Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wyrok

 

doprowadzili mnie rankiem 

wyrwali drzwi do spokoju

przed obliczem sędziny 

stałem w łańcuchu zaprzeczeń

 

na dłoniach wisiały kajdany

napinał pierś oskarżyciel

znana mi ława przysięgłych

pod nosem wieszczyła mój kretes

 

wezwano pierwszego świadka

zeznania znałem na pamięć

dowody wskazały mą winę 

młotek uderzył z impetem

 

prowadzili mnie w ciszy

przez ciemne tunele wierności

w stukocie kluczy strażników

dudniła mi treść ich orzeczeń

 

za zakrętem wśród mroku

gdzie miesza się czas oraz przestrzeń

wskazano drzwi i mój numer

a kraty znaczyły mą metę 

 

dni zlewały się w wieczność 

ściany straszyły wilgocią

wywar z szczeniackich błędów 

dawano mi co dnia na deser

 

dziś w nocy zbudziły mnie głosy 

pod drzwiami szmery znajome

piskliwy odgłos zasuwy

wybrzmiewał w paśmie uniesień

 

umarły we mnie tęsknoty

gdy weszłaś ubrana na czarno 

odsiedzieć ze mną ten wyrok

za miłość spisaną w notesie

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mówię - moja zorzo, wszyta w miejskie ulice; mówię - rzeko płynąca przez strony książek, które mógłbym cytować z pamięci od świtu do nocy.   I mówię coś jeszcze, i nie mam już słów.   Ulica zawija się w czerwień, rzeka wylewa, rozgryza brzegi do ostatniego rozdziału. Kto go napisze, z jakich źródeł nabierze znaków?   Mówię - motylu, witrażu zdmuchnięty z twarzy; mówię - światłopióra ptaszyno, mówię do niej - moja maleńka.   I wyciągam ręce, i nie mam więcej barw.   Widnokrąg pęka w niepoliczalne oddechy, światło wznosi się i opada nad drogą, nad wodą; ptak śpiewa, śpiewa, śpiewa.   I jestem jeszcze, i pytam, jakby nie dość było okruchów i szczelin; mówię - mój uśmiechu na każde przesilenie niezawodny,   I pytam jeszcze, i nie mam nic poza tym;   i jestem taki zmęczony.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Owszem, lecz wtedy był plan obudowanie Pałacu Kultury wieżowcami, które miały zasłaniać już niechciany dar Stalina.
    • @tetu dokładnie tak.
    • @DawidMotyka dla mnie super , mimo że nie zawsze jest super
    • sen, który wydobywa mrok płomienia napawa optymizmem którym to świat się zmienia oczy zaś ocierają jego z zdumieniem spojrzenie wiary donoszą prawd z tym ludzkim westchnieniem dłonie dotykają swych niechcianych blizn czule roznoszą ten serca słońca jasny błysk to uniformy twego intratnego myślenia nie są zbyt czułe gdyż są z nikczemnego okaleczenia teraz twarz twą rozmywa deszcz wczesno wiosenny pada na włosy twój świat niezmienny postura słucha jednak co ktoś ma do powiedzenia czy woda jest mętna dlatego jest do oczyszczenia? dom, który stoi za niechcianym zakrętem nie goi wspomnieniami lecz swym wykrętem barwami morza śle nadludzkie tatuaże to o nich tak sobie teraz ciągle myślę marzę gdy źdźbło natury otacza nasze cudne korony kwiat Lilii spływa w żyzne zbiory kwieciste plony na dłoniach będę nosić te zboża więc złociste zaniosę ci je w porannej kawie i herbacie w chwile oczywiste
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...