Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

POZNANIA SMAK, czyli marcińskie rogale

Niektóre kuchenne przygody mogą stać się przyczyną rozczarowania (nie)smaku, inne natomiast źródłem rozkoszy i zadowolenia, a nawet szczęśliwości poczucia. Wszystko jednak zależy od naszej mądrości.

Mądrość -w tej materii- to odbiór rzeczywistości ze świadomością istnienia różnicy między oczekiwaniami a rezultatami działań, więc i zapobieganie tym różnicom.

Gotując, należy więc uwzględnić następujące aspekty:
Odnośnie oczekiwań:
Nasze preferencje,
zasób spiżarni lub konta bankowego,
choroby przewlekłe, mogące przysporzyć o dolegliwości przykrość;
i rezultatów, które zależne są od:
zdolności kulinarnych,
fantazji,
dostępnego sprzętu;

Wziąwszy powyższe pod uwagę możemy zabierać się do kucharzenia.
Pamiętać trzeba również o zachowaniu proporcji, zgodnie z recepturą. Różne są przepisy na smakowitości, najczęściej jednak korzystamy z tych sprawdzonych przez starszyznę przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Ponieważ domowych wyrobów lekkości smaczek już mdlić mnie zaczął, skusiła mnie tradycyjna propozycja teściowej, na marcińskie rogale.
Przepis trudny, acz rogaliki poleca każdy.
Zabrałam się więc do dzieła, nie bacząc na trudy i czasochłonność, wszystko zgodnie z zaleceniami w y k o n y w a ł a m. A było ciężko, nie raz myślałam rzucić to bez żalu i zrobić coś mniej skomplikowanego, nawet wyszłam na chwilę skuszona włoskimi specjałami. Coś jednak nie pozwoliło mi skapitulować, może wizja, że ktoś inny mógłby dokończyć za mnie, a ja przecież muszę nad wszystkim panować. Wróciłam więc, fartuch włożyłam i kontynuowałam.

Wszystko, na koniec lukrowane...wyglądało zachęcająco, a zapach rozszedł się w całym domu. Rodzina również zaciekawiona zapytywała o rezultat. I co się okazało? Zasiadłam do konsumowania. -Niczego sobie -pomyślałam, jednak z każdym następnym, pustkę tylko w środku zastawałam. Większość rogali pusta się zrobiła, masa wyschła zaledwie ślad zostawiwszy, ślad ten, smakował rozczarowaniem. I tylko jedno pytanie nie dawało mi spokoju: -Co zrobiłam źle?
Pytaniem tym pędzona trafiłam do pomysłodawczyni -teściowej; a ona właśnie kończyła jeść swoje rogale. Pytać nawet nie musiałam, bo sama zawiedziona, pustką i zgrzytem orzechowej łupiny -jedynym wyczuwalnym akcentem w nadzieniu, wspomniała coś o innym przepisie, który jednak przepadł gdzieś bezpowrotnie.
Nawet najlepszemu kuchmistrzowi, zaopatrzonym we wszelkie atrybuty i chęci, zdarza się roz/poznania smak -goryczką trącić, a nawet okazać całkowicie niejadalnym związkiem niedopasowanych składników.
Może więc, nie należy kierować się cudzymi "sprawdzonymi" przepisami, a...kierować dalej...

PRAGI PRAGNIENIE, czyli laska nebeska wskazująca drogę

Pragi pragnienie, ugasić musze, ciekawość zaspokoić, wypełnić duszę, nasycić, upoić, aby móc się uspokoić, ale spokój, tylko chwilowy, bo wzruszeń pragnień i ciągłych poruszeń pożądam i...żądam
Krasna divca, czyli ja, sączy pivecko. Po którego, do głowy wpłynięciu, odpływać zaczynam w Wełtawskich wodach nurcie, nurkuję w PRAGnienia. Ahoooooooooj! Hojnie w fantazję obdarowana, przez szczodrość sił Wyższych, popuszczam wodze, fantastycznie, przeeeeeciąąągam się, głową w chmurach, a stopą w wodzie brodzę. Całym jestestwem i jaźnią chłonę, lecz nie mogę ugasić pragnienia. Trawi mnie od środka, pali, bólem jest, karą może, za grzechy...przyszłe, chyba. Piję więc, żłopię, chlam.
A chmielowych trunków, wybór tutaj znakomity, wszak tradycja warzenia piwa sięga w Czechach XI wieku, a obecnie większość miast posiada własne browary. Nigdzie też, nie znajdziesz tyle, na różne sposoby przyrządzanego mięsiwa: Cielaczki, gęsi, kurczaki i woły, a także dziczyzna, którą szczególnie sobie upodobałam; Jelenie, oglądać raczej wolę, najbardziej z dziczyzny lubię dziki; (Dzikość leży w mej naturze //wwwwrrrrrrrrrraaaaaaaaaauuuuuuuuuuuu)
Zapaszki nęcą z każdej strony: Gulasze, roladki, szaszłyki i pulpeciki. I chociaż mięsa nie jadam, ślinka cieknie. Bez żalu, bo knedlików pysznie pachnących i innych mączaków mnóstwo, ale kluchy też nie dla mnie. Ja, szukam serów, pewnych, pewność, że znajdę, mając. (Pewność obietnicą, nawet -zapewnieniem i gwarancją sukcesu. Zacieram ręce, bo pewnikiem znajdę)
Szukam dojrzałych, o zdecydowanym smaku, słonych, z nutką goryczki. Z wierzchu, pokrytych pleśnią szlachetną, co z początku -drażni zmysły, by wnet zaskoczyć połączeniem grzybowego zdecydowanego smaku z subtelnym dotykiem aksamitu, wyczuwalnym...językowo. Cedząc, po słowie -słowo, tzn. kęs po kęsie -jedząc. Delektując się, po prostu.
Dodatkowym doznaniem, niemal nieziemskim, staje się odkrycie w środku miękkości, tak delikatnej, jak gładkość jedwabiu z kremową płynnością śmietanki. Boskie zestawienie. Megazmysłowe doznanie.
Pragnieniem gnana, gonitwą myśli przełajowych i licznych maratonów detalicznych, całe noce spędziłam na poszukiwaniach. Drogi, uliczki, zaułki, skwerki, zabytki, pyszności i /nie/smaczki poznałam. Wracać tu będę zawsze, popijając piwko brodzić, w Wełtawy wodach.
Pragnienie jest wyprawą pełną pokus, niebezpieczną, ale jest też magiczną wędrówką, młodość dającą wieczną.
Odpowiedzią, zapytaniem, alchemicznym eliksirem, wiecznym poszukiwaniem.
Lecz jeśli spełnienie ugasić miałoby pragnienia,
bezsenne wolę przesycenie nienasycenia.

*laska nebeska -niebiańska miłość

Opublikowano

witaj ! osmielę się na napisanie kilku uwag.
- następujące aspekty, Odnośnie oczekiwań:
- w niektórych miejscach brakuje przecinka ....przez starszyznę przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
chociażby tu
- Nawet najlepszemu kuchmistrzowi, zaopatrzonym we wszelkie atrybuty i chęci, zdarza się roz/poznania smak -goryczką trącić, a nawet okazać całkowicie niejadalnym związkiem niedopasowanych składników.
moim zdaniem nieczytelne

druga częś opowiadania bardziej do mnie przemawia swą poetycka nutą! lekkością władania słowem, coś subtelnego, chociaz pierwsza częć ten mi sie podoba

Opublikowano

szczęśliwości poczucia- ?
dostępnego sprzęt;- dodałbym jeszcze składników
przekazywanych przez starszyznę- plemienną?- proponuję starszych- mniej pretensjonalne
nie dało mi skapitulować- a może nie pozwoliło mi na kapitulację?
za mnie; a ja przecież - dlaczego średnik?
Pytanie na tematy kulinarne- Czy lukruje się przed pieczeniem? Moim skromnym zdaniem po pieczeniu. Nie umiesz piec rogalików! ;-((( No tak. Lukier się skarmelizował, by nie powiedzieć przypalił i stąd (roz)goryczka.
sączy pivecko. Po którego - albo przecinek, albo inaczej zacząć zdanie
popuszczam wodze- wodze czego, lub komu?
Piję, więc- tu akurat przecinek jest chyba zbędny (WORD kazał?)
mięsiwa; Cielaczki- nie nacisnęłaś shiftu i zrobił się średnik
mą/ięczaków -?
Ja, szukam serów, pewnych. Pewność, że znajdę, mając -nie lepiej byłoby zrobć z tego jedno zdanie?
sukcesu /// ach- /// ?
też lubię "spleśniałe" sery, ale wolę zieloną, lub niebieską pleśń
Nieźle się czyta.

Opublikowano

śmiało śmiało Aksjo, dziekuję za reakcję, tzn. komentarz, do tego i miły, i konkretny.
wielkie dzięki za uwagi i uwagę

Piotrze, dziękuję za nurzanie się w mych wy/wodach, zapraszam na kolejne.
Staram się zmierzać w pewne strony, pomimo czasowych niepewności /Twój Styl ma i ręce, i nogi i TO COŚ/

Leszku, dziękuję za wnikliwe przetrawienie, zwłaszcza tych ciężko strawnych kawałków i pomoc w przywróceniu im właściwego smaku. TO BARDZO CENNE UWAGI I BARDZO JE CENIĘ.
/starszyznę -dokładnie- tak ma być, przez rodzinne plemię, zawodzące i zaklinające, tzn. rzucające "zaklęcia"/
GASTROSTOP kojarzy mi się ze wstrzymaniem czynności żołądka, lub z przydrożną gastronomią. Naprawdę sądzisz, że opisane przeze mnie miejsca są niestrawne?

Opublikowano

Gastrostop ci się nie podoba? Podróżujesz, ztrzymujesz się na wyżerkę, a potem zmieniasz miejsce pobytu- i znowu jedzonko.
Mnie się kojarzy z podróżami kulinarnymi (smacznymi zresztą) Makłowicza.
Przecież tak naprawdę o podróżowaniu (zwłaszcza autostopem) nie piszesz ani słowa.
Co ma wspólnego gastrostop z gastroskopem? Tyloko GASTER, czyli żołądek.

Opublikowano

nie mówiłam nic o gastroskopie
właściwie Przekonałeś mnie do gastrostopu. mam nadzieję, że jeszcze Wpadniesz na te moje gnioty, z Twoją pomocą może będą bardziej zjadliwe /he?/

Opublikowano

taaakie matczyne nadzienie, ale nie ma o czym mówić
z czasem rozsmakowałam się w sprawach beznadziejnych
szczypta wyobraźni, wolnej doli i heja
nie, to był żart, po prostu mnie olśniło, ale ciiiiiii /o tym później/

Opublikowano

Cie/kawostka, bo proszę Ciebie,
ja małą czarną, czyli kawostką,
filiżankowej toni drobnostką
czasem brow sugar skąpana w cappuccino,
sącząca piwko i czerwone wino
niekiedy książeczką skarg i wniosków snutą
ni teczką ni nutą, niczym
tętent kopyt w gęstym lesie
to mnie galopem na rów poniesie
to pełnią sama wyjdę...z formy

W GASTROSTOPIE NAWIJAM, A ŚWISTAK ZAWIJA

dziękuję i ja równiez gratuluję

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • znaleźć w lesie wyjątkowo duży, najlepiej omszały kamień. i ustawiać pod nim znicze. w imię pustki, na znak pamięci o Niedomyślonym Do Końca. niech absolutnie nie zrodzi się z tego kult, nie będzie jak w filmie Motór, fabuła małego szaleństwa – w żadnej mierze komediowa, pseudopomnik czy pseudogrób, wotywny, totemowy kamulec nie stanie się celem pielgrzymek wyznawców niedoreligii, która rozleje się po kraju, świecie. chodzi o głazisko przeładowane nieistniejącym znaczeniem, aż kipiące od udawanej mistyki, pełne tętnienia juchy w żyłach niezaproszonych gości, niewywołanych duchów. o wabienie spadających gwiazd, o zgrabione palcami z powietrza Nic i Nic, nadanie im spoistego kształtu. nie pomyśl, że chodzi mi o potrzebę religijności, ja, ateusz od piętnastego roku życia nagle poczułem tęsknotę do wysławiania mrzończadełek, czczenia ludzików z fal mózgowych. bardziej o wydrwienie tego. zanurzenie dłoni w bezsensach, odleglinach. uśmiechnij się widząc świeczuszki z dyskontu zapalane o północy w środku lasu. pomyśl, że zaraz coś wybiegnie z mroku i... nie, nie zaatakuje nas. przeciwnie – da się pożreć.  
    • @Leszczym  Moja Babcia słuchała To ostatnia niedziela Mieczysława Fogga, ta piosenka powstała na bazie Gloomy Sunday, śpiewała ja mała Norweżka, a oryginalnie piosenka została napisana przez dwóch Węgrów i była zakazaną, ze względu na to, że ludzie, słuchając jej popełniali samobójstwa, to tak na marginesie ku ścisłości. Wzmianka o babci sympatyczna.:)    
    • Słońce przelewa się przez miasto wrzącym bulgotem, jak przez rurki i retorty w laboratorium chemika. Zmęczenie przedpołudniowym spacerem kieruje mnie w stronę pobliskiego przystanku. W szparze między rozgrzanymi lipcowym upałem chodnikowymi płytami dostrzegam drobne źdźbło trawy. Przykucam ostrożnie, by przyjrzeć się mu bliżej. Jego zieleń ulotniła się już, brzegi pożółkły, kwiatostan pochylił w niemej prośbie. Ten widok porusza mnie dogłębnie, jakby źdźbło wyrosło wśród moich własnych wewnętrznych spękań. Niepozorne, lecz cierpliwe, kruche, lecz oznaczające życie.   Dam ci łąkę, pełną szelestów, zapachów, brzęczenia trzmieli i wonnych podmuchów wiatru. Dam ci strumień, w którego wodach ochłodzisz swoje odbicie. Dam ci śpiew ptaków ze wszystkich krajów świata. Tęczę. Może wiersz napiszę. Chcesz?   Ale źdźbło nie odpowiada mi na żadne z pytań, tylko jeszcze niżej skłania swoją kędzierzawą wiechę ku ziemi. Zauważam nieopodal kurtynę wodną. Podchodzę do niej, i przykładam złożone w miseczkę dłonie do jednej z dysz. Stoję w zimnym, perlistym oparze, moja koszulka nasiąka wilgocią. Obserwuję powoli osiadającą się na skórze mgiełkę; miseczka po kilku chwilach wypełnia się niewielką ilością wody. Wracam do mojego źdźbła, podlewam. Woda błyskawicznie przecieka w szczelinę chodnika. Po drżącej łodydze spływa jedna spora kropla, w której błyszczy zniekształcona miniatura miejskiej ulicy. Moja twarz również jest mokra.
    • @huzarc @huzarc  Dziękuję serdecznie za opinię!   Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć — zależało mi na wprowadzeniu lekkiej groteski poprzez element alienizacji. Białe wiersze o mrocznej, skłaniającej do refleksji tematyce to zdecydowanie moja stylistyka.
    • @Gosława Z akcentem może na był :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...