Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Słońce powoli wstaje na horyzoncie oznajmiając nowy dzień. Piękne jasno pomarańczowe światło odbija się od okien oraz stalowych elementów wieżowców które stoją wokół mej w porównaniu do nich drobnej osoby. I tak spaceruje po chodnikach które już przestały być oświetlane przez stare latarnie oraz obserwuje jakże piękne otoczenie. Ludzi w garniturach pędzących do swego biura z kubkiem kawy w jednej ręce a w drugiej z walizką. Żółte taksówki które pędzą po ulicach aby szybko zaprowadzić swych klientów do wybranego celu. Wchodząc do wielkiego parku, wszędobylska zieleń traw oraz drzew które są już na szczycie swego rozwoju, oczekujących powoli swej sennej rutyny uszczęśliwia wzrok każdego. Stukanie poranne dzięcioła pobudza człowieka do życia. Przez środek parku spaceruje młoda para zakochanych, nie patrząc na otaczający ich widok skupieni są na sobie i na wspominaniu przeszłej romantycznej nocy. Zadowolony widząc piękno tej chwili spaceruję dalej po mieście. Wychodzę na plaże i oglądam ruchliwe morze połyskujące jeszcze powoli kończącym się wschodem słońca. Niebiesko pomarańczowa polana którą przebija w oddali żółty statek który właśnie rozpoczyna swój pierwszy kurs tego dnia. Podnoszę swą głowę do góry i podziwiam piękne błękitne niebo, bez ani jednej chmury. Jakże wspaniały jest ten dzień. To właśnie świat który znam.

 

 

Lecz w pewnym momencie chwila ta zostaje przerwana przez szybki świst nad mą głową po którym nastąpił głośny trzask, kula ognia która teraz oświetla na czerwono pobliskie budynki oraz krzyk ludzi. Tych samych którzy jeszcze przed chwilą byli skupieni swą poranną rutyną teraz biegną w mą stronę oraz mijają mnie. Nie wiem dlaczego ale nie mogę się ruszyć, stoję i obserwuje jak niebo które do tych czas było czyste, powoli się robi ciemniejsze z każdą chwilą, zapada noc w środku dnia. Widzę jak ludzkie życia kończą się na moim widoku, bez możliwości pomocy. Potwierdzając me obawy o niebezpieczeństwo nastąpiła kolejna eksplozją. Banda głupców wbiła nóż do tapet w kręgosłup giganta, nie zabijając go ale paraliżując. Spadające kartki papieru po ulicach nagle zmieniły się w wielką falę kurzu która rozpoczęła przepędzać ostatnich ludzi w tej okolicy, jakby to nie było ich miejsce. W końcu mogę znowu się poruszać, więc biegnę z daleka od tego widoku z płaczem w swych oczach. Coś jest nie tak, nie mogę zatrzymać swych nóg, ciągle biegnę. Tak więc kieruję się do najbliższego wejścia metra, w dół po schodach do już pustego  pomieszczenia. Biegnę w stronę najbliższej ściany, uderzam w nią swym czołem mając nadzieję że stracę przytomność i skończy się ten koszmar. Niestety tak też się nie stało, lecz nie biegnę już. Pozostało mi tylko siedzieć w koncie holu, oraz łykać swe własne łzy. To właśnie jest świat który znam.

 

 

Kamil. P 04.03.2023

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...