Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gracz mimo woli


staszeko

Rekomendowane odpowiedzi

@staszeko

 

Film Agnieszki Holland "Zabić księdza" był de facto polityczny - pochwałą zabójstwa i wspieraniem komunistów, zresztą: jej ojciec był stalinistą, natomiast: "Zielona granica" jest atakiem na bezpieczeństwo Polaków za niemieckie pieniądze, jeśli jest taka pewna siebie, to: niech przyjmie pod własny dach nielegalnych imigrantów i niech za własne pieniądze ich utrzymuje, otóż to: zostanie zgwałcona i okradziona, proponuję oglądać poważne filmy artystyczne jak "Wenecja" Jana Jakuba Kolskiego, "Autoportret z kochanką" Radosława Piwowarskiego i "Chłopy" w reżyserii Doroty Kobieli i jej przyjaciela - kandydatem do Oscara.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@staszeko przeczyłam z przyjemnością. Czytając Twoje teksty zawsze mam poczucie, że jest w nich głębia. Nie poruszasz się po mieliźnie, tylko sprawiasz, że czytelnik zaczyna snuć refleksje na temat, który pojawił mu się w głowie po lekturze. To ogromna wartość w tym bezrefleksyjnym świecie.  

Powtarzam jeszcze raz, że chętnie zakupię Twoją książkę, jak już ją wydasz:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@staszeko Staszeko

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

przeczytałam pomiędzy wersami” fnatastycznej podróży przez niebo i piekło”Levis(znasz?)  słowne zaproszenie na udaną przejażdżkę prowokujące czytelnika do refleksji…wręcz chwilami ze świadomym zatrzymaniem…niestety biegnę do pracy ..potem doczytam ze zrozumieniem-:)Dobrze słowem operujesz i świata nie upiększasz jak ja chwilami.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@staszekoPowyższe zdania mogą być puentą w tym opowiadanku. Królowie mieli na swoich barkach ogromną odpowiedzialność na politycznej szachownicy i od ich ruchów bardzo wiele zależało jak państwo i poddani prosperowali i odwrotnie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łukasz Jasiński

Łukaszu,

 

pisząc to opowiadanie nie miałem na myśli filmoteki narodowej, ale skoro lubisz zmieniać temat, to z przyjemnością udzielę wyjaśnienia.

 

Statek rybacki to nie Netflix, gdzie można ściągać dowolne filmy. Filmów, o których wspomniałeś: Wenecja, Autoportret z kochanką, Chłopy, nikt na trawlerze nie ogląda, gdyż delikatnie mówiąc, załoga ma takie subtelne arcydzieła głęboko gdzieś…

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To Kill A Priest widziałem w oryginale, po angielsku i nie uważam, że to film polityczny. Z drugiej strony każdy film ma charakter polityczny, ponieważ zawiera jakąś treść, a rozpowszechnianie jakiejkolwiek treści na masową skalę jest przecież niczym innym jak właśnie polityką

 

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@staszeko

 

Dlatego z góry się zapytałem: Netflix jest płatny, natomiast: na CDA, YouTube, Rakuten TV i TVP VOD - można oglądać filmy za darmo z polskimi napisami, może wykupię Netflixa, kiedy Donald Tusk da mi obiecaną podwyżkę podczas kampanii wyborczej - o 1500 zł.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiesław J.K. Ciekawe, że zwróciłeś na to uwagę. Oczywiście pisząc „król nic nie robi” miałem na myśli, że nie nadstawia głowy, bo ma o wiele większe zadanie: poświęca życie dla kraju i chce być inspiracją dla poddanych.

 

Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@staszeko Nie lubię( upraszczając oczywiście) zwrotu” powinien być inspiracją dla kogoś……..to znaczne uproszczenie i ułatwienie dla człowieka.Z góry zakładać a potem narzucać upraszcza i rozleniwia…..mam nadzieję że czujesz mój bunt-:)Pozdrawiam i właśnie pomyślałam : czy wtrącenie się do Waszej wymiany myśli jest ok?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Szachy to gra, więc król wyidealizowany. Zamiast robić wielką dziurę w niebie, wolę poruszyć pojedynczy aspekt.

 

A wchodzić do dyskusji każda ma prawo, a nawet jest mile widziana, bo inaczej gadalibyśmy do obrazu.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...