówią nam przecież nieustannie, że o poprzedniej cywilizacji my również nic nie wiemy, a przecież historia z cywilizacjami może powtórzyć się jota w jotę. Dobra, już kończę, bo to bez sensu. Najmniejszego nawet.   Warszawa – Stegny, 22.11.2024r.   Inspiracja – Poeta Łukasz Jasiński (poezja.org).
    • @Łukasz Jasiński Ależ dziękuję za inspirę, wrzucam nawet w dział proza właśnie :))
    • I tak też można...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...